Droga krzyżowa
  1. Modlitwa w Ogrójcu

Człowiek współczesny ma obsesję władzy. Nawet jeśli nie jest w stanie innym rozkazywać, to przynajmniej chce władać sobą i odrzuca jakiekolwiek formy nakazu z zewnątrz. Jeśli chrześcijaństwo ma wnosić coś nowego w nasze życie, to nie możemy przyjąć tej perspektywy, a papierkiem lakmusowym jest tu posłuszeństwu Bogu; gotowość, by to On dyktował, co mamy czynić. Innymi słowy, chrześcijańskie życie duchowe ostatecznie prowadzi do Ogrodu Oliwnego; do sytuacji kryzysowej, w której będziemy w stanie odpowiedzieć Bogu: „Nie moja wola, lecz Twoja niech się dzieje”.

Nie jest to wyraz naiwności czy ubezwłasnowolnienia. W świecie, w którym nikt tak naprawdę nie jest samowystarczalny, chrześcijanie wolą zależeć od Ojca niebieskiego i od Niego czerpać wskazówki do życia niż od jakiejkolwiek władzy ziemskiej.

  1. Biczowanie Jezusa

Dla naszego zbawienia znosił karcenie, przez jego rany zostaliśmy uzdrowieni” (Iz 53,5b). Jezus, władca wszechświata, „znosił karcenie” ze strony nikczemnych i cynicznych ludzi. Czy możemy wyobrazić sobie większe świadectwo Jego całkowitego wydania się w ręce ludzi? Bóg w Jego Osobie ukrywa swą wszechmoc, by pojednać z sobą rodzaj ludzki, który od początku swego istnienia nie ufał tejże wszechmocy i z tego powodu dał się skusić wężowi.

Nie znaczy to z drugiej strony, że Jezus w czasie męki był bezradny. Jego moc wyraziła się w tym, że to, co po ludzku wyglądało na bezsilność, przemienił On na środek naszego wyzwolenia. Jezus uczynił ze swego cierpienia lekarstwo na nasz grzech. Nawet jeśli ukryta, Boska wszechmoc działała w trakcie męki w całej swej pełni.

  1. Cierniem ukoronowanie

Ludzkość rękami żołnierzy „wynagrodziła” swego największego dobroczyńcę prześmiewczą koronacją i szyderstwem. Również i dziś kpina to potężna broń, której można użyć przeciw uczniom Jezusa. Szyderstwo nie jest równoznaczne z przemocą fizyczną czy też z wtrąceniem do więzienia, ale może równie mocno boleć i równie skutecznie krępować myśli i słowa.

Wobec żartu z wiary czujemy się bezsilni, bo jak walczyć z czymś, co udaje coś niewinnego? Obrazić się? Odpowiedzieć tym samym i zszargać cudze świętości? Wejść w poważny dialog z kimś, kto gra rolę błazna? A jednak pamiętajmy, że bycie wyszydzonym oznacza de facto zwycięstwo. Jeśli ktoś sięga po kpinę, by zaatakować, to znaczy, że nie ma żadnych argumentów. Milcząco przyznaje wyśmianemu rację.

  1. Droga krzyżowa

Droga krzyżowa nie była wyjątkowym epizodem w życiu Jezusa. Raczej streszcza całą Jego ziemską wędrówkę. Tego, który „przyszedł do swojej własności, lecz swoi Go nie przyjęli”; który „nie miał, gdzie głowy położyć”; który był oskarżany o bluźnierstwa i działanie mocą złych duchów.

Może zacząć nas niepokoić w związku z tym, że Jezus zaprasza każdego ze swoich uczniów na własną drogę krzyżową: „Jeśli ktoś chce iść za Mną (…) niech codziennie bierze swój krzyż”. Niepokój minie, kiedy uprzytomnimy sobie, że droga krzyżowa prowadzi do zmartwychwstania. To życie nie służy w pierwszym rzędzie temu, byśmy kwitli pozbawieni wszelkich strapień, lecz żebyśmy u jego końca zapukali do bram Nieba. Aby tam dotrzeć, musimy iść po śladach wyznaczonych przez drogę krzyżową. 

  1. Śmierć na krzyżu

Jeśli szczęście wieczne polegać będzie na zjednoczeniu z Bogiem, to piekło polega na oddzieleniu od Niego. Jeśli spojrzymy na rzeczywistość pośmiertną w ten sposób, to dojdziemy do wniosku, że Jezus przeżył na krzyżu największe możliwe cierpienie, daleko przewyższające cierpienia cielesne. Wołaniem: „Boże Mój, czemuś Mnie opuścił” zdradził, że doświadczył prawdziwego piekła – piekła oddzielenia od Swego Ojca.

Tę tajemnicę wyznajemy w Składzie Apostolskim: „Ukrzyżowan, umarł i pogrzebion, zstąpił do piekieł”. Jezus zszedł w samą otchłań ludzkiego losu, aby ludzi wszystkich pokoleń poprowadzić do niebieskiej ojczyzny. Dla naszego szczęścia gotów był zrezygnować z tego, co było dla Niego najcenniejsze – relacji z Ojcem. Wszystko po to, by dopełnić dzieła zbawienia. Nie sposób wyobrazić sobie większej miłości.

ks. Marek Dobrzeniecki