Wanda Błeńska

Urodziła się 30 października 1911 r. w Poznaniu i do końca życia był w niej wyraźny rys właściwej dla poznaniaków trzeźwości w postrzeganiu świata, połączonej z zaradnością i przychylnością dla ludzi. Wydawało się, że jej energia jest niespożyta, ale najważniejsze jest to, że zawsze wykorzystywała ją, by czynić dobro. 

Kobieta z misją

Po otrzymaniu w domu edukacji na poziomie podstawowym dostała się do żeńskiego gimnazjum w Toruniu, a potem na Wydział Lekarski Uniwersytetu Poznańskiego. Już podczas studiów zaangażowała się w Akademickie Koło Misyjne, pracowała też w „Annales Missiologicae”. Działalność w redakcji zaczęła od pakowania egzemplarzy do wysyłki, by ostatecznie zostać redaktorem naczelnym pisma – trzeba przyznać, że błyskotliwa kariera.

Kiedy wybuchła wojna, Wanda zaangażowała się w działalność ruchu oporu, należała też do AK. W 1944 r. została aresztowana i spędziła dwa miesiące w więzieniu, z którego na szczęście udało się ją wykupić łapówkami. Po wojnie została dyrektorem szpitala miejskiego w Toruniu, jednak wkrótce w 1946 r. doszła do niej wiadomość, że jej brat jest ciężko chory. Przebywał w Hanowerze, Błeńska jednak nie otrzymała paszportu. Odbyła więc podróż nielegalnie, płynąc statkiem, ukryta w budce na węgiel.

Brat niestety zmarł, a ona nie miała możliwości powrotu do kraju, w którym zresztą powoli narastał stalinowski terror. Poszła więc za pragnieniem, które od czasu studiów nosiła w sercu, i zaczęła się przygotowywać do pracy na misjach. 

Kobieta na misjach

Skończyła odpowiednie kursy (medycyny tropikalnej oraz podyplomowe studia z pokrewnego zakresu w Liverpoolu), po czym na początku lat pięćdziesiątych wyruszyła do Afryki. Początkowo miała pracować w nowym leprozorium w Fort Portal (Uganda), to jednak nigdy nie powstało. Przeniosła się więc do Buluby. Na początku pracowała tam w prymitywnych warunkach, co nie przeszkodziło jej w prowadzeniu badań i szukaniu nowatorskich rozwiązań w leczeniu. Była tak pomysłowa, że kiedy pod koniec dekady przyjechała tam wizytacja z Wielkiej Brytanii, wizytatorzy byli pod tak potężnym wrażeniem, że zdecydowali o dofinansowaniu budowy, aby stworzyć w miarę nowoczesny ośrodek leczeniu trądu.

Początki były jednak tak trudne, że w dzienniku zapisała: „Zgasła radość z przyjazdu do Ugandy (…). Boję się obcych ludzi i pracy, i tej odpowiedzialności”. Wiele lat później za to powie: „Misje trzeba pokochać, bez tego nie da rady. Na misje powinni wyjeżdżać ludzie szczęśliwi, bo jeśli samemu nie jest się szczęśliwym, to nie można dać szczęścia innym”. Sądząc po tym, że nawet na emeryturze wciąż latała na Czarny Ląd, a także chętnie w Polsce promowała takie wyjazdy, była w Afryce szczęśliwa. 

Dokta

Jej szczęście miało kilka źródeł. Nie tylko leczyła – kształciła także kadrę, w tym lekarzy wywodzących się z Ugandy. Zresztą właśnie jednemu ze swoich uczniów przekazała ośrodek po ponad czterdziestu latach jego prowadzenia. Ze względu na poziom jej fachowości zapraszano ją na międzynarodowe konferencje, otrzymała także wiele nagród, w tym medal Benemerenti z rąk Jana Pawła II. Otrzymała przydomek: Matka Trędowatych, choć miejscowi nazywali ją krótko: Dokta.

Mimo sukcesów i uznania pozostała skromna, a przede wszystkim pielęgnowała swoją wiarę. Wyznała kiedyś: „Potrzebujemy modlitwy. Lekarstwa leczą chorobę, ale nie leczą chorego. Nasi chorzy zdrowieją dzięki troskliwej pielęgnacji. Nie wiem, ilu chorych wyleczyłam lekarstwami, ilu pielęgnacją, a ilu modlitwą”.

O tym, że ta ostatnia była skuteczna, świadczy anegdota o jednej z przepraw przez rzekę. Łódkę, w której płynęła lekarka, zaatakował hipopotam. Na to Błeńska miała zawołać: „Święty Rafale, ratuj! Ja będę wiosłować!” Ten okrzyk chyba najlepiej podsumowuje podejście, jakie Dokta przyjęła w swoim życiu – wierzyć w Boże wsparcie i samemu robić, ile się tylko da.

Wanda Błeńska zmarła w Poznaniu, do którego wróciła w latach dziewięćdziesiątych. Miała ponad sto lat i do końca pozostała aktywna, także w popularyzacji misji. Jej dzieła w Afryce trwają nadal, zbudowane na mocnym fundamencie wiary, profesjonalizmu i szacunku wobec chorego.

Służebnica Boża Wanda Błeńska została wybrana przez papieża Franciszka jako jedna z 25 „świadków misji” patronujących obchodom Nadzwyczajnego Tygodnia Misyjnego w 2019 r. Polka lekarka trędowatych znalazła się w gronie tak wybitnych postaci, jak św. Teresa z Lisieux czy św. Franciszek Ksawery.  

 Elżbieta Wiater

Elżbieta Wiater – doktor teologii, historyk, autorka kilku biografii świętych, publicystka katolicka. Mieszka w Krakowie.