Matko nieskalana

Nie dziwimy się Kościołowi, że wszystko zaczyna od Matki Najświętszej, tak przecież zaczął sam Bóg.

Kard. Stefan Wyszyński

W historii ludzkości tylko jedna osoba była wolna od zła. Kiedyś Bóg, stwarzając człowieka, ulepił go z nietkniętego prochu ziemi, która nie zaznała jeszcze ani smaku deszczu, ani spiekoty słońca, nie była pocięta ostrzem pługa. Oczekując na zrodzenie się Jezusa Chrystusa, Bóg przygotował Maryję, nieskalaną część ziemi, w której, w cudzie Wcielenia, utkane zostało ciało Nowego Adama

(por. Rdz 3, 12-21). To Jezus Chrystus, Nowy Adam, przyniósł światu prawdziwe życie i umożliwił, przez sakrament chrztu i pokuty, ciągłe dorastanie do wolności dzieci Bożych. Nie jesteśmy wezwani bowiem, aby trwać w niewoli grzechu, ale do wolności dzieci, których Ojciec jest Bogiem, Królem i Panem. Nieskalana niczym Maryja, które stała się Matką, stoi u początków nowego pokolenia ludzi.

O NIEPOKALANYM POCZĘCIU

NAJŚWIĘTSZEJ PANNY MARYI

(fragment)

Któręż Cię głosy i które wymowy
Godnymi Panno opowiedzą słowy?
Które objawią świata druki
I głoszą pisma i nauki?

Z wielkimi Twymi zrównane przymioty –
Blednieją kruszce i glans tracą złoty,
Znają szmaragdy swe makuły
I w świetności gasną karbunkuły.

Wstydzą się swego papiery bielidła
I kość słoniowa nie znająca mydła
I diamenty jasne w cieniu
Nikną przy Twym, o Panno, wejrzeniu.

Chwalebny bursztyn z pozoru i woni, –
Cóż, gdy go lada źdźbło do siebie skłoni?
Nie rad się kryształ w klarze brucze,
A cóż po tym, gdy się prędko tłucze!

Mają swą zacność perły, mają wdzięki,
Ale – do ludzkiej niźli przyjdą ręki,
Niźli ich na strój kto zażyje,
Niejednego fala morska zmyje.

Przybrana w barwę róża purpurową
Z zapachu zna się kwiecia być królową;
Wzrok ludzki pasie, ale przy tym
Kole cierniem palce nieużytym.

Śnieg w przyrodzonej białości niezmienny,
Lecz skoro Febus tchnie złotopromienny
Swoim nań ciepłem, wnet rozciecze
I w błotnisty strój się przyoblecze.

Wyglansowane z kryształu zwierciadło,
Byle go tchnienie z ludzkich ust dopadło –
Ciemnieje zaraz przed oczyma;
W Tobie żadna skaza miejsca nie ma.

Różo, ostrężyn nie znająca żadnych,
Między szeregiem planet jasnowładnych,
Tyś Najjaśniejsza! W tobie samej
Nikt nie dojrzał zmazy, ani plamy.

Czystsza nad słońce i pięknością swoją
Co się po modrym firmamencie roją
Gwiazd przechodząca liczbę mnogą,
Księżycowe rogi depczesz nogą.

Jesteś perłą nie w burzliwym morzu,
Ale w przedwiecznym wzięta konsystorzu,
Tamtę wiatr z mętnych wód wymiata, –
Tyś radością znaleziona świata.

Znać Cię zwierciadłem niechaj mi się godzi,
Któremu tchnienie piekielne nie szkodzi
Wściekłego czarta na płód ludzki,
Tyś kryształem czystym w ziemi ludzkiej,

Co skazy nie zna; Ty bielsza nad śniegi,
Przyozdobiona w różnych cnót szeregi
I której całość tak zakwita,
Jak ranna zorza, kiedy świta.

Już tedy wielki Kwirynie i święty
Daj ogłos światu o Pannie poczętej
Bez pierworodnej w Matce winy,
Jeśli Bóg chce czyste mieć Jej krzciny.

Wojciech Stanisław Chróściński (ok. 1665- 1722)