Przez wszystko do mnie przemawiałeś – Panie!
Przez ciemność burzy, grom i przez świtanie;
Przez przyjacielską dłoń w zapasach z światem.
(…)
Panie! – ja nie miałem głosu do odpowiedzi godnej –
i – milczałem…

Cyprian Kamil Norwid

Każde dziecko chwali swego stwórcę. Wspaniałe budowle mówią o pracowitości budowniczych, o ich fantazji, wytrwałości. Smaczny chleb opowiada o dobrych dłoniach rolnika i piekarza. Rzeźby, obrazy, dzieła sztuki opiewają swoich wykonawców. Cały świat jako dzieło Boga opowiada o Jego mądrości, dobroci, poczuciu piękna. Najwspanialszym spośród wszystkich stworzeń na ziemi miał być człowiek. Miał stać się dumą Boga, Jego chlubą i chwałą. W swej bezgrzeszności, mądrości i dobrej woli, był na początku ozdobą ziemi i ukochanym przez Boga dziełem. Jednak nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Wybrał grzech, zdradził Ojca i nie przyniósł chwały Bogu, choć był do tego powołany. Grzeszny człowiek, odarty ze świętości, rozpoczął, przy pomocy jednak ciągle kochającego go Ojca, długą drogę naprawy. Było to wędrowanie trudne i długie. Naznaczone wieloma upadkami i powstaniami, zmaganiem się ze złem i pokusą niewiary, nieustannie zagrożone przez kolejne zdrady i słabości ludzkiego rozumu i woli. Lecz przecież te wszystkie wysiłki rodzaju ludzkiego, wspierane nieustannie przez Boga, miały sens. Oto On sprawił, że Jego syn zamieszkał między ludźmi. Stał się człowiekiem, aby człowiekowi przywrócić jego chwałę, jego świętość, bliskość z tym, co „w górze jest”.

Pierwszą, która na nowo przyoblekła się w pełną chwałę i godność ludzką, była Maryja. Jej świętość i Jej chwała były jednocześnie dumą i chwałą Ojca. Gdy podziwiamy Jej życie, wielbimy Boga, który sprawił, że mogło być ono nieskalane. Bóg zbudował z Niej i w niej przybytek, który podziwiamy, wielbimy, oddając jednocześnie cześć Bogu-Ojcu wszelkiego stworzenia. Jej życie jest wezwaniem dla nas. Bóg chce być uwielbiany przez nas, przez sposób, w jaki realizujemy nasze powołanie. Ojciec ma prawo oczekiwać, że dzieci nie przyniosą Mu wstydu, nie zwiodą Go, ale napełnią dumą i chwałą wobec wszystkich.

MODLITWA DO N. MARII PANNY

Z otchłani ziemskiej, o Mario! Do Ciebie
Na skrzydłach duszy modlitwę mą niosę;
Gwiazdo zaranna, co świecisz na niebie,
Kwiecie, co kwiatom ziemskim zsyłasz rosę,
Różo duchowa, szczycie rajskiej wieży,
Niech Ciebie moja modlitwa dobieży.

Modlitwa moja, Mario, jest łzą samą,
Łzą wypłakaną w noc żalem trapioną!
Otwórz jej niebo – boś jest niebios bramą,
Skłoń do niej serce – boś grzesznych obroną;
Anielską ręką zdejm z niej grzechu zielsko,
Boś jest najczystszą królową anielską!

Tak łzą obmyta z mętów tego świata,
Niech ma modlitwa upadnie przed Tobą!
Odźwierna niebios niech do Cię kołata,
Niech wzruszy skruchą, rozbroi żałobą,
Niech świadczy wszystkim dniom mego żywota
I niech Cię wzywa jak matkę sierota!

O! Matko moja! O nic Cię nie proszę,
Bo znasz tajniki mej duszy najskrytsze:
Znasz wszystkie chęci, które w sercu noszę.
Od ludzkich pragnień Twe laski obfitsze,
Więc to mi tylko użycz laską swoją,
Co zgodne z Niebios i co z wolą Twoją.

Władysław Bełza (1847-1913),