Ewangelista św. Łukasz opisał nam to niepowtarzalne spotkanie dwóch wyjątkowych matek: Elżbiety i Maryi (ŁK !, 39). Z Bożej łaskawości każda z nich wybrana specjalnie, ale posłannictwo Maryi i Jej obdarowanie jest jednak szczególne, bo to Niepokalana Boża Rodzicielka.

Elżbieta – jak zaznacza Ewangelista – napełniona Duchem Świętym rozpoznaje w Maryi matkę oczekiwanego Zbawiciela. A Maryja – pełna łaski i nosząca już pod Swoim sercem, poczętego za sprawą Ducha Świętego Jezusa, odpowiada na pozdrowienie Elżbiety radosnym uwielbieniem Boga. To Maryjne uwielbienie Pana, który dokonał w Niej wielkich rzeczy, zostało zapisane w Ewangelii w formie pięknego hymnu. Ta natchniona „Pieśń Maryi” sławi wszechmoc i miłosierdzie Boga, który jest wierny w spełnieniu danych obietnic. Proroczo mówi też Matka Najświętsza i o tym, że błogosławić Ją będą wszystkie pokolenia (por. Łk 1, 48).

Każdy z nas pragnie wpisać się w te szeregi czcicieli Matki Bożej, które są obecne w Kościele od jego początków, aż po naszą teraźniejszość. Autentyczna pobożność maryjna, która winna być zawsze chrystocentryczna, zawiera też w sobie pragnienie naśladowania Maryi. Mamy więc przeżywać tajemnicę Boga jak Maryja, jak Ona otwierać się na Ducha Świętego i jak Ona słuchać i rozważać słowo Boże. I też jak Ona zdumiewać się Bogiem i Jego darami – co powinno prowadzić do uwielbienia i dziękczynienia skierowanego ku Temu, który jedynie jest Święty i Wszechmocny.

Św. Ambroży, biskup Mediolanu i doktor Kościoła (zm. 397 r.), patrząc na Matkę Najświętszą poucza nas: Niech każda dusza będzie duszą Maryi, aby uwielbiała Pana. Patrząc na nasze odniesienie do Boga, zauważamy, ze zwykle nuty uwielbienia Boga, są mało obecne w naszym życiu chrześcijańskim. Trzeba postawić sobie pytanie: w jaki sposób nasza dusza ma wielbić Boga?

Odpowiedź może nam przynieść pouczenie św. Bedy Czcigodnego, kapłana, (zm. 732 r.), który zamyka tzw. okres patrystyki – czyli czas Ojców Kościoła – a tą nazwą określamy wielkie postacie chrześcijan pierwszych wieków, których nauka i świętość otrzymały szczególne potwierdzenie ze strony hierarchii, którzy niejako rodzili Kościół i stąd ich nazwa: Ojcowie Kościoła.

Wskazuje ten święty uczony: Uwielbia Pana dusza takiego człowieka, który zupełnie oddaje się na chwałę i służbę Boga, który przestrzeganiem Bożych przykazań okazuje, iż zawsze pamięta o Jego potrzebie i majestacie. Uwielbieniem Boga ma być więc nasze życie według Bożego prawa, z którym powinna łączyć się nasza modlitwa, bo i taki wyraz ma mieć to nasze oddanie się na służbę chwałę Boga. Potrzeba, by w naszej modlitwie, w której często dominują prośby, wyraźniejsze było uwielbienie Boga!

Modlitwa powinna być taką chwilą zatrzymania się i refleksji, abyśmy mogli zadziwić się wielkością i wspaniałością Boga, naszego Stworzyciela i Zbawcy. Widząc różnorakie dary Jego przedziwnej dobroci i hojności, to nasze uwielbienie Boga winno łączyć się też z dziękczynieniem. Takie postawy wobec Boga są czymś ważnym w życiu duchowym, bo one świadczą o zdrowej wrażliwości naszego ducha, o jego szlachetności i prawości, o kulturze naszego ducha!

Prawdziwie dziękuje ten człowiek, który widzi dar i dawcę daru, a więc nie ktoś, kto jest egocentrycznie zapatrzony tylko w siebie samego. Wdzięczność niejako poszerza ludzkie serce i przygotowuje na przyjęcie nowych darów, w większej obfitości. Tomasz a Kempis, w „Naśladowaniu Chrystusa” zawarł taką radę: Bądź wdzięczny za dar najmniejszy, a staniesz się godny otrzymywać większe (II, 10).

Spotykamy się dzisiaj niekiedy z tzw. postawą roszczeniową – tzn. że wszystko się nam należy, ale zobaczmy, że to wszystko, co otrzymujemy, tak naprawdę, jest darem! Charakterystycznym rysem świętych, którzy mówili, że wszystko jest łaską, jest postawa wdzięczności.

Każdy z nas ma swoje niepowtarzalne dary i z tego naszego obdarowania, winna wynikać postawa radosnego dziękczynienia, która ma być czymś charakterystycznym i w naszym życiu chrześcijańskim. Tyle otrzymujemy od Boga i od ludzi, a bywa, że skupiamy się tylko na tym, czego nam nie dostaje. A to nie darów Boga nam brakuje, ale bardzo często nas dla Jego darów brakuje – tzn. nie chcemy, czy nie potrafimy ich przyjmować i potem właściwie na nie odpowiadać.

Ojciec św. Benedykt XVI uczy, ze to wszystko, co przychodzi za sprawa ludzi, bądź natury, w ostateczności pochodzi od Boga… Jaki skarb kryje się w małym słowie dziękuję (14 X 2007 r.).

Nasza codzienność wyraźnie nam pokazuje, ze gdy słychać w niej słowo „dziękuję” wypowiadane wobec Boga, ale też i wobec ludzi, to wtedy żyje się łatwiej. Tworzy się zupełnie inny klimat duchowy, gdy człowiek zamiast narzekać na niedostatki swoje, czy otoczenia, potrafi jednak, przede wszystkim, dostrzec dobro i tym dobrem się uradować – a za każdym prawdziwym dobrem jest sam Bóg – dawca wszelkiego dobra i Ten, który Jeden tylko jest Dobry (Mt 19, 17).

Zobaczmy ile i na różne sposoby Bożego dobra otrzymujemy w Kościele! Dlatego też tak często w liturgii Kościoła rozbrzmiewa ton uwielbienia i dziękczynienia. Tym szczególnym dziękczynieniem jest Najświętsza Eucharystia. Św. Jan Paweł II w wydanej w Wielki Czwartek, w Roku Różańca Świętego (17 IV 2003), encyklice „O Eucharystii w życiu Kościoła”, zwraca naszą uwagę na związek Maryi z Najświętszym Sakramentem, co tak wyraźnie, dotąd, nie było akcentowane. Nazywa Ojciec Święty Maryję niewiastą Eucharystii. Jest Nią Matka Boża przez całe swoje życie, w którym realizowała wymiar ofiarny Eucharystii. W perspektywie eucharystycznej należy – według Św. Jana Pawła II – odczytać ponownie Magnificat.

Eucharystia jest bowiem, podobnie jak hymn Maryi, przede wszystkim uwielbieniem i dziękczynieniem. Kiedy Maryja wznosi okrzyk: Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim, nosi już w łonie Jezusa. Wielbi Ojca przez Jezusa, lecz wielbi Go także w Jezusie i z Jezusem. To jest właśnie prawdziwa postawa eucharystyczna… Eucharystia została nam dana, ażeby całe nasz życie, podobnie jak życie Maryi, było jednym „Magnificat” (encyklika o Eucharystii, nr 53-58).

Wpatrując się w Maryję wychwalającą Boga za Jego dobrodziejstwa i czerpiąc z tego impuls dla naszego uwielbienia Boga, za przykładem Matki Najświętszej, zwróćmy jeszcze uwagę na kontekst, w którym rozbrzmiewa „Magnificat”. Oto Matka Boża z pośpiechem udała się do swojej krewnej Elżbiety, aby jej pomóc (por. Łk 1, 39nn).Maryja obdarowana łaską Bożego macierzyństwa nie zamyka się w sobie, ale chce dzielić się radością z tego wyjątkowego wybrania z Elżbietą, która także doświadczyła Bożej łaskawości.

Najpiękniejszym podziękowaniem za dary Boże jest to, że się je daje dalej innym i to dzielenie się dobrem będzie też źródłem prawdziwej radości, bo więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu (Dz 20, 35).

Dzisiaj nie tylko duchowni, ale coraz częściej także wierni świeccy modlą się Liturgią godzin. Częścią tej liturgii jest modlitwa wieczorna Kościoła – nieszpory; każdego dnia modlimy się w nich „Pieśnią Maryi” – Magnificat. Wspomniany już wcześniej św. Beda Czcigodny tak o tym mówi:

Powstał w Kościele piękny i wielce użyteczny zwyczaj śpiewania przez wszystkich hymnu Maryi każdego dnia w wieczornej modlitwie chwały, aby częstym wspomnieniem Wcielenia Pańskiego umysły do pobożności zapalić oraz utwierdzić je w cnotach częstym rozważaniem przykładu życia Bożej Rodzicielki. I bardzo dobrze jest odmawiać ten hymn wieczorem, albowiem utrudzona całym dniem i pochłonięta jego kłopotami dusza potrzebuje wraz z nadchodzącym czasem spoczynku wewnętrznego skupienia.

Niech naśladowanie przez nas Matki Najświętszej, w Jej radosnym uwielbieniu Boga sprawi, że całe nasze życie coraz bardziej będzie stawało się pieśnią ku Bożej chwale.