Urodził się 24 kwietnia 1581 r. w Pouy koło Dax w południowej Francji, w rodzinie Jana Depaul i Bertrandy z domu Moras. Święcenia kapłańskie przyjął 23 września 1600 r. w Châteaux l’Évêque (diec. Périgueux).

O pierwszych latach jego posługi kapłańskiej papież Jan Paweł II mówił: W pierwszych latach po święceniach Wincenty wprawdzie nie odmawiał współdziałania z łaską, ale nie traktował kapłaństwa jako powołania do pracy w winnicy Pańskiej, lecz jako sposobność do osiągnięcia prestiżu społecznego i zapewnienia sobie godziwych warunków życia. Świadczy o tym jego list pisany do matki w 1610 r. W tym okresie Wincenty miał nadzieję na zrobienie „kariery”; zabiegał o dobra materialne, które umożliwiłyby mu również wspomaganie rodziny. Miał bowiem świadomość zaciągniętego długu wobec rodziców, którzy sprzedali nawet parę wołów, by zapewnić mu zdobywanie wiedzy dla przygotowania się do kapłaństwa. Zapewne spodziewali się, że w przyszłości syn będzie udzielał pomocy ubogiej rodzinie wieśniaczej z Landów.

Lata niepewności i poszukiwań. Kiedy w 1610 r. upłynęło już dziesięć lat od święceń kapłańskich, które Wincenty otrzymał 23 września 1600 r., czyli w chwili gdy liczył dziewiętnaście i pół roku życia. W tym dziesięcioleciu wiele podróżował w poszukiwaniu możliwości spełnienia swoich marzeń. Spotykały go jednak niepowodzenia. Przeżył nawet dramatyczne doświadczenie niewoli w Tunisie. W 1608 r. znalazł się w Paryżu. Nawiązał kontakty z „wielkimi tego świata”. Spotkał się również z osobami kształtującymi francuską duchowość w owych czasach. Był wśród nich Piotr de Bérulle (1575-1629). Pod jego wpływem rozpoczyna się dzieło „nawrócenia” Wincentego.

Zaczął dostrzegać znaczenie bycia chrześcijaninem i kapłanem. Przeżył ból posądzenia o kradzież. Miał świadomość niewinności, ale nie próbował się usprawiedliwiać. Poznał też uczonego teologa Sorbony, przeżywającego pokusy przeciwko wierze. Wspomógł go, przyjmując na siebie jego wątpliwości. To doświadczenie trwało cztery lata. Złożył wtedy obietnicę, iż jeżeli odzyska wiarę, resztę swego życia poświęci na służbę ubogim. Bóg przyjął jego zobowiązanie.

W latach 1611-1612 spełniał obowiązki proboszcza w Clichy. Zawsze wspominał to jako najszczęśliwsze lata swojego życia. Mawiał: Jestem przekonany, że nawet ojciec święty nie jest tak szczęśliwy, jak proboszcz żyjący pośród dobrych i wspaniałomyślnych parafian. Jego praca duszpasterska trwała tylko rok, ale tytuł proboszcza Clichy zachował do 1626 r.

W 1613 r., za radą Piotra de Bérulle, przekazał obowiązki proboszczowskie wikariuszowi, a sam został kapelanem rodziny Filipa Emanuela de Gondi, generała galer królewskich. Nie czuł się dobrze w środowisku arystokracji, ale to wtedy przeżył doświadczenia, które miały ukształtować całe jego życie.

Ważne wydarzenia roku 1617. Pierwszym z nich była spowiedź umierającego, który po jej odprawieniu wyznał publicznie, w obecności Małgorzaty de Silly de Gondi, że z pewnością byłby potępiony z powodu świętokradzkich spowiedzi odprawianych w dawniejszym życiu. Pod wpływem tej wiadomości pani de Gondi skłoniła Wincentego, by 25 stycznia 1617 r. w Folleville wygłosił kazanie i zachęcił wiernych od odprawiania spowiedzi generalnej z całego życia. Kazanie było tak skuteczne, że trzeba było poprosić jezuitów z pobliskiego domu zakonnego klasztoru o pomoc w spowiadaniu. Po latach Wincenty twierdził, że było to jego pierwsze kazanie misyjne.

W tym samym roku, znów za radą Piotra de Berulle, Wincenty opuścił dom rodziny de Gondi i podjął obowiązki duszpasterskie w opuszczonej parafii Châtillon-les-Dombes w pobliżu Lyonu. W niedzielę 20 sierpnia 1617 r. przed Mszą świętą, powiadomiono go, że w pobliskiej wiosce jest rodzina doświadczona chorobą i pozbawiona środków do życia. Wspomniał o tym w kazaniu w słowach tak przejmujących, że w godzinach popołudniowych liczni wierni pośpieszyli z pomocą potrzebującym. Wincenty pomyślał, że ten zapał łatwo może stać się „słomianym ogniem” i że miłosierdzie może być skuteczne, jeżeli nada mu się formy zorganizowane. Po trzech dniach, 23 sierpnia, zaprosił kilka osób i podzielił się z nimi swymi przemyśleniami. W ten sposób powstało pierwsze Bractwo Miłosierdzia. Było to drugie wydarzenie 1617 r., które podobnie jak pierwsze z Folleville, wpłynęło decydująco na dalsze życie Wincentego.

Rodzina de Gondi nie mogła pogodzić się z „ucieczką” swojego kapelana. Pod naciskiem generała galer, Piotr de Bérulle przekonał Wincentego do powrotu do ich domu. Dzięki temu w 1618 r. Wincenty spotkał w Paryżu Franciszka Salezego, który wywarł znaczący wpływ na jego życie duchowe.

Wspomniane dwa wydarzenia w 1617 r. dla Wincentego stały się wyraźnym głosem Bożej opatrzności i objawieniem woli Bożej, którą chciał spełniać. W licznych kościołach w posiadłościach państwa de Gondi nauczał katechizmu, głosił kazania i spowiadał. Odwiedzał też skazańców uwięzionych na galerach królewskich, których Filip Emanuel de Gondi był generałem. Podejmowane zadania zmusiły go do szukania pomocy innych księży. W ten sposób, za radą pani de Gondi i dzięki jej pomocy materialnej, 17 kwietnia 1625 r. powstało Zgromadzenie Misji: grupa księży, którzy w wiejskich parafiach głosili misje i zakładali Bractwa Miłosierdzia. Dla zapewnienia trwałości owoców owych misji należało zatroszczyć się o godnych duszpasterzy dla ewangelizowanych parafii. Dlatego nowopowstałe zgromadzenie podjęło głoszenie rekolekcji dla kandydatów do święceń kapłańskich (1628), organizowało tzw. Konferencje Wtorkowe dla księży (1633) i przyjmowało kierownictwo seminariami duchownymi (1642).

Miłosierdzie w działaniu. Mnóstwo ubogich żebrzących na ulicach Paryża przyczyniło się do powstawania w stolicy Bractw Miłosierdzia. Ubodzy okazywali się „wymagającymi panami”. Wymagało to nie tylko udzielania jałmużny, ale również służenia im własnym czasem i własnymi siłami. Nie mogły sobie na to pozwalać panie z arystokracji. Wtedy pojawiły się spotykane na misjach wiejskie dziewczęta gotowe wspaniałomyślnie służyć ubogim i chorym. Wincenty powierzył je Ludwice de Marillac, która już wcześniej odwiedzała bractwa dla ożywiania ich działalności. W ten sposób 29 listopada 1633 r. powstało Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia. Był to zupełnie nowy instytut gromadzący osoby „całkowicie oddane Bogu dla służenia ubogim”. Nie zamykały się w klasztorach. Na wzór straży ogniowej, śpieszyły wszędzie tam, gdzie oczekiwali ubodzy potrzebujący opieki. Odwiedzały chorych w ich domach rodzinnych, w przytułkach i w szpitalach. Zajmowały się skazanymi na galery, wspomagały dotkniętych klęskami żywiołowymi i wojnami, zajmowały się rannymi na polach bitew, stawały się matkami porzuconych dzieci.

Dalsze lata. Po 1633 r. następował rozwój dzieł wincentyńskich i umacnianie ich struktur organizacyjnych. Wszelka niedola duchowa i materialna poruszała serce Wincentego i skłaniała go do śpieszenia z pomocą. Czynili to księża ze Zgromadzenia Misji, siostry miłosierdzia i Bractwa Miłosierdzia. Na szeroką skalę organizowano pomoc dla regionów niszczonych wojnami. Misjonarze pełnili funkcje kapelanów wojskowych, siostry opiekowały się rannymi. Podejmowano opiekę nad chorymi psychicznie, nad żebrakami, nad pozbawionymi opieki ludźmi w podeszłym wieku. Misjonarze wyjeżdżali na Madagaskar i do Północnej Afryki. Wincenty w licznych konferencjach i listach zachęcał do gorliwości swoich duchowych synów i duchowe córki. Uczył wyrzeczenia na rzecz ubogich. Sam stawał się przykładem w tej dziedzinie i zachęcał do tego innych. Szukał środków do wspomagania potrzebujących. Nie wahał się przed ukazywaniem ludziom majętnym ich zobowiązań w stosunku do najuboższych. Docierał na dwór królewski. Włączony do tzw. Rady Sumienia korzystał z pomocy kardynała Richelieu, by zapewnić Kościołowi francuskiemu godnych biskupów. W okresie Frondy nakłaniał kardynała Mazzariniego, by podał się do dymisji z funkcji pierwszego ministra dla zapewnienia pokoju. Wprawdzie nie osiągnął zamierzonego celu, ale wszyscy doceniali jego wysiłki na tym polu.

To wszystko wskazuje, jak intensywna była jego działalność społeczna. Można powiedzieć, że nie mógł uczynić nic więcej. On sam jednak był innego zdania. W filmie „Monsieur Vincent” jest scena, która pewnie nie miała miejsca w rzeczywistości, ale która w pełni odzwierciedla stan jego ducha. Ta scena przedstawia rozmowę podeszłego w latach Wincentego z królową Anną Austriaczką. Gdy on wyrażał żal, że tak mało dokonał, królowa mówiła: Ojcze, przez całe życie starałeś się wszystko dawać innym, nie zachowując niczego dla siebie. Nie zabiegałeś o chwałę i zaszczyty, ani o własne szczęście. Nie wznosiłeś wielkich budowli dla swoich zgromadzeń. Powiedz mi, czy teraz w obliczu śmierci czujesz wokół siebie pustkę jak inni? Wincenty ledwie słyszalnym głosem wyszeptał: Może tak, wszak zrobiłem tak mało. Królowa odrzekła: Więc, co należy robić, żeby czegoś dokonać? Po długiej chwili milczenia Wincenty powiedział: „Davantage”. Więcej, bo w gruncie rzeczy zawsze czynimy za mało.

Wincenty zmarł 27 września 1660 r. Jego beatyfikacja odbyła się 13 sierpnia 1729 r., kanonizacji dokonał papież Klemens XII 16 czerwca 1737 r. i wyznaczył dzień jego święta na 19 lipca. Obecnie to święto obchodzi się w rocznicę śmierci – 27 września. Papież Leon XIII w 1885 r. ogłosił go patronem wszystkich dzieł miłosierdzia chrześcijańskiego, które w jakikolwiek sposób od niego pochodzą.