Dziewica i męczennica († 1914)Wspomnienie 18 listopada

Maryja była stale obecna w świecie Karoliny. Matce Bożej poświęcona była kapliczka, o którą dziewczynka dbała, do Niej modliła się każdego wieczoru. Szczególnie polubiła przedstawienie Maryi jako Niepokalanej. Jej wuj, także człowiek wielkiej pobożności, widząc tę miłość swojej siostrzenicy, kupił do parafii feretron z figurą Maryi. Miała nosić go m.in. Karolinka. Właśnie ze względu na to dziewczyna okazała choć raz cień zainteresowania ładnym strojem – poprosiła rodziców o zakup lepszego ubrania, by nie przynosić ujmy Tej, której wizerunek miała dźwigać. O tym, jak bliska była jej modlitwa maryjna, świadczy następująca historia. Pewnego razu mama Karoliny zauważyła, że jej córka porusza ustami, ale nie wypowiada żadnych słów. Zaniepokojona zapytała dziecko, co ono robi. Usłyszała, że odmawia Zdrowaś Mario, „bo jak wypowiada tę modlitwę, to jej tak słodko i radośnie w sercu”. Zresztą Maryję przywoływała często także w inny sposób: przez wezwania Litanii loretańskiej, w aktach strzelistych. Za każdym razem zapewne odnajdywała w sercu tę samą radość i słodycz. To do Niej skierowała ostanie spojrzenie i bezgłośną modlitwę, kiedy została zmuszona do opuszczenia domu z rosyjskim żołnierzem. I jak o tym opowiada jedna z ludowych pieśni o jej męczeństwie, to właśnie Maryja posłała po nią aniołów, kiedy Karolinka zginęła w wałrudzkim lesie.

Błogosławiona Karolino, pomóż nam rozsmakować się w modlitwie do Matki Pana.

Czysta dusza jest piękna perła. Dopóki jest zakryta w muszli na dnie morza, nikt nie myśli, aby ją podziwiać, ale jeżeli wydobędziecie ją na słońce, jaśnieje i przyciąga wzrok: tak jest z czystą duszą, która ukryta przed oczami świata, pewnego dnia zjaśnieje przed aniołami w słońcu wieczności.

Św. Jan Maria Vianney