Uwielbiam Cię, Panie, w Twojej nieskończonej i czystej miłości, jaką masz ku sobie samemu, miłości wzajemnej Ojca i Syna, z której pochodzi Duch Święty…
Oto, Boże mój, Twoja niewysłowiona, jedyna szczęśliwość: miłość. Moja miłości nieskończona, uwielbiam Cię! Kiedy nas stworzyłeś, wtedy, gdyby to było możliwe, umiłowałbyś nas jeszcze więcej. Nie umiłowałeś Twojej istoty jedynie w Trójcy Osób, lecz także w stworzeniach. Stałeś się miłością dla nas, jak już jesteś miłością w sobie samym.
Dla człowieka jesteś bardziej miłością niż dla jakiegokolwiek innego stworzenia. Miłość sprowadziła Cię z nieba i poddała prawom natury stworzonej. Jedynie miłość mogła Cię zdobyć, o Najwyższy, i pobudzić, abyś stał się małym. Dzięki nieskończonej swojej miłości ku grzesznikom poszedłeś na śmierć i miłość zatrzymuje Cię jeszcze tutaj, na ziemi, również po Twoim wniebowstąpieniu, w tabernakulum, pod nikłymi postaciami…
Boże mój, nie mogę dosięgnąć nieskończoności, lecz z jednej rzeczy zdaje sobie sprawę, że Ty miłujesz miłością niezgłębioną i nieskończenie wyższą nad wszelkie moje zrozumienie… Czyż możliwe żebym nie miłował Cię z całej duszy?

Św. kard. J. H. Newman).