Stwórz w nas, o Panie
oczy nowe, by widziały,
a serce takie, by chciało kochać
i daj nam Twoje tchnienie.

A kiedy już prosimy Cię o nowe oczy,
błagamy Cię, byś nam dał Twoje własne,
byśmy jak Ty umieli patrzeć
na świat, na ludzi i na ich historię
i na te małe, prywatne dzieje każdego z nas.

Pozwól nam, byśmy każdego dnia i o każdej porze,
żyli w zgodzie z Twoją myślą, i dla niej.
Spraw, byśmy coraz bardziej stawali się
tym do czego nas stworzyłeś.
Spraw, byśmy śledząc uważnie Twój wzrok,
zgodnie przyjmowali perspektywę Twojego spojrzenia.
Uczyń nas posłusznym narzędziem Twego słowa,
którego światło rozjaśnia i przemienia całe nasze życie.

Daj nam serce pełne miłości,
nie kamienne, lecz z ciała,
byśmy kochali Boga i ludzi.
Daj nam najlepiej Twoje własne serce, byśmy kochali naprawdę
przestając czasem wciąż myśleć o sobie.
Słowem, potrzeba, by przeszczepiono nam Twoje własne serce,
w miejsce naszego, które tak słabo bije dla bliźnich.
Ażeby Twoja miłość, Panie,
rozchodziła się przez nas.
Daj nam Twoje serce, byśmy kochali Ojca,
daj nam Twoje serce, byśmy kochali Maryję, naszą Matkę,
daj nam Twoje serce, byśmy kochali Twoich braci,
którzy są także naszymi braćmi,
byśmy już tu na ziemi kochali tych,
o których ocieramy się na co dzień,
i którzy nas nieraz poszturchują,
świadomie lub nieświadomie.
Tchnij w nas ducha,
by nie brakło nam nigdy tchu podczas drogi,
by na zawsze wypełniło nam płuca
czyste ożywiające powietrze.
Daj nam ducha, który pomoże nam iść naprzód,
bez oglądania się do tyłu i odliczania kroków.
Potrzeba nam tego ducha, byśmy potrafili sprostać
wszystkiemu, czego oczekują od nas ludzie
– więc także i Ty.
Tego ducha, który odnowi w nas nadzieję,
tak jakby nasze życie zaczynało się tego ranka;
byśmy zachowali nadzieję wśród wichru i błota
dzięki Twej obecności i Twej obietnicy.
I tak oto niesiemy w sobie wszystkie nadzieje ludzi,
ale także wszystkie ich bóle i cierpienia.
O daj nam tchnienie, ale to Twoje tchnienie,
daj Tego, którego zesłał nam Ojciec,
Twojego Ducha, który tchnie kędy chce.
Ducha, który jest nawałnicą, podmuchem gwałtownym
lub łagodnym powiewem,
wtedy gdy chcesz, byśmy szli za Twoim wezwaniem.
Tchnij w nas Twojego Ducha,
byśmy modlili się na głębokościach
tą modlitwą, która pochodzi od Ciebie,
tą, która wygląda Twego przyjścia w chwale,
tą, która łaknie Boga w pełni.
Potrzeba mi Twoich oczu Panie,
więc proszę Cię o żywą wiarę.
Potrzeba mi Twojego serca,
więc proszę Cię o miłość, która przetrwa każdą próbę.
Potrzeba mi Twojego tchnienia,
więc proszę Cię o Twoją nadzieję,
udziel mi jej i Twojemu Kościołowi.
Aby dzisiejszy Kościół
był świadectwem dla świata,
i aby świat poznał chrześcijan
po ich jasnym i pogodnym spojrzeniu,
po ich płomiennym sercu
i tym niezachwianym optymizmie,
którego ukrytym i niegasnącym
źródłem jest
ich radosna nadzieja.

Kardynał Leo Joseph Suenens