p1090603Za kilkadziesiąt godzin zbierzemy się znowu w miejscach, gdzie spoczywają doczesne szczątki naszych najbliższych. Staniemy przy udekorowanych nagrobkach, by w tych dniach być jak najbliżej tych, którzy bardzo często, byli sensem naszego życia, a ich odejście zburzyło dotychczasowy jego rytm. Staniemy tam, boć to przecież szczególne dni dla Wszystkich Świętych i Zmarłych. Bo tak nakazuje nam wielowiekowa tradycja, nacechowana szacunkiem dla tych, którzy poprzedzili nas do domu Ojca. Będziemy tam, gdyż dla wielu z nas, bycie w tym miejscu, to jak byśmy chcieli Im wszystkim jeszcze raz powiedzieć, jak nam Ich brakuje, jak Ich kochaliśmy, jak nam nieraz trudno bez Ich wsparcia. Nie znaczy to, że te dni muszą być tylko smutne. Przecież wielu zmarłych odchodziło z tego świata umęczonych długą chorobą, cierpieniami – nie tylko fizycznymi, ale i psychicznymi. Ginęli na frontach, w obozach koncentracyjnych, sponiewierani przez okupantów. Cierpieli nie tylko z bólu fizycznego, ale przechodzili na drugą stronę często bez tej ludzkiej pomocy w cierpieniu. Nie mieli nawet możliwości uskarżenia się na swój los, nie mogli się pożegnać, nie mieli komu przekazać swej ostatniej woli, nikt nie trzymał Ich w godzinie śmierci za rękę. Dlatego też, te dni winny być również pełne refleksji, że śmierć przerwała Ich ból i otworzyła drogę do lepszego życia, wolnego od tych ziemskich niegodziwości. Dla nich, to niebiańska jasność rozproszyła mroki trudu Ich śmierci. Oni są już szczęśliwi, i to jest dla nas żyjących pociecha i nadzieja. I to właśnie winno być głównym akcentem obchodów tych dni, a nie obce polskiej tradycji – sprowadzane zwyczaje, choćby „Halloween”, skąd niedaleko do satanizmu. Kiedy staniemy na cmentarzu przy mogile tej drogiej nam osoby, pomyślmy o tych sprawach i stwórzmy wokół niej taki mikroklimat, który nie będzie zakłócał tej szczególnej atmosfery tym, którzy stoją obok. Podarujmy im te kilka chwil intymności i ciszy, na duchową rozmowę ze zmarłym. Oni przybyli tam nieraz z bardo daleka. Ten dzień jest również okazją do spotkania się rodziny, często po wielu latach. Niech jednak głośne powitanie, okrzyki dzieci, telefony komórkowe, palenie papierosów – nie zakłócą tej specyficznej atmosfery. Módlmy się wspólnie podczas odprawianej na cmentarzu Mszy św. za zmarłych. Pozwólmy sobie wzajemnie na godny w niej udział. To tylko kilkadziesiąt minut; dla nas to niewielki wysiłek, a ile dobra dla zmarłych. Nasza modlitwa w tym dniu, to największy dar, który możemy ofiarować zmarłym, więcej niż kwiat, czy ilość zniczy. Te materialne dobra tworzą przepiękną atmosferę, i są wyrazem naszej wdzięczności dla zmarłych, ale cóż one znaczą bez naszej modlitwy. Zanieśmy i ten dar naszym drogim zmarłym i niech on będzie najważniejszym .
Janusz Marczewski