Eucharystia

Jest taki czas, poszukiwany i wyczekiwany, kiedy możemy odpocząć, poczuć się bezpieczni i szczęśliwi. Poszukujemy takich chwil, chętnie nimi żyjemy i do nich wracamy.

Dzisiejsza Ewangelia daje nam wskazówkę, jak odnaleźć taką przestrzeń i jak w niej zamieszkać. Zaprasza do niej sam Jezus, wołając: „przyjdźcie do Mnie wszyscy”. A warunkiem tego zaproszenia jest utrudzenie i obciążenie. Jednocześnie – co powoduje nasze zdziwienie – proponuje nam przyjęcie dodatkowego obciążenia: „weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie”. Jednak to, co umyka ludzkim kategoriom myślenia i budzi zdziwienie, przy bliższym spotkaniu z biblijną logiką staje się proste i zrozumiałe.

Wyrażenie „wziąć jarzmo” było dobrze znane w kulturze judaizmu i często właśnie łączone z odpoczynkiem. Odnajdujemy je wielokrotnie w zaproszeniu do odważnej konfrontacji ze światem Bożej Mądrości, tak jak czytamy to w Księdze Syracha: „Na koniec bowiem znajdziesz miejsce jej odpoczynku, a to ci się w radość obróci. Dyby jej będą ci walną obroną, a obroża jej strojem zaszczytnym. Złota bowiem jest na niej szata, a więzy jej są z nici purpurowych” (Syr 6,28-30).

Rodzi się jednak pytanie: dlaczego Biblia w opisie stanu nabytej cennej mądrości oraz kosztowania odpoczynku posługuje się szokującymi wolnego człowieka przedmiotami jak dyby i obroża? Mało tego – drewniana rama jarzma, często wykona z jednolitego, a więc ciężkiego drewna, była zakładana na kark posłusznych człowiekowi zwierząt. W logice i języku Biblii przyjąć na siebie jarzmo Mądrości oznaczało jednak nie zniewolenie, ale ufne przylgnięcie do Kogoś, kto narzuci nam swój rytm i wyznaczy bezpieczny, radosny, bo owocny kierunek naszego życia.

Jeśli usłyszymy zaproszenie Jezusa i przyjmiemy Jego jarzmo, mamy szanse na zakosztowanie życia pełnego sensu, życia, które nie będzie marnowane bezsensownymi decyzjami, przez ustawiczną walkę o zabezpieczanie społecznej pozycji i uznania. Będziemy iść z Nim w parze, iść przy Nim, ucząc się rytmu jego kroków, które poprowadzą nas do Ojca. Wtedy każdy wysiłek da nam poczucie sensu i szczęścia, bo będziemy pewni, że prowadzi nas sam Pan. I wyzwoleni od lęku powtórzymy za psalmistą: „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć” (Ps 23).

s. Anna Bodzińska NDS