(fot. Mats Skölving/flickr.com/CC)
Corocznie majowy miesiąc obchodzimy w polskim Kościele jako czas poświęcony Matce Bożej. Nieprzypadkowo tak się dzieje, bo Ona sama jest dla nas uosobieniem “wiosny Nowej Ery”, a maj właśnie jest pierwszym miesiącem roku, w którym aura nasza nie mocuje się już z porannymi przymrozkami, ale uśmiecha się słonecznie do całego świata. Podobnie na naszej drodze do Boga Maryja-Wiosna jest najpotężniejszą prorokinią, której obecność zapowiada przyjście Zbawiciela.
Wprawdzie lata Nowej Ery liczymy od czasu narodzenia Chrystusa, ale to właśnie dzięki Zwiastowaniu wiemy na pewno, że Bóg wybrał już czas i że wkrótce cud ten nastąpi.
Od tego momentu, kiedy Archanioł Gabriel pojawił się w domku w Nazarecie, ogłaszając Maryi Bożą wolę, Ona sama, gdziekolwiek się pojawiała, niosła ludziom nadzieję, wsparcie i radość – ponieważ obiecywała przyjście Chrystusa. Być może właśnie dlatego sceny z życia Maryi, jakie zostały nam przekazane przez ewangelistów – a także inne informacje i legendy odnoszące się do życia Najświętszej Panny – stały się ulubionymi motywami inspirującymi nie tylko malarzy i poetów, ale i nas, zwykłych ludzi, którzy często powtarzamy modlitwę Zdrowaś Maryjo i rozważamy tajemnice Jej życia, chwaląc przy tym Boga za wszystko, czego dokonał w życiu tej Najświętszej ze wszystkich kobiet. Wielkim nabożeństwem do Matki Bożej odznaczali się też liczni święci.
Jak przekazuje tradycja, kiedy w 1604 roku otwarto grobowiec św. Kazimierza, pod głową zmarłego znaleziono kartę z hymnem sławiącym Maryję – ponoć modlitwę tę święty odmawiał codziennie. Jeśli wierzyć przekazowi tradycji, tekst tej modlitwy pochodzi przynajmniej z połowy XV wieku.
Hymn rozpoczyna się od wspaniałej inwokacji, będącej zachętą własnej duszy do codziennego wysławiania naszej Pani. Poetyckie modlitwy często zawierają takie właśnie strofy, mające na celu rozbudzenie pobożności w duszy oraz skupienie myśli. Poeta zachęca więc:
Póki żyję
Niech Maryję
Co dnia wielbi dusza;
Niech pamięta
Na Jej święta,
Jej się życiem wzrusza.
Skromna ta zwrotka jest jednak nie tylko zachętą do modlitwy, ale również podaje wskazówkę, co należy czynić, aby uwielbienie Maryi pozostało zawsze żywe: otóż należy rozpamiętywać poszczególne sceny z Jej życia oraz uroczyście obchodzić Jej święta. Jedna z kolejnych zwrotek poszerza jeszcze tę perspektywę chwały.
O bez końca,
Matce Słońca
Niech brzmią pieśni chwały;
Jej litoście
ciągle głoście,
roznieście w świat cały.
Przede wszystkim pojawia się tu rzecz najważniejsza, mianowicie ukazanie przyczyny, dla której tak sławimy Maryję, bo choć cudownie jest ze wzruszeniem rozważać Jej święte życie, to jednak rzeczą najważniejszą jest to, że stała się Ona “Matką Słońca”. Sławimy Ją więc za to, że dała nam Zbawiciela, który rozproszył mroki grzechów. Choć jednak poeta namawia tu wszystkich do wysławiania “litości”, czyli miłosiernie udzielanych łask, zdaje sobie sprawę, że wszystkie słowa, choćby najbardziej wzniosłe, to za mało, aby z jednej strony opisać wielkość Serca Maryi, a z drugiej strony wypowiedzieć ludzką wdzięczność. Dlatego już w następnej zwrotce przemawia:
Nie znajdziecie
Na tym świecie
Tak wzniosłej wymowy,
Co Jej cnocie
W swym polocie
Zrównałaby słowy.
Może się wydawać, że mamy tu do czynienia z pewną sprzecznością: niby poeta zachęca nas do modlitwy, a jednak z góry nas ostrzega, że będą to modlitwy niedoskonałe. Tym samym, stosując sprytny chwyt oratorski, pokazuje wielkość Serca Maryi, którego nie da się opisać słowami. Pewnie więc dlatego – wróćmy na moment do wcześniejszej zwrotki – sugeruje, aby “wzruszać się”, rozważając Jej życie – czyli modlić się sercem, które jest w stanie powiedzieć o wiele więcej niż usta.
Niejako na potwierdzenie tego, jak wspaniałą świętą jest Boża Rodzicielka, w dalszej kolejności przytacza poeta znane od pierwszych wieków chrześcijaństwa porównanie Maryi do Ewy:
Za grzech Ewy
Spadły gniewy,
Śmierć ludzi zatraca;
Przez Maryję
Człowiek żyje
I do nieba wraca.
Maryja to “Druga Ewa”, która przyniosła światu Zbawiciela. Znów moglibyśmy powiedzieć, że w poetyckim zapale poeta nieco się zapędził, mówiąc, iż Maryja otwiera bramy nieba, podczas gdy wiemy, że być pod krzyżem to nie to samo co na krzyżu umrzeć. Jednak to poetyckie uniesienie jest jak najbardziej usprawiedliwione – Ona przecież przynosi Jezusa, wskazuje na Niego i nakazuje Go słuchać – jak w Kanie Galilejskiej: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie (J 2, 5) – i to właśnie słuchanie Pana Jezusa jest warunkiem, aby dokonał się cud.
Wszystkie klasyczne modlitwy maryjne kończą się pokorną prośbą o opiekę nad grzesznymi ludźmi. Nie inaczej jest też w przypadku tego hymnu. Poeta najpierw sam siebie zachęcał do modlitwy, następnie rozważał to, co wydarzyło się w życiu Maryi i wychwalał pomoc udzielaną proszącym, aby ostatecznie samego siebie polecić opiece Najświętszej Panny.
Modły Twemi
Dzieci ziemi
Ogrzej w zimnym świecie;
Weź to, Pani,
Co nas rani,
Co psuje i gniecie.
Daj ulżenie,
Wspomożenie
Twym sługom obficie;
Co gorliwie
Czczą prawdziwie
Twe święta i życie.
Nieznany autor tej modlitwy, a dzięki niemu każdy, kto odmawia ten hymn, prosi o pomoc w przezwyciężeniu tego co złe, ale także o siłę w walce o dobro. To bardzo ważne, że gdy prosimy w modlitwie o pomoc, sami nie uciekamy od życia, od jego przeciwności i zmagań, ale błagamy o to, abyśmy w trudnych sytuacjach nie zostali sami – samotnie ciężko niesie się własne krzyże.
Piękny obraz modlitwy, która “ogrzewa” nas w zimnym, grzesznym świecie, pozwala nam spojrzeć z nadzieją na drogę, jaka jest przed nami, a majowe słońce jest żywym symbolem tego, że świat, w jakim żyjemy – choć często straszny – ostatecznie jednak należy do Boga.