W powszechnej opinii mistyk kojarzy się z doświadczeniem raczej niepowszechnym, tak wyjątkowym, że dla wielu – nawet w samym Kościele (o Karmelu nie wspomnę) – wydaje się wręcz nierealnym. W dobie, kiedy za „realne” uważa się jedynie to, co materialne, zmysłowe, doświadczenie mistyczne nierzadko zostaje wręcz pozbawione tego, co jest jego fundamentem i zarazem jednym z podstawowych elementów pomagających w rozeznaniu jego autentyczności, czyli zanurzeniu w Tym, który nadaje znamiona realności wszystkiemu, w czym żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (Dz 17:28).
Wiele areopagów, na których zasiada dzisiaj nie tylko człowiek deklarujący się jako niewierzący, ale i osoby uważające się za na wskroś religijne, na słowo „mistyka” reaguje niechętnie i nieufnie. Postawa lęku wobec mistyki spotyka się ze skrajnym przeciwieństwem (obecnym od wieków w dziejach ludzkich), to znaczy z niezdrową fascynacją tym, co tak powierzchowne i nieistotne w doświadczeniu mistycznym, czyli zjawiskami nadprzyrodzonymi.
Dlatego potrzebujemy prawdziwych mistyków, ludzi z krwi i kości, którzy mają nam wiele do powiedzenia nie tylko w sferze pobożności, zagadnień dotyczących religijności, ale właśnie życia. Potrzebujemy ich słowa opartego na doświadczeniu tego, co zwykłe, codzienne, a tak pełne Tajemnicy. Ograniczyliśmy oddziaływanie mistyków do ołtarzy, a ich trzeba ściągnąć do codzienności, by pomogli nam ją przeżywać, gdyż mają do tego szczególne prawo i doświadczenie jako osoby wyjątkowo obdarzone realizmem. Potrzebujemy ich pomocy, aby uczyć się żyć – oni nas rozumieją bardziej, niż jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.
Dla nas, karmelitów bosych, to właśnie doświadczenie życia Świętej z Ávili było początkiem jasno określonego stylu życia, sposobu bycia – jak to trafnie i charyzmatycznie, czyli z natchnienia – nazwała Teresa. To jej doświadczenie stanowi również odniesienie dla naszego tu i teraz. Wreszcie owo dziedzictwo naszej duchowej Matki otwiera nas na przyszłość, wskazując uniwersalne wartości, oparte na Ewangelii i przeżywane w rzeczywistości. Ta uniwersalność jest cechą każdego autentycznego doświadczenia mistycznego.
Pomimo upływu wieków ta mniszka z szesnastego wieku ma nam tak wiele do powiedzenia. Chcemy więc zadać pytanie: jak uczyć się sztuki życia? Pytanie to nie musi być kierowane jedynie do władców tego świata, celebrytów itp. To pytanie kierujemy właśnie do Teresy od Jezusa, kobiety, mniszki i wreszcie jednej z największych mistyczek w historii Kościoła. Chcemy zbliżyć się do niej, spotkać się z nią. Pragniemy uczyć się od niej, jak życiu powiedzieć tak, jak wytrwać w tej zgodzie w każdej chwili i w każdej sytuacji. Kiedy pytamy o sztukę życia, dążymy do tego, aby znaleźć sens naszej codzienności.
Wielcy mistycy to ludzie, którzy smakują życie w pełni. Jako kontemplatycy mają doświadczenie spotkania z Tym, który odkrywa przed nimi istotę i nadaje sens rzeczywistości. Teresa od Jezusa, podobnie jak pozostali mistrzowie duchowi, przyjmuje wobec życia postawę pokory. To fundamentalna postawa mędrca, który jest człowiekiem zdolnym do uczenia się, przyjmowania, czyli zdolnym do słuchania Boga obecnego w tym, co tak często szare, monotonne, zwyczajne. Uczyć się życia to odkryć dobro wątpliwości wobec siebie samych i uwolnić się od zła obwiniania innych. Wielcy mistycy uczą konfrontowania się z Prawdą, zapraszają nas do przyzwolenia na zakwestionowanie siebie nie po to, aby się obwiniać, ale żeby zostać przenikniętym przez prawdę i nie obwiniać innych, obciążając ich odpowiedzialnością za doświadczane zło i cierpienie. Potrzebujemy rozeznania ewangelicznego naszej rzeczywistości. Trzeba zaryzykować życie – jeśli nie ma ryzyka, nie ma odkrycia! Nauczyć się żyć to ryzyko – jeśli nie ma ryzyka, to nie ma odkrycia.
Teresa od Jezusa to kobieta wyzwania! Prowokuje do stawiania sobie istotnych pytań: Kim jesteś? Czym jest twoje doświadczenie Boga? Patrząc ci w oczy, pyta: w jakim kierunku zmierza Twoje życie.
o. Paweł Baraniecki OCD