cz. 1.
Czytam dzieje tego zakonu, jednego z najmniejszych zgromadzeń, przeglądam stare annały, śledzę wyblakły ciąg dawnego pisma, pochylam się nad szeregiem imion i nazwisk o obcym, węgierskim brzmieniu lub swojskim, znajomym wydźwięku. Przesuwają się przede mną zawiłe historie odeszłych pokoleń mnichów i proste zdarzenia, jakby wczoraj spełnione, dopiero co zapisane, drobne fakty i wielkie sprawy – po prostu zwyczajne życie. Ze wzruszeniem odbieram przestrogę krakowskiego kronikarza klasztoru na Skałce z XVII wieku, abym nie doczekał tak ciężkich czasów jak jego – bo Wisła pola zalała, resztę zbiorów grad pobił, woda przez dach dziurawy przecieka, a morowe powietrze zagraża rodzajowi ludzkiemu. Idzie z tych kart, z tych starych przekazów dawna tradycja zakonu paulinów, sięgająca w odległe kręgi pierwszych wieków chrześcijaństwa. Zakon ten bowiem swych prapoczątków doszukuje się w czasach, gdy „światem rządzili prześladowcy Kościoła – Decjusz i Walerian, a na stolicy kartagińskiej wspólnoty kościelnej zasiadał Cyprian, biskup i męczennik”, zaś na pustyni tebaidzkiej wiódł długi swój żywot Paweł Pustelnik. Pierwszym nazwany.
Nie mają paulini swojego formalnego założyciela, jak inne rodzin zakonne. Nie mają prawodawcy, który by im regułę napisał, wytknął jasny cel, środki uświęcenia wyznaczył, specyfikę i miejsce w Kościele określił. Gdy duch eremicki poprzez Włochy przedostał się w X w. do innych krajów Europy, znalazł podatny grunt na Węgrzech, tam się zaczął rozwijać, tak iż na początku XIII w. stał się tam zjawiskiem masowym. Pustelnicy rozproszeni po lasach naddunajskich i swym ascetycznym sposobem życia nawiązujący do tradycji mnichów egipskich, zostali przez Bartłomieja, biskupa Pięciu Kościołów, zgromadzeni na górze Patacs k. Budy. Ten fakt, kluczowy w dziejach zakonu, zdarzył się najprawdopodobniej w 1225 r. Biskup Bartłomiej, zapalony reformistycznymi ideami, jako dawny mnich z Cluny, nadał swoim braciom bardzo prostą regułę, raczej zbiór rad niż norm. Uderzają one swoją prostotą. Pisał bowiem: „Najdrożsi bracia moi niech mieszkają wspólnie w domach, niech żyją skromnie z pracy swoich rąk, niech pobożnie uczęszczają do kościoła, niech zachowują z pilnością kanony i dekrety Ojców”, a wszystkich potrzebnych im łask „niech im udzieli Pan nasz Jezus Chrystus, który niech ich raczy pocieszyć we wszystkich dziełach pokutnych”. Ta pierwsza wspólnota widocznie spełniała położone w niej nadzieje, skoro bp Bartłomiej często tam przebywał, a zrezygnowawszy z pasterzowania w diecezji, do dnia swej śmierci zamieszkiwał „wpośród braci swojej”.
Linię zapoczątkowaną prze biskupa Bartłomieja kontynuował jego następca – Achilles. Zatroszczył się o zapewnienie młodej wspólnocie, złożonej prawdopodobnie z leciwych już mnichów, niezbędnej bazy materialnego bytowania i dał odpowiednie gwarancje trwania w ramach kościelnych struktur prawnych. Ta pierwsza wspólnota wkrótce wzbogaciła się o nowy ośrodek życia monastycznego, który powstał w lasach Pilisium przy wydatnych zabiegach organizacyjnych błogoslawionego Euzebiusza, kanonika ostrzyhomskiego. Prałat ten staje się ok. roku 1250 pierwszym prowincjałem paulińskim, a tak powstała wspólnota przyjmuję nazwę: „Bracia św. Pawła Pierwszego Pustelnika”. Dalsze daty będą jedyni wyznaczały znaczące zdarzenia w rozwoju lub lub schodzeniu do granic śmierci całego zakonu. W tym początkowym okresie na wyróżnienie zasługują takie fakty, jak zabiegi u Stolicy Apostolskiej o zatwierdzenie przy skutecznym poparciu św. Tomasza z Akwinu w r. 1262 i oficjalna zgodana istnienie zgromadzenia wyrażona specjalnym dokumentem przez kardynała Gentilisa, legata papieża Klemensa V, nadającego zakonowi regułę św. Augustyna w grudniu 1308 roku.
Przywołany tu skrótowo etap powstawania paulinów ujawnia wiele cech, które już przylgną do profilu tego zakonu, staną się wyznacznikami jego duchowości, będą się przewijać w dziejach i kształtować świadomość jego członków. Postać Pawła z Teb, uobecniona nawet w samej nazwie zakonu, a przecież tak odległa w czasie, obca także w zmienionych warunkach religijnych, społecznych czy politycznych, pełniła funkcje zastępcze założyciela z jakimś ładunkiem mocy inspirującej i obligującej. Św. Paweł I Pustelnik stał się w późniejszych dziejach zakonu nie tylko symbolem, patriarchą, ale przywodził na myśl całą rzeczywistość pustyni z całym bagażem pewnych wartości. Pustynia w okresie wielkich prześladowań była miejscem schronienia dla wielu ludzi, stawała się także sposobem zachowania najwyższych wartości. Dostrzegano tkwiące tam niebezpieczeństwa wynikające ze zmagań w walce dobra ze złem. Ale też pustynia dostarczała przeżyć, które pozwalają doświadczyć mocy Boga, wyrazić względem Niego postawę pełną zaufania, oprzeć się na Nim w momentach szczególnego zagrożenia. Pustynia stanowi coś w rodzaju poligonu doświadczalnego – styku własnej słabości z Bożą wszechmocą. Pustynia będą etapem w drodze po wyjściu z niewoli do ziemi obiecanej, stwarza niezwykle sprzyjające okoliczności doświadczenia Boga, który może wyprowadzić człowieka z każdej sytuacji, nawet z tej – po ludzku mówiąc – bez wyjścia. Rozproszeni po swoich samotniach leśnych pustelnicy, zebrani potem przez Bartłomieja i Euzebiusza, tworząc nową formę życia we wspólnocie, usiłowali unieść z sobą doświadczone wartości, ocalić je i przekazać innym. Uzewnętrzniła się ta tendencja między innymiw sytuowaniu pierwszych klasztorów paulińskich w miejscach odosobnionych, z daleka od osiedli ludzkich.
Ale ani lasy węgierskie, ani na osobności budowane klasztory nie były pustynią. Zaistniała konieczność aktualizacji całego kontekstu semantycznego, jakim było nasycone pojęcie pustyni. W świadomości paulinów plastyczność tego słowa pozwalała funkcjonować jako wielka, ciągle obecna metafora. Ta metafora wyrażała istnienie trwałych związków myślowych między wyidealizowaną postacią Pawła z Teb, a realizowaną formą życia zakonnego. Obejmowała ona to, co różne, i łączyła dwoistość w jedność. Pełniąc tę funkcję, jak każda metafora, unaoczniała przenoszenie zjawisk, czynności, stanów z rzeczywistości odległej czasowo i i przestrzennie na konkretnie kształtowaną rzeczywistość. I w tym punkcie wyobraźnia nie dała się wyprzedzić potrzebie. Ideę pustyni zwerbalizowano wywoławczym hasłem: „Solus cum Deo solo” – „sam z samym Bogiem”. Jeszcze na początku XX wieku jasnogórski przeor Euzebiusz Rejman urządzając na dawnym terenie obronnych fos park przyklasztorny przydał mu nazwę pustelni. W tym kontekście szerszej wymowy nabiera fakt sprowadzenia w 1381roku relikwii św. Pawła I Pustelnika z Wenecji do Budy. Musiało to posiadać olbrzymie znaczenia dla paulinów, skoro król Ludwik wysunął ten warunek jako jeden z podstawowych punktów zawarcia pokoju po zwycięskiej wojnie.
Dla zilustrowania obecności metafory pustyni należy także przywołać przywileje nadane przez papieża Bonifacego IX z 1401 r. tzw. komunikacji w dobrach duchowych kartuzów, z dodaną przez Eugeniusza IV klauzulą, zabraniającą paulinom przechodzić do innego zakonu oprócz kartuzów (1436 rok).
Umieli jednak paulini spojrzeć na „pustynię” w swoim życiu z odpowiedniego dystansu i i potrafili rozeznawać , co stanowi cel, a co jest jedynie środkiem do celu. Toteż kiedy zakon rozrósł się w potężny organizm sięgający od Węgier poprzez Polskę, Bałkany, Niemcy aż do Portugalii, podążyli chętnie z Dobrą Nowiną do Argentyny i Paragwaju. Przeszczepieni do Polski, wykazali również ogromne uwrażliwienie na odczytywanie znaków czasu. Sprowadzeni i osadzeni na Jasnej Górze w 1382 roku, a w dwa lata później obdarowani Obrazem Bogarodzicy, bez niepokojów podjęli się wypełnienia tej misji, którą samo życie im powierzyło. Bardzo szybko dostosowali się do nowych warunków egzystencji i pracy wśród „napływu ludzi, których mnóstwo zbiega się do swego kościoła”, jak informował Władysław Jagiełło papieża Marcina V w specjalnym liście z 1429 r. W tak zmienionych okolicznościach rozumieli, że pojęcia pustyni nie należy utożsamiać z głuchą samotnią, z ucieczką od ludzi, z izolacją od życia Kościoła. Pracę duszpasterską przyjęli jako wypełnienie swojego posłannictwa w służbie Kościołowi. Ta właśnie postawa gotowości, to „odczytywanie znaków czasów” stanowi bardzo znamienny rys paulińskiej duchowości. Objawia się on nie tylko w fenomenie Jasnej Góry. Umiejętność, lub przynajmniej gotowość tworzenia harmonijnej syntezy w łączeniu dawnych pustelniczych tradycji z potrzebami chwili wykazywał zakon w ciągu całej swojej historii. Zdanie Adama Mickiewicza pod adresem paulinów wypowiedziane, nawet gdy się je przyjmie bez retorycznej emfazy, że „w Polsce tylko zakonnicy umieli coś zorganizować i jedyna twierdza w dobrym stanie znajdowała się w ręku paulinów”,
pozostanie w swym istotnym założeniu prawdziwe. Gdy w XVI w. zarówno na Węgrzech, jak i w Polsce wzrosło zapotrzebowanie na pracę duszpasterską wśród wiernych, gdy otworzyły się możliwości w szkolnictwie, paulini z całym oddaniem podjęli wezwanie władz kościelnych, obejmując także placówki parafialne. Należy przy tym dodać, że praca na parafii nie była wcale jakimś dodatkiem czy ustępstwem z tzw. ducha zakonnego. Przeciwnie. Jedną z najstarszych fundacji paulińskich w Polsce jest konwent w Krakowie na Skałce. Jan Długosz w 1471 r. przekazał braciom św. Pawła I Pustelnika właśnie kościół parafialny pod wezwaniem św. Michała Archanioła i Stanisława Biskupa. Na karb szczególnej ironii losu wypada położyć fakt, że administracji tej najstarszej parafii, która przetrwała wiele naprawdę trudnych momentów, wyzbyto się w r. 1923. Również kościół parafialny pod wezwaniem Najśw. Maryi Panny Wniebowziętej stał się na Jasnej Górze stał się pierwszą siedzibą paulinów w Polsce, za zgodą biskupa krakowskiego Jana Radlicy oraz Henryka z Błeszna, plebana. Eremicki klasztor, chociaż pozbawiony praw i przywilejów administracyjnej jednostki kościelnej, przejął wszystkie funkcje pracy parafialnej, rozwijając specjalny dział duszpasterstwa pielgrzymkowego. Pielgrzymom przede wszystkim głoszono Słowo Boże, posługiwano w sakramencie pokuty, dla nich sprawowano Eucharystię, organizowano rozbudowane nieraz do rozmiarów spektakularnych nabożeństwa pontyfikalne.
Idea oddania się pracom kaznodziejskim przewijała się w pierwszej regule paulińskiej. Nakazywała ona braciom zdobywać dla Boga serca bliźnich własnym przykładem życia i zbawiennymi upomnieniami. Prawo głoszenia Słowa Bożego otrzymali paulini we Włoszech i w innych krajach na mocy bulli Bonifacego IX w 1401 r. Na Jasnej Górze przywiązywano wielką wagędo tej posługi. Aby należycie wywiązywać się z nałożonego obowiązku, utworzyli specjalny urząd kaznodziei. Dbano, by to był człowiek wykształcony i uzdolniony. Bywał on zwalniany z uczestnictwa w nocnym, a nawet dziennym officium divinum w chórze na dwa lub trzy dni przed wygłoszeniem kazania. Już w XV wieku ogólne duszpasterstwo weszło w zakres normalnej pracy paulinów, a w XVII w. przybyły jeszcze misje i szkolnictwo. Do najbardziej jednak rozbudowanej formy duszpasterstwa wysunęła się praca w konfesjonale. Dość powszechnie ustaliło się przekonanie, że na Jasnej Górze trzeba koniecznie skorzystać ze spowiedzi, że należy ona do czynności związanych z pobytem w tym miejscu. Według poczynionych obliczeń, aby zadośćuczynić potrzebom wiernych w tej dziedzinie, każdy paulin w roku 1977 musiałby wyspowiadać dużą ilość osób, co w praktyce jest absolutnie niewykonalne. Ktoś ze spowiadających zakonników z licznikiem w ręku zarejestrował 29 505 osób wyspowiadanych przez siebie osób w okresie od stycznia do października 1976 r.
W ramach prac duszpasterskich paulinów w ciągu ostatnich dziesiątków lat trzeba zasygnalizować ogromny wkład w dzieło Wielkiej Nowenny, Millenium Chrztu Polski, w Akt Oddania Maryi, 300-lecie obrony Jasnej Góry, przeprowadzenie kilku koronacji obrazów Matki Bożej oraz organizację prowadzonej corocznie Warszawskiej Pielgrzymki Pieszej. Jasna Góra przyjmując duszpasterski program Episkopatu Polski stała się de facto centralnym ośrodkiem uroczystości religijnych, miejscem licznych zjazdów, konferencji, rekolekcji, różnych typów dni skupienia. Nie tutaj miejsce na przytaczanie danych statystycznych, które miałyby rzekomo ukazać moc łaski Bożej i zbawcze dzieło Chrystusa ująć w prawidła księgowości. Już bowiem prorok Izajasz pouczał, że ani drogi, ani myśli Boże nie są jako drogi i myśli ludzkie.