I Tajemnica światła: Chrzest Pana Jezusa w Jordanie
Fakt przyjęcia chrztu przez Jezusa od Jana Chrzciciela jest bezsporny. Odnotowują go wszyscy trzej Ewangeliści synoptyczni: św. Mateusz (3, 13-17), św. Marek (1, 9-11) i św. Łukasz (3, 21-22). Poświadcza ten fakt również pierwotna katecheza apostolska znajdująca się w Dziejach Apostolskich (1, 5.22; 10, 37; 11, 6; 13, 24-25; 18, 25, 19, 3-4). Chociaż opisy te różnią się między sobą tak pod względem długości, jak i interpretacji, nie mniej jednak daje się w nich wyróżnić trzy wspólne elementy: sam fakt chrztu, głos z nieba, Duch Święty w postaci gołębicy.
a/ fakt przyjęcia chrztu przez Jezusa i jego znaczenie
Z pierwszych słów zapisu św. Mateusza (3, 3-14) wynika, że Jezus chciał być ochrzczony przez Jana. W tym celu przeszedł przez całą Galileę nad Jordan, gdzie Jan udzielał chrztu. Wobec protestu Jana, przeczuwającego wyjątkową Jego godność i bezgrzeszność, Jezus wyraźnie potwierdza nieodwołalność swej decyzji i motywuje ją słowami: „Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić całą sprawiedliwość” (3, 15). Jezus chce więc być ochrzczony, aby wypełnić całą sprawiedliwość, tzn. wypełnić dokładnie wszystko to, co podkreśli Jego solidarność z grzesznym człowiekiem. Chrzest bowiem, którego udzielał Jan był traktowany na równi z obrzezaniem jako znak przynależności do potomstwa Abrahamowego, do prawdziwego ludu Bożego. W obrzędzie swym zawierał wyznanie grzechów i pokutę oraz oznaczał całkowite nawrócenie się człowieka i jego zaangażowanie w służbę Bożą w oczekiwaniu na przyjście Mesjasza. Przez przyjęcie Janowego chrztu Jezus chce dobrowolnie stanąć między grzesznikami, chce być solidarnym z każdym człowiekiem, w całej jego słabości, w jego pokucie i prośbie o przebaczenie, aby zjednoczony z całym jego ubóstwem móc jak najdoskonalej dokonać jego odnowienia i zbawienia.
W Jezusowym chrzcie w Jordanie powiedziane zostało właściwie wszystko, przedstawiony został cały program Jego publicznej działalności, którą chrzest rozpoczynał. Odtąd Jezus już nie będzie chciał niczego innego, jak tylko „zanurzyć się” w świecie grzeszników, aby skłonić ich wolę ku nawróceniu. Co zresztą w konsekwencji zaprowadziło Go na krzyż. Już w samej decyzji Jezusa, pragnącego być razem z grzesznikami przyjmującymi chrzest, rysuje się więc sylwetka krzyża postawionego na Golgocie, o czym Jezus będzie wielokrotnie mówić jako o swoim rzeczywistym chrzcie. Jego chrzest w Jordanie był tylko zapowiedzią prawdziwego chrztu we Krwi, dokonanym na Kalwarii.
b/ głos z nieba
„Głos” w Starym Testamencie występował zawsze w scenie powołania prorockiego (por. Ez 1, 28). Głos w czasie chrztu Jezusa w Jordanie oznacza Jego powołanie mesjańskie. Jest gwarancją Boga daną Jezusowi na początku Jego publicznej działalności. Misja ta stanowić będzie realizację posłannictwa Sługi Jahwe, mającego w perspektywie cierpienie i śmierć zbawczą. Treść tego głosu w przekazie synoptyków jest prawie identyczna: „Ty (ten) jesteś Synem moim umiłowanym, w tobie mam upodobanie”. W słowach tych zawarta jest aluzja do pieśni o Słudze Jahwe: „Oto Sługa mój, którego wspieram. Wybrany mój, w którym upodobała sobie moja dusza” (Iz 42, 1). Nawiązanie to oznacza, że Jezus przyjmuje misję wypełnienia pełnego programu Sługi, aż po cierpienie i śmierć. Szczególne jednak znaczenie mają pierwsze słowa głosu z nieba: „Tyś jest Syn mój umiłowany”. Nawiązują one do Ps 2, 7. Treścią tego psalmu jest intronizacja króla mesjańskiego i jego panowanie nad narodami. Słowa te odniesione do Jezusa są pieczęcią Ojca na mesjańskiej działalności Syna. Ten, który przyjmuje misję Sługi, jest jedynym Synem Ojca.
Głos z nieba nie udzielał Jezusowi jakiejś nowej godności, której by wcześniej nie posiadał. Nie był więc zamianą Jezusa na Mesjasza, ani też aktem przybrania Go dopiero teraz za Syna Bożego, ani też nie był momentem zdobycia świadomości swego powołania. Chrzest był uroczystym wprowadzeniem Jezusa w działalność mesjańską. Mesjasz z „legitymacją” Bożą rozpoczyna publiczną działalność zbawczą. Stąd też akt ten często określany bywa mianem „intronizacji” lub oficjalną „konsekracją” mesjańską.
c/ zstąpienie Ducha Świętego w postaci gołębicy
Wszyscy Ewangeliści poświadczają jednogłośnie, że w czasie chrztu w Jordanie zstąpił na Jezusa Duch Święty w postaci gołębicy. Ten fakt oznacza głównie zbawczą i twórczą moc Boga zstępującą na Jezusa dla wypełnienia Jego misji zbawczej, jest swoistą Pięćdziesiątnicą Jezusa, ustanawiającą Go pierwszym i największym Apostołem Boga. Ma w sobie coś z „włożenia rąk” przy święceniach kapłańskich. Sługa Jahwe, napełniony Duchem Świętym, realizuje odtąd program zbawienia zapowiadany w „Pieśni o Słudze” (Iz 42-53). Zadanie swoje rozpoczyna w momencie chrztu a dopełni przez mękę i śmierć w chwale zmartwychwstania.
Dlaczego gołębica symbolizuje Ducha Świętego?
W tradycji żydowskiej Duch Jahwe, który unosił się nad wodami i chaosem (Rdz 1, 2), porównywany był do gołębicy. Tradycja ta znana była w czasach Chrystusa. W zestawieniu z chrztem Jezusa wskazuje się więc na podobieństwo między pierwszym stworzeniem, opisanym w księdze Rodzaju, a stworzeniem drugim, zapoczątkowanym przez Jezusa. Pierwsze stworzenie dokonało się pod znakiem Ducha Bożego, który unosił się nad wodami, podobnie i teraz Duch Boży zstępuje na Jezusa i pozostaje na Nim na znak rozpoczęcia nowego stworzenia, którego fundamentem jest Mesjasz napełniony Duchem. To nowe stworzenie nie dokonuje się w osobie Mesjasza, lecz nad wodami, dając im moc uświęcającą w ustanowionym później sakramencie chrztu.
Wnioski praktyczne
Pozwalając się ochrzcić Janowi, Jezus chce nam jednocześnie ukazać kim On dla nas jest. Jezus chce się solidaryzować z każdym człowiekiem w jego ubóstwie i w jego słabości. Tam właśnie On nas oczekuje. Nie należy więc przed Nim się pysznić ani uważać się za godnego Jego protekcji, czy Jego miłości. Przyjmując sakrament chrztu znajdujemy Jezusa w głębi naszego grzesznego sumienia. Tam On na nas czeka i tam chce nas pouczyć o drodze oczyszczenia. Przechodząc razem z Nim konieczne wyniszczenie, będące następstwem naszych grzechów, możemy razem z Nim wyjść z naszego „Jordanu” na brzeg i otrzymać jak On Ducha Świętego, który nas uczyni na nowo „umiłowanymi synami Bożymi” i uzdolni nas do spełnienia naszego posłannictwa w dzisiejszej rzeczywistości.
Ks. Stefan Uchacz CM