Staraj się, byś sam stanął przed Bogiem jako
godny uznania pracownik, który nie przynosi wstydu,
trzymając się prostej linii prawdy.
2 Tm 2, 15
Pierwsi Ojcowie Kościoła, zwani niekiedy Ojcami Apostolskimi, zajmują wyjątkową pozycję w dziejach Kościoła. Działali oni w okresie, który rozpoczął się wraz z końcem Dziejów Apostolskich, a kres swój znalazł w czwartym wieku, kiedy chrześcijaństwo zmieniło status z prześladowanej mniejszości na uznaną religię imperium rzymskiego. Ojcowie Apostolscy byli więc przywódcami Kościoła, którzy z troską kierowali wyznawcami Jezusa, strzegli ich przed wewnętrznym zagrożeniem herezją i fałszywą nauką, na zewnątrz zaś opierali się władzy cesarskiej.
Opisy życia Ojców Apostolskich znakomicie łączą się z życiem Jezusa i nauczaniem Jego pierwszych uczniów. Stanowią one niejako „dalszy ciąg historii” przedstawionych na kartach Nowego Testamentu. Tak więc na przykład święty Dionizy, który później zostanie biskupem Aten, w chwili ukrzyżowania Chrystusa rzekomo przebywał w Egipcie, gdzie — jak twierdzą późniejsze pisma — ujrzeć miał, jak na trzy godziny zaćmiło się słońce, po czym poznał, że albo Bóg cierpi, albo świat się kończy. Kilkanaście lat później Dionizy stał się świadkiem wystąpienia świętego Pawła na ateńskim Areopagu. Wtedy to, pod wpływem mowy o Nieznanym Bogu (Dz 17, 16—34), uwierzył i został chrześcijaninem.
Święty Polikarp (69—155) — biskup Smyrny (obecnie Izmir w Turcji) — należy do najgoręcej czczonych wczesnych Ojców Kościoła. Zarówno on sam, jak i Ignacy Antiocheński (Antiochia jest obecnie miastem tureckim, leżącym niedaleko granicy z Syrią, na południe od Izmiru, i nosi nazwę Antakya) oraz Klemens Rzymski bardzo dbali o podziemny Kościół w trudnych chwilach próby, za co wszyscy trzej ponieśli śmierć męczeńską. Klemens po wygnaniu na Krym został utopiony, Ignacego sprowadzono do Rzymu i rzucono na pożarcie lwom, Polikarp zaś został zakłuty i spalony. Owi święci mężowie, wraz z wielką liczbą innych chrześcijan z okresu pierwszych dwóch wieków po ukrzyżowaniu Jezusa, sterowali nawą Kościoła, wiodąc go przez rozszalałe burze wściekłego sprzeciwu, za co jesteśmy im winni niezmierzoną wdzięczność.
Większość naszej obecnej wiedzy o Ojcach Apostolskich pochodzi z pisanych przez nich listów pasterskich do powierzonych im Kościołów. Klemens pisał z Rzymu do Kościoła w Koryncie, zalecając mu pokój i pokorę. Ignacy — najbardziej płodny pisarz z tego grona — zostawił po sobie siedem listów do różnych Kościołów oraz jeden do swego współpracownika, Polikarpa, w którym — jako starszy i bardziej doświadczony — zawarł słowa praktycznej mądrości na temat sprawowania posługi biskupiej, nakazując swemu młodszemu koledze wytrwałość i dążenie do jedności: Wykazuj troskę o jedność, gdyż nie ma nic lepszego nad nią. Znoś innych, jak Pan znosi ciebie. Polikarp skierował również słowo do Kościoła w Filippi; w liście tym poruszył kwestię jedności i łaski.
Pierwszych biskupów i nauczycieli wiele łączyło: oddanie prawdzie i jedności, troska o ubogich oraz okazywanie łaski i przebaczenia nawet własnym prześladowcom. Opowieść o życiu świętego Polikarpa — choć było ono proste i pełne pokory — zasługuje na szczególne zainteresowanie. Polikarp przykuwa uwagę tym, czym nie był, a nie był on człowiekiem znakomicie wykształconym, nie był uczonym — z jego pism tchnie pełna entuzjazmu prostota.
Miłość, którą Polikarp okazywał bliźnim, rozbłyska zarówno w liście skierowanym do Kościoła w Filippi, jak i w opowieści o męczeństwie świętego. Miłość owa musiała pochodzić, przynajmniej częściowo, od jego nauczyciela, którym był święty Jan Apostoł — uczeń, którego Jezus miłował (J 13, 23; 19, 26), uważany za jeden z filarów Kościoła (Ga 2, 9). Nie znamy dokładnego czasu ani zakresu ich wzajemnych stosunków, jednak spojrzenie na życie świętego Polikarpa upewnia nas o głębokim wpływie, jaki wywarł nań święty Jan. Być może więc przyjrzenie się wydarzeniu z późnego okresu życia nauczyciela pozwoli nam lepiej zrozumieć żywot jego ucznia.
Zawarte w Biblii pisma Janowe przepaja głęboka miłość. Zarówno Ewangelia jego autorstwa, jak i przypisywane mu listy pełne są zachęt do wzajemnej miłości (na przykład 1 J 4, 7 i 2 J 1, 5), a wspaniała opowieść apokryficzna z późnego okresu jego życia ukazuje pełnię miłości, którą apostoł żywił do innych ludzi, oraz wiarę, którą pokładał w łasce Jezusa.
Po powrocie z wygnania na wyspie Patmos Jan kontynuował dzieło apostolskie, mianując biskupów, zakładając Kościoły na Wschodzie i nadzorując ich rozwój. Wygłosiwszy naukę w jednym z nowych Kościołów, dostrzegł wśród tłumu pewnego młodzieńca i wskazał go biskupowi, zalecając mu osobistą opiekę nad chłopakiem. Biskup obiecał się nim zająć, a Jan odjechał do Efezu. Zgodnie z danym słowem biskup opiekował się młodym człowiekiem, gościł go w swoim domu, karmił go, nauczał i wreszcie udzielił mu chrztu, po czym — uznawszy, że jego zadanie zostało zakończone — pozwolił mu odejść. Młodzieniec jednak wszedł w środowisko, które wkrótce sprowadziło go na manowce. Stawszy się członkiem bandyckiej grupy, coraz bardziej pogrążał się w występku. Wreszcie ów wyłuskany z tłumu przez Apostoła młody człowiek został hersztem bandy grasującej w górach nieopodal miasta. Napadała ona, grabiła i mordowała wszystkich, którzy mieli nieszczęście stanąć na jej drodze.
Jakiś czas później święty Jan ponownie przybył do miasta w pewnej sprawie i — załatwiwszy ją — spytał biskupa o podopiecznego, którego on sam i Zbawiciel powierzyli jego opiece. Zrozumiawszy o kogo chodzi, biskup odparł, że chłopak umarł.
— Dla Boga umarł i dla nas, bo został hersztem bandytów, najdzikszym, najkrwawszym i najokrutniejszym.
Święty Jan, przejęty ogromnym smutkiem spowodowanym utratą młodzieńca, rozdarł swe szaty i począł rwać włosy z głowy, a łzy płynęły po jego twarzy nieprzerwanym strumieniem. Poprosił o konia, po czym natychmiast ruszył w stronę gór. Wkrótce otoczyli go bandyci i powiedli przed oblicze swego herszta. Ten, rozpoznawszy Apostoła, zbladł i w panice uciekł ze zbójeckiego obozowiska. Z bronią w ręku pognał w stronę lasu. Jan, zapominając na chwilę o swym podeszłym wieku, ruszył za nim i zawołał:
— Dlaczego uciekasz, synu, przede mną, przed ojcem twoim, przed bezbronny starcem? Ulituj się nade mną, synu. Stań, zaufaj! Chrystus mnie posłał.
Słowa te uderzyły bandytę z mocą dobrze wycelowanego kamienia. Stanął jak wryty i wbił wzrok w ziemię. Po chwili wypuścił z ręki broń — oznakę swej winy — i trzęsąc się cały, zaczął gorzko płakać. A stary człowiek, zbliżywszy się doń, wyciągnął ramiona w geście przebaczenia i akceptacji. Dwaj diametralnie różniący się ludzie — święty starzec i krwawy herszt — padli sobie w ramiona, a rzeka łez, która popłynęła z oczu bandyty, została później przez niektórych nazwana jego drugim chrztem. Bandyta wciąż jednak chował swą prawą rękę, którą zadał tyle bólu, cierpienia i śmierci. Krył ją ze wstydem za plecami, co widząc, święty Jan uklęknął w błocie i z czułością ucałował tę krwawą rękę. Czyniąc to, najpełniej ukazał miłość Jezusa do młodego bandyty. Niezwykła para wróciła do miasta, po czym Apostoł pozostał tam jeszcze przez jakiś czas, by się upewnić, czy chłopak na dobre powrócił do Kościoła.
Opowieść ta ukazuje miłość, którą święty Jan żywił do swoich bliźnich, i poświęcenie dla nich, jak również wiarę Apostoła w uzdrawiającą łaskę Boga. Stanowi przykład dla wszystkich ludzi mających tendencję do machania ręką na innych bądź niebędących w stanie dostrzec w swych bliźnich potencjału, który widzi w nich Bóg. Niektórzy twierdzą, że biskupem wymienionym w powyższym opowiadaniu był święty Polikarp. Mnie się to wydaje mało prawdopodobne, choć nie niemożliwe. Na pewno jednak Polikarp słyszał tę historię i znając świętego Jana, nie wątpił, że wywarła ogromne wrażenie na wspomnianym biskupie. Sam z pewnością nie chciałby popełnić jego błędu.
Polikarp napisał list do Kościoła w Filippi, mieście położonym we wschodniej Macedonii, na przeciwległym w stosunku do Smyrny brzegu Morza Egejskiego. Zachęcał w nim tamtejszych chrześcijan do wytrwania w wierze, jedności i łasce. W tym zatem trwajcie — pisze święty biskup — i naśladujcie przykład Pana. Mocni i niezachwiani w wierze, miłujcie braci, kochajcie się wzajemnie, zjednoczeni w prawdzie uprzedzajcie jedni drugich w łagodności Pana, nikim nie pogardzajcie.
Przechodząc na poziom konkretów, Polikarp zachęcał wspólnotę, by przywiodła do nawrócenia małżeństwo, które odłączyło się od niej, zupełnie jak wspomniany wcześniej młodzieniec, i nie uważała ich za nieprzyjaciół, lecz przywołała ich jak członki cierpiące i zabłąkane.
Pod koniec życia Polikarp udał się do Rzymu na spotkanie z papieżem Anicetem. Podróż ze Smyrny trwała wiele miesięcy i była przedsięwzięciem dość ryzykownym, zwłaszcza dla człowieka w podeszłym wieku (wystarczy rzucić okiem na Pawłową relację z podróży zawartą w 27. rozdziale Dziejów Apostolskich, żeby pojąć niebezpieczeństwa grożące podróżnym podczas długiego rejsu po morzu). Celem spotkania była negocjacja wspólnej daty obchodzenia Wielkanocy, celebrowanej wedle tradycji wschodniej i zachodniej w różnych dniach. Niestety, nie udało się osiągnąć porozumienia w tej kwestii.
Scot Bower
Błogosławię Cię, Boże Ojcze
Panie, Boże wszechmogący,
Ojcze umiłowanego Twojego Dziecka,
Jezusa Chrystusa,
przez którego otrzymaliśmy poznanie
Twojego Imienia.
Boże aniołów, mocy i całego stworzenia,
i wszystkich sprawiedliwych,
którzy żyją w Twojej obecności.
Błogosławię Cię za to,
że mnie uznałeś za godnego
stanowić cząstkę mnóstwa Twoich świadków
i mieć udział w kielichu Twojego Chrystusa.
Obym razem z nimi mógł być dopuszczony
do Twej obecności jako ofiara Tobie miła.
Za tę łaskę i za wszystko
chwalę Cię i wielbię
przez Jezusa Chrystusa,
Twoje umiłowane Dziecko.
Św. Polikarp ze Smyrny (zm. ok. 167), Modlitwa na stosie