„Pragnę, by Psalmy były dla wszystkich zachętą i pomocą w modleniu się tymi samymi słowami, którymi posługiwał się Jezus i które od tysięcy lat są obecne w modlitwie Izraela i Kościoła. Księga Psalmów pozostaje idealnym źródłem modlitwy chrześcijańskiej i Kościół wciąż będzie czerpał z nich natchnienie w nowym tysiącleciu”. (Św. Jan Paweł II)
Psalm pierwszy
w przekładzie ks. Jakuba Wujka z 1594 roku
Beatus vir, qui non abiit in consilio impiorum
Argument abo summa psalmu
Iż ludzie pobożni są szczęśliwi, a niepobożni mizerni i nieszczęśliwi
1 Błogosławiony to mąż, który nie chodził w radzie niezbożnych i na drodze grzesznych nie stał, i na stolicy zaraźliwej nie siedział.
2 A le w Zakonie Pańskim jest wola jego, a w Zakonie jego będzie rozmyślał we dnie i w nocy.
3 I będzie jako drzewo wsadzone nad strumieńmi wód, które swój owoc da czasu swego, a liście jego nie opadnie i wszystko, cokolwiek czynić będzie, poszczęści się.
4 Nie tak niezbożni, nie tak, ale są jako proch, który rozmiata wiatr z ziemie.
5 Przetoż nie powstaną niezbożnicy na sądzie ani grzesznicy w zebraniu sprawiedliwych.
6 Albowiem zna Pan drogę sprawiedliwych, ale droga niezbożnych zginie.
Biblia – wedle znanej metafory – jest listem Boga skierowanym do każdego człowieka osobiście. Oznacza to, że każdy człowiek z osobna znajdzie w niej stosowny dla siebie pokarm duchowy pod warunkiem, że zechce go przyjąć. Pragnieniu zrozumienia słowa winno towarzyszyć równie silne pragnienie jego zachowania: „Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawdę was wyzwoli” (J 8, 31-32). Wierność jest najważniejsza i najtrudniejsza. Wierzący czytają słowa Pisma jako skierowane do nich osobiście. Rozpoczynają czytanie od modlitwy, w której przyzywają Ducha Świętego, który natchnął Pismo, aby je uczynił zrozumiałym – i co ważniejsze – skutecznym w ich życiu. Czytamy Pismo nie dla samego czytania. Czytamy – dla słuchania Tego, który nas kocha.
1) Ci, którzy ufają Panu, są jak góra Syjon, co niewzruszenie trwa przez wieki (Ps 125, 1). Gdy Jezus recytował ten psalm ze swymi rodakami, celebrował bez wątpienia przychylność i pomoc, jakiej Jego Ojciec udzielał dawnemu Izraelowi; ale także i przede wszystkim znacznie większą przychylność i pomoc, jakimi obecnie otacza Kościół. On jest nową górą Syjon, cieszącą się z ostatecznej stałości: w Chrystusie ma swój niewidzialny fundament, a jako następcę Piotra – papieża, fundament widzialny.
Dlatego także my, posługując się tymi wersami, możemy wraz z Panem zaintonować dziękczynienie za opiekę Ojca nad Oblubienicą Chrystusa.
2) Panie, moje serce się nie pyszni i nie patrzą wyniośle moje oczy. Nie dbam o rzeczy wielkie ani o to, co przerasta me siły. Lecz uspokoiłem i uciszyłem moją duszę; jak dziecko na łonie swej matki (Ps 131, 1-2). W tym krótkim psalmie nie ma nic abstrakcyjnego czy retorycznego. Powiedziano o nim, że jest najpiękniejszy w Biblii. Jego nauka jest jasna i czysta niczym źródło, jej język przekonujący. W swej prostocie przedstawia nam jedną z najbardziej fundamentalnych cnót chrześcijanina: ufność Bogu, oddanie się w Jego ręce, pokój doświadczany wtedy, gdy Bóg jest wszystkim i kieruje wszystkim w naszym życiu.
Można by powiedzieć, że to antycypacja tego, co Jezus będzie praktykował w całym swym życiu: zawsze i w pełni ufał w ojcostwo Boga. Czuł się głęboko kochany przez swego Ojca, który chronił Go i towarzyszył Mu. W celu większego uwypuklenia przepełnionego miłością działania Ojca, Jezus pragnął obniżyć dla siebie poziom ludzkich zabezpieczeń: na miejsce swych narodzin wybrał grotę, mieszkał w nieznanej wiosce, zmarł na miejscu straceń; ale zawsze był z Nim Ojciec.
Porusza nas delikatna intuicja św. Augustyna z Canterbury, kiedy odnosząc się do tego psalmu, powiada: “To głos Najświętszej Maryi Panny”. Rzeczywiście, uważała się ona za służebnicę Pańską, a u wejścia do domu swej kuzynki Elżbiety stwierdziła, że Pan wejrzał na jej uniżenie. Panie, moje serce się nie pyszni i nie patrzą wyniośle moje oczy.
Liturgia ze swej strony naucza nas, że w Psalmie 131 można dojrzeć prawdziwą twarz życia chrześcijańskiego, utkanego z rzeczy zazwyczaj małych, a zarazem w pełni oddanego synowskiemu zawierzeniu Opatrzności Ojca, w błogim pokoju serca.
Nic zatem dziwnego, że psalm ten w szczególny sposób fascynował święte dusze:
-
św. Jan XXIII: “Pozwoliłem Panu działać. Bóg we wszystkim myślał dla mnie”
-
św. Teresa z Lisieux: “Bóg udzielił mi wszystkiego, czego pragnęłam lub raczej sprawił, że pragnęłam wszystkiego, czego chciał mi udzielić”
-
św. Josemaria Escriva: “Niekiedy nasze uczucia skłaniają się do czynienia małych, dziecinnych rzeczy. Małe dzieła są cudowne przed Bogiem, i póki nie pojawi się rutyna, będą owymi dziełami płodnymi, jak zawsze płodna jest Miłość”
Można powiedzieć, że przeżycia dusz wyjątkowych ze względu na swą świętość są komentarzem do tego psalmu, jednego z najkrótszych i najprostszych w psałterzu.
Tak, stać się dzieckiem w znaczeniu Chrystusowym to synonim dojrzałości chrześcijańskiej.
ANTYFONA
Ps 131
“Kto się uczyni jak dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim” (Mt 18, 4)
Cały psalm jest wyznaniem zaufania do Boga, które pomaga psalmiście trzymać się z dala od wyniosłości, pychy i ambicji. Idąc za myślą z wersu 2 – “jak dziecko na łonie swej matki” – wybrano na antyfonę ten werset z Ewangelii św. Mateusza, który podkreśla zawierzenie, z jakim małe dziecko spoczywa w ramionach swej matki.
PSALM 131
1 Pieśń stopni.
Panie, moje serce się nie pyszni
i oczy moje nie są wyniosłe.
Nie gonię za tym, co wielkie,
albo co przerasta moje siły.
2 Przeciwnie: wprowadziłem ład
i spokój do mojej duszy.
Jak niemowlę u swej matki,
jak niemowlę – tak we mnie jest moja duszę.
3 Izraelu, złóż w Panu nadzieję
odtąd i aż na wieki!