Stanisław Biel SJ
(fot. fRanKon/flickr.com/CC)
Wstydliwość należy dzisiaj do zagubionych cnót. Dawniej stanowiła naturalny sposób ochrony własnych granic, intymności, czystości. Pomagała zachować godność ludzką i broniła przed reifikacją. Wstydliwości uczono w rodzinach od najmłodszych lat. Jej brak spotykał się z powszechną dezaprobatą. Szczególny nacisk kładziono na właściwy strój w miejscach świętych.
Dzisiaj wstydliwość pozostaje domeną kultury wschodniej i islamskiej. W niektórych nurtach religii ortodoksyjnej kobietynie mogą pokazywać się na ulicy bez burki. Wstydliwość wymaga też odpowiedniego stroju w miejscach kultu. Gdy byłem w Ziemi Świętej, zostałem zatrzymany przez wojskowych przed wejściem do sanktuarium patriarchów w Hebronie, gdyż nie posiadałem nakrycia głowy. Kobiety z kolei musiały zasłaniać chustami wszystkie odsłonięte miejsca ciała. Był to wyraz wstydliwości i szacunku wobec Najwyższego.
We współczesnym, zlaicyzowanym świecie wstydliwość jest cnotą… wstydliwą. Erotyką i pornografią epatują: telewizja, Internet, prasa, reklama… Czystość przedmałżeńska bywa odrzucana i wyśmiewana. Człowieka traktuje się jak przedmiot do zaspokojenia pożądań wzrokowych, uczuciowych i cielesnych. Do tego dochodzi obsesja natychmiastowego zaspokajania wszelkich potrzeb i popędów oraz przekonanie, że bez seksu nie można żyć. Przemysł, turystyka, reklama nastawione są na zaspokajanie coraz bardziej wyrafinowanych lub perwersyjnych potrzeb seksualnych. Tworzy się erotyczny raj na ziemi kosztem godności innych. Ogromne zyski służą stworzonemu w tym celu przemysłowi pornograficznemu. Bywa też, że stoją na usługach opcji politycznych niszczących wartości moralne i religijne.
Tymczasem człowiek nie jest jedynie “homo eroticus”, jak próbuje mu wmówić współczesna panseksualna kultura, ale przede wszystkim “homo divinus”. Bóg zawarł w nim wszystkie atrybuty swego piękna zmysłowego i duchowego. Powołaniem człowieka jest to piękno odkrywać i rozwijać, a nie degradować i niszczyć.
Pielęgnowaniu cnoty wstydliwości pomaga głębokie życie modlitwy. Bez zażyłej więzi z Bogiem człowiek nie jest w stanie zachować czystości. Nawet najbardziej idealistycznie rozumiana miłość bliźniego, szeroko pojęte działanie apostolskie, aktywność społeczna nie są w stanie wypełnić ludzkiego serca, które wciąż pragnie miłości. Tylko głębokie doświadczenie Boga i intensywne życie modlitwą pozwoli wytrwać w tym darze. Przebywanie w obecności Boga sprawia, że każdy grzech, zwłaszcza nieczysty, traci swój sens. I o to właśnie chodzi (L. Knabit).
W cnocie czystości wspomaga obecność Maryi. Nabożeństwo do Matki Pięknej Miłości i kontemplacja Jej Niepokalanego Serca dodają sił w chwilach trudności i pokus. Żaden obraz kobietynie budzi w człowieku myśli równie czystych jak ta Dziewica – mówił Marcin Luter. Maryja swoim dziewiczym płaszczem (Teresa z Lisieux) osłania i wspomaga uciekających się do Niej na modlitwie. Również dyskretna obecność aniołów, których Bóg stawia na ludzkiej drodze, jest wsparciem i pomocą w codziennej walce ze złem.
Cnota wstydliwości wymaga ascezy. Pojęcie to oznacza praktykę, ćwiczenia, trening. Dotyczy zarówno wymiaru duchowego, jak i cielesnego. Nawet jeśli słowo “asceza oznacza na początku “ćwiczenie”, wymaga życia zdyscyplinowanego i czasami pewnego “przymusu”, a nawet “walki” i “powstrzymania się”, ponieważ na drodze owocnego ćwiczenia stają znaczne przeszkody. W przypadku zdrowej ascezy akcent nie będzie nigdy położony na ofierze i cierpieniu, lecz na radości związanej z różnorodnymi uczuciami, niezależnie czy będą one natury duchowej, psychicznej bądź cielesnej (J. Rodden).
Czystość wymaga ascezy wewnętrznej. Jest nią troska o czystość intencji, która polega na dążeniu do prawdziwego celu człowieka; ochrzczony stara się z prostotą rozpoznawać wolę Bożą i pełnić ją we wszystkim (KKK, 2520). Wzbudzane wewnętrznie “dobre intencje” kierunkują dzień na Boga i wzmacniają pragnienie życia w czystości i świętości. Są formą modlitewnego czuwania, do którego wzywa Jezus: Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie, duch wprawdzie ochoczy, ale ciało mdłe (Mt 26, 41).
Życie cnotą wstydliwości wymaga również ascezy zewnętrznej. Należy do niej troska o czystość spojrzenia poprzez świadomy wybór treści, obrazów, filmów, programów; odrzucanie fantazji i upodobań erotycznych; czuwanie nad emocjami i kontrolowanie uczuć; troska o kulturę języka i rezygnacja z rozmów “nieczystych”, degradujących płciowość i osobę; milczenie lub dystans wobec niezdrowej ciekawości; właściwy, nieprowokujący do pożądania ubiór (dotyczy to zwłaszcza kobiet); tworzenie klimatu społecznego, służącego prawdziwej miłości i odrzucającego permisywizm moralny, panseksualność i nieograniczoną żadnym tabu wolność.
Jedną z form ascezy może być wypełnianie powierzonych obowiązków i zadań oraz przyjmowanie z pokorą całego trudu życia. Asceza powinna prowadzić również do rozwoju hobby, zainteresowań i pasji życiowych.
Innym środkiem do zachowania cnoty czystości jest sakrament pojednania i kierownictwo duchowe. Nie jest łatwa sztuka dystansu wobec przeżywanych pragnień, potrzeb, przeżyć w dziedzinie miłości. Szczera rozmowa z kierownikiem duchowym o przeżywanych trudnościach czy problemach może uchronić przed pewnymi lękami, iluzjami czy niebezpieczeństwami.
W praktykowaniu wstydliwości ważne są również zdrowe relacje i przyjaźnie. Pozwalają one odkrywać piękno, wartość i godność osoby. Wyzwalają z egoizmu i traktowania człowieka w sposób przedmiotowy. Prowadzą do Absolutu. Przyjaźń zakłada zdolność wyjścia poza siebie. Niepowtarzalne i cudowne w niej jest to, że rozgrywa się pod znakiem wzajemnego obdarowywania i wspierania. […] Doskonała przyjaźń wyprowadza zaprzyjaźnionych ludzi poza nich samych i łączy we wspólnej trzeciej instancji – to właśnie odróżnia przyjaźń od miłości erotycznej, która rozgrywa się między dwojgiem: osobami kochanymi (Ch. Quarch).
Stanisław Biel SJ – “Miłość w dziesięciu słowach”
Książka zawiera pogłębione wyjaśnienie wszystkich dziesięciu przykazań oraz konkretne wskazówki, jak nimi żyć na co dzień. Przytacza najczęstsze sposoby ich przekraczania, czyli grzechy, z którymi się zmagamy. Jednocześnie niesie przestrogę przed złudnym mniemaniem, że przykazania to przeszkoda na drodze do szczęścia i wolności. Dzięki wyjaśnieniom z Katechizmu Kościoła Katolickiego, cytatom ludzi Kościoła oraz doświadczeniu autora książka prezentuje szerokie spojrzenie na dziesięć Bożych słów skierowanych do nas.
Ojciec Stanisław Biel pokazuje, że Dekalog to nie tylko zbiór przykazań, które trzeba zachowywać, ale przede wszystkim wyraz miłości Boga do człowieka. To w nich Bóg wskazał nam drogę do radości i prawdziwego szczęścia. Mimo to człowiek wielokrotnie nie potrafi lub nie chce tej Miłości przyjąć. Wówczas odwraca się od Boga. Aby tak się nie stało, trzeba pamiętać, że najważniejszym przykazaniem jest przykazanie miłości.