W sortowni ubrań więziennych obozu Dachau upadł na posadzkę różaniec. Obecny tam wachman rozgniewał się, zaczął obrzucać obelgami stan duchowny. – To oszuści, obłudnicy, co innego głoszą a co innego robią. Zaraz wam to udowodnię – powiedział do więźniów. – Pierwszy lepszy ksiądz, którego tu sprowadzę podepcze te “koraliki”. Strach padł na obecnych…

Esesman wrócił. Obok niego szedł młody więzień. – Ktoś ty?- Jestem księdzem. – A to co jest? – wskazał hitlerowiec na podłogę. – To jest różaniec Matki Bożej. – Podepcz go, inaczej zatłukę cię na śmierć. – Nigdy tego nie zrobię – odpowiedział ksiądz. Posypały się ciosy pięścią i kolbą karabinu. Ofiara po chwili upadła z jękiem na posadzkę. Wściekły ze złości oprawca wskoczył na leżącego, skakał po całym ciele… Ksiądz konał…

Po kilku godzinach cierpień umarł. Ostatnie jego słowa były dla pozostałych więźniów testamentem: – Nie wyprę się Matki Bożej.