Panie, Ty przyszedłeś objawić Boga jako miłość.
Ty nauczyłeś nas mówić do Niego: „Ojcze nasz”,
bo w Tobie, Synu Boży, jesteśmy Jego dziećmi.
Ty dałeś nam największe przykazanie miłości.
Ty, powierzając troskę o Kościół Piotrowi, spytałeś go tylko o jedno:
„Piotrze, czy kochasz mnie?” – i tą miłością do Ciebie
kazałeś mu kochać owce i baranki swoje.
Ciebie, Panie, mam naśladować w miłości.
Dziękuję Ci za to, że dałeś nam kapłanów,
którzy pomogli nam zrozumieć, że Ty nas pierwszy umiłowałeś,
że trzeba najpierw uwierzyć w miłość Twoją do nas
i że istotą religii jest kochać Ciebie
i kochać wszystkich – braci i siostry –
jak Ty sam nas umiłowałeś, Twoją w nas miłością.
Panie, nie strach podnosi mnie na nogi,
by próbować iść za Tobą. Wiem, że nie jestem czysty…
Kiedy się modlę do Ciebie, to nie po to,
by ciągnąć od Ciebie korzyść dla siebie,
ale ośmielam się powiedzieć, że Cię kocham,
że pragnę przyjaźni z Tobą coraz większej,
by coraz lepiej służyć Ci w moich braciach i siostrach.
Panie, marzę niekiedy o tym,
że ujrzę Cię twarzą w twarz
i będę Cię kochał bez żadnych zastrzeżeń,
że pewnego dnia zobaczę ludzi zgromadzonych w jednej rodzinie
u Twego i naszego Ojca w miłości jednego Ducha.
Jedyny jeszcze lęk, który mnie ogarnia
i z powodu którego cierpię,
to lęk, że nie kocham Cię tak, jak Ty mnie kochasz –
bezinteresownie, darmo całkowicie.
Dlatego co dzień Cię proszę:
Daj mi miłość Twoją i łaskę.
To mi wystarcza. Amen.