„W niestrudzonej heroicznej posłudze na rzecz najbardziej upośledzonych i wydziedziczonych znalazł ostateczną drogę. Znalazł Chrystusa. Przyjął Jego jarzmo i brzemię”
Św. Jan Paweł II
1. Można powiedzieć, że że Brat Albert, podobnie jak to zanotował św. Jan Ewangelista:
„wziął Maryję do siebie”. Jako pamiątkę po zmarłej w 14 roku jego życia matce zachowa obrazek Matki Boskiej Częstochowskiej, który będzie mu towarzyszył przez całe życie. Kiedy podczas powstania styczniowego dowódca, fiński protestant, zapytał rannego w nogę Adama, „jakie uroki czy czary obroniły ich w walkach”, Chmielowski odpowiedział z dumą:
„Mieliśmy na piersiach szkaplerz Najświętszej Panny”.
Matkę Najświętszą – pisał – obieram sobie za Opiekunkę w moich trudnościach. Chcę Ją czcić osobnym nabożeństwem przez cały cały ciąg życia i całą wieczność. Niezliczone cuda zdarzały się, kiedy nie miał już pieniędzy ani żadnych zapasów, aby zapewnić posiłek setce biedaków w schronisku. Zwracał się wtedy do Matki Bożej i do św. Józefa, i zawsze był wysłuchiwany. Mawiał, że Matka Boża jest „jego Szafarką”, a święty Józef „nigdy niczego mu nie odmówił”.
2. W ciągu trzech wieków poprzedzających obecne stulecie żaden inny kraj europejski nie ucierpiał tak straszliwie wskutek działań sprzymierzonych przeciwko niemu sąsiadów, jak ucierpiała Polska. Zmierzali oni do unicestwienia języka, kultury oraz wiary narodu polskiego. A jednak Polska nie umarła. Przeżyła dzięki tym, którzy dla ratowania ojczyzny gotowi byli oddać własne życie: męczennikom krwi i bohaterom miłosierdzia i świętości. Wśród nich jest święty Brat Albert (Adam) Chmielowski, ten, który znalazł jeden tylko sposób, by głosić miłosierdzie najbardziej wykluczonym: „Trzeba żyć razem z nimi, pośród nich! Nie można ich tak zostawić!”. A pewnej nocy owi złodzieje, pijacy i włóczędzy z zaskoczeniem ujrzeli, jak brat Albert zawieszał na ścianie obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. I żaden z nich nie wypowiedział nawet słowa sprzeciwu. W głębi duszy nie przestali bowiem być Polakami i wciąż żywili głębokie przywiązanie do tego zranionego oblicza, które stało się symbolem ich ojczyzny, a gdzieś jeszcze głębiej nadal byli dziećmi, które łagodniały przed wizerunkiem Matki.
3. Modlitwa Św. Brata Alberta do Matki Bożej.
„Najświętsza Pani,
zdaję się na Twoją łaskę.
Daj żebrakowi co chcesz,
albo nie daj,
wedle swej łaski i woli”.
„Daj albo nie daj” – a więc całkowite zdanie się na Jej wolę, pełne zawierzenia oddanie się Maryi do dyspozycji. Tak oddawać się Maryi potrafią tylko święci. I jeszcze jeden znamienny szczegół.
Właśnie w chwili, gdy w kościele bernardynów dzwoniono w południe na Anioł Pański, św. Brat Albert odchodził z tej ziemi, by tę modlitwę uwielbienia tajemnicy miłości Boga do człowieka przedłużyć na całą wieczność.
4. Ze względu na naszą Parafię:
Pierwszych pięciu mężczyzn, którzy poszli w ślady Św. Brata Alberta, otrzymało pokój przy klasztorze OO. PAULINÓW.
Wszystko z Niepokalaną!
Eugeniusz Łukaszewski