Na drodze naszego życia dobry Bóg obdarza nas ustawicznie… Najważniejsze dary są niewidzialne, dlatego konieczna jest wiara, by je dostrzec. Do takich darów należy nasz Anioł Stróż. W dzieciństwie towarzyszył nam obrazek, który przedstawiał Jego działanie: jak opiekuje się dziećmi przechodzącymi po niebezpiecznej kładce, blisko przepaści. Modliliśmy się, by nam towarzyszył i prowadził pośród przeróżnych zagrożeń, ostrzegając przed nimi, ratując od złego. Zagrożenia, jakie czyhają na dzieci, są zaiste niezliczone. Pomoc Anioła Stróża wydaje się niezbędna, bo nawet najtroskliwsi rodzice nie uchronią swoich pociech przed złem. Ale gdy przestajemy być dziećmi, zapominamy o naszym Aniele. A przecież zagrożenia wieku dojrzewania czy życia dorosłego nie są wcale mniejsze. Zresztą, dar Anioła Stróża ma głębsze znaczenie, dlatego warto poświęcić mu więcej uwagi.
Ostrzeżenie Jezusa
Zagrożenie ze strony złego pojawia się w ludzkim życiu nieustannie. Szczególnie groźne są pokusy, które przyjmują postać dobra. Znamienne, że takie kuszenie spotkało Jezusa na początku Jego działalności. Nachodzi Go zły duch i podsuwa słowa psalmu, czyli słowo Boże Pisma Świętego, które zapewnia wierzącego, modlącego się człowieka, że Bóg: „Aniołom swoim rozkaże o Tobie, żeby Cię strzegli, i na rękach nosić Cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień” (Łk 4,10n; Ps 91,11). Wyraża się tu biblijna wiara w aniołów strzegących człowieka z woli samego Boga. To dobro, jakiego Bóg udziela, zostaje przywołane przez złego ducha jako pokusa. Na czym ona polega? Na tym, że wystawia Boga na próbę, bo namawia człowieka do kroku zagrażającego jego życiu dla wypróbowania, czy naprawdę aniołowie ustrzegą go w tym zagrożeniu.
Tymczasem słowo Boże nie tak ukazuje pomoc aniołów. One strzegą człowieka, który zaufał Bogu — szuka na pierwszym miejscu Jego i Jego woli. Taki człowiek nie czyni niczego na własną rękę, nie podejmuje działania, które nie byłoby zgodne z wolą Bożą. Nie zamierza wystawiać Boga na próbę, czyli próbować Mu narzucić własną wolę, swoje samowolne działanie. I jeśli taka jest postawa charakterystyczna dla człowieka ufającego Bogu, tym bardziej wyróżnia ona Syna Bożego, który sam o sobie powiedział, że „nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni” (J 5,19).
Pokusa złego ducha wypacza prawdę o aniołach strzegących człowieka, przeinacza dobro, by zwieść ku złemu. Aniołowie nie pomagają człowiekowi sprzeciwiać się woli Bożej; one ostrzegają przed złem i pomagają wypełniać wolę Bożą. Jezus wiedział o tym i dlatego nie poddał się pokusie. W Ewangelii słyszymy dalej: „Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu” (Mt 4,11). To pokazuje, że dobrzy aniołowie nie strzegli Syna Bożego, tylko Mu służyli. Strzegło Go zjednoczenie z Ojcem i bezpośrednie widzenie Jego woli. Mówiąc inaczej, Jezus nie potrzebował Anioła Stróża, bo sam był kimś większym od niego jako Syn Ojca, nieustannie w Niego wpatrzony.
Rozjaśniają to bardziej słowa Jezusa, które w Ewangelii najpełniej ukazują prawdę o Aniołach Stróżach. Najpierw odpowiada On na pytanie swych uczniów, kto „jest największy w królestwie niebieskim”. Pamiętamy, że przywołał i postawił przed nimi dziecko, mówiąc: „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim”. A dalej Jezus ostrzega przed zgorszeniami, zwłaszcza przed gorszeniem „tych małych, którzy wierzą we Mnie”. Wzywa do radykalnego przeciwstawiania się złemu, gorszącemu człowieka. Wreszcie dodaje: „Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie” (Mt 18,1-10).
Zauważmy, że Jezus nie mówi nic o „strzeżeniu” przez anioły, lecz ostrzega swych uczniów: „strzeżcie się”; natomiast o aniołach słyszymy, że „wpatrują się zawsze w oblicze” Boga. Nie wspomina też o Aniele Stróżu, lecz używa liczby mnogiej, mówiąc o aniołach „tych małych”. I to wszystko kryje głęboką prawdę, do której każde słowo przybliża — krok po kroku.
Zacznijmy od znaczenia „tych małych”, na których Jezus zwraca naszą uwagę. Jego wcześniejsze słowa mogą wskazywać, iż idzie tutaj o dzieci, przywołane jako przykład, że kto się nie stanie jak one, nie wejdzie do królestwa Bożego. Jeśli jednak wszyscy mamy stać się jak dzieci, czyli „mali”, uniżeni, to znaczy, że słowa Jezusa nie ograniczają się wcale do dzieci w znaczeniu nieletnich, ale dotyczą większej grupy. W Ewangelii „mali” są także ci, których inni poniżają czy też odrzucają; jako „mały” został określony np. Zacheusz (por. Łk 19,3), pogardzany przez innych jako celnik, a jednak dostrzeżony przez Jezusa jako wielki dzięki swemu wielkiemu pragnieniu, by w Nim — Chrystusie — rozpoznać Boże królowanie. Gdy przeto Jezus mówi o aniołach „tych małych”, ma na myśli nie tylko nieletnich oraz ich aniołów, ale także dorosłych, których inni nie postrzegają właściwie. To znaczy, że właściwe spojrzenie na ludzi wymaga, żeby pamiętać o ich aniołach, które są wprawdzie dane dzieciom, ale także później im towarzyszą, choćby jako dorośli na to nie zważali. Nie tylko dzieci mają swoich Aniołów Stróżów, ale wszyscy ludzie.
Kolejne zastanawiające słowo to: „strzeżcie się”. Dosłownie Jezus mówi: „patrzcie uważnie, baczcie” (horate); właśnie to uważne spojrzenie ma strzec przed pogardą dla ludzi, którzy wydają się „mali”, a tymczasem ich wielkość kryje się w tym, że ich aniołowie zawsze „wpatrują się” (blepousi) w oblicze Boga. Między jednym spojrzeniem a drugim istnieje ścisła więź: jeśli pragniemy należycie patrzeć na ludzi, to nasze spojrzenie musi być otwarte na aniołów zawsze wpatrzonych w Boga.
To prowadzi do kolejnego wniosku. Słowa Jezusa wskazują, że mamy pamiętać o Aniołach innych ludzi, zapatrzonych w Boga. Ta pamięć uczy nas głębszego patrzenia na bliźnich. Staje się ono możliwe dzięki temu, że przypominamy sobie też o naszych Aniołach, a jeszcze ściślej: o moim Aniele, który strzeże mnie, bo wpatrzony zawsze w oblicze Boga przybliża do właściwego spojrzenia na ludzi, na siebie, na wszystko… „Strzeżenie” mnie przez mojego Anioła Stróża polega więc ostatecznie na tym, że w swoim nieustającym zjednoczeniu z Bogiem i ze mną pomaga mi patrzeć na wszystko po Bożemu, w świetle spojrzenia samego Boga. Jezus ostrzega przed innym spojrzeniem, gdyż ono prowadzi do pogardy dla ludzi, do zgorszenia. Właśnie przed tym ma nas ustrzec anielskie spojrzenie..
Z książki Jacka Bolewskiego SJ Inicjacja Mądrości