Sakrament jest to znak widzialny, który z ustanowienia Pana Jezusa daje nam łaskę Boską . Człowiek wierzący styka się z Sakramentem św. tuż po narodzinach. Jest to Sakrament Chrztu św. Sakramenty św. towarzyszą mu w dalszym dorosłym życiu. Są to Sakrament Bierzmowania, Najświętszy Sakrament (Komunia św.), Sakrament Pokuty. Namaszczenie Chorych, Kapłaństwo i Małżeństwo. Każdy z Sakramentów św. jest ważny. Najczęściej w wieku dojrzałym korzystamy z Sakramentu Małżeństwa czy Kapłaństwa . Sakrament Małżeństwa utrwala związek kobiety i mężczyzny, jest zalążkiem powstającej rodziny, wieńczy miłość dwojga ludzi, którzy postanawiają do tego momentu żyć wspólnie, dzieląc radości i troski, które ten Sakrament św. ze sobą niesie. Życie dwojga kochających się ludzi nabiera od tej pory innego wyrazu. Składając życzenia nowożeńcom często mówimy do nich, by im się szczęściło „na nowej drodze życia”. Ta droga jest nieraz kręta. Różne są tego przyczyny . Nieraz trudy drogi wynikają z zaniedbań, innym razem z przyczyn obiektywnych. Faktem jest, że związek dwojga ludzi, to stałe kształtowanie osobowości, wzajemny kompromis, wyrozumiałość, pomoc, a nade wszystko dochowanie wierności . Człowiek prawdziwie wierzący najlepiej wie, kiedy w jego życiu coś szwankuje, gdy coś jest w niezgodzie z zasadami wiary. Nieraz ta refleksja przychodzi z opóźnieniem. Dobrze jednak, że się pojawia . Niniejszym artykułem pragnąłbym podzielić się wydarzeniem, które wągrowczanom ( i nie tylko ), jest znane z przeszłości, jednak nie znane są kulisy tego wydarzenia. Pisałem już o tym w 2003 r. na łamach „Słowa z Klasztoru”; teraz umieszczam to na stronie internetowej parafii. W dniu 4.listopada br., mija 20 lat, kiedy w wągrowieckim klasztorze miał miejsce „ślub stulecia”, jak nazwały to zdarzenie media . Ślub kościelny zawarli wówczas Państwo Ihnatowiczowie – Antonina i Artemiusz. Nie było by w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, że pan „młody” liczył 100 lat, a pani „młoda” 75 lat. Pan był wdowcem i pani była wdową; od 13. lat żyli w związku cywilnym. O fakcie tego małżeństwa dużo pisała prasa, mówiło radio, a relacje z uroczystości przekazało kilka stacji telewizyjnych . Myślę, że mogę się nazywać wieloletnim przyjacielem pp. „młodych” i dlatego chciałbym na tę sprawę spojrzeć z innej strony . O zamiarze zawarcia związku kościelnego zostałem zapoznany przez obu małżonków, którzy zgodnie stwierdzili, że tego bardzo chcą, i czy mógłbym się podjąć załatwienia formalności. Od razu na to przystałem, gdyż dla mnie był to akt wielkiej dojrzałości, na który trzeba odpowiedzieć i nie pytać dlaczego dopiero teraz.
Tak pojąłem swoją misję, której z ochotą się podjąłem, wierząc w jej pomyślne załatwienie. Chciałbym tu podkreślić splot działań ludzi dobrej woli, którzy mi w tym pomagali od samego podjęcia tematu. W tym miejscu dodam, że p. Artemiusz urodził się w Koreliczu w zaborze rosyjskim ( obecnie Białoruś ), a p. Antonina w Ostrogu ( obecnie Ukraina ). Natychmiast uzyskałem dokumenty zgonu poprzednich małżonków; pomocy udzielił ówczesny Burmistrz p. Jacek Konowalski . Życzeniem pp. Ihnatowiczów było, by ślub odbył się w klasztorze. Temat bardzo chętnie podjął ks. proboszcz Stanisław Borowiak, który po rozmowach z ks. Kan. Andrzejem Rygielskim – proboszczem pp. młodych z tytułu miejsca zamieszkania, ks. dziekanem Heliodorem Grabiasem, jak i Kurią Metropolitalną w Gnieźnie, uzyskał aprobatę do dalszego postępowania. Z uwagi na wiek p. młodego, sakrament Spowiedzi, Komunii św. i Namaszczenia odbyto i udzielono w domu . Byłem świadkiem ogromnego wzruszenia, które towarzyszyło pp. młodym. Łzy 100-latka po akcie spowiedzi św., jego stwierdzenie, że „czuje taką lekkość, że spadł mu wielki ciężar z serca”, były dla mnie najwyższą nagrodą, że to ja mogłem się do tego przyczynić. Ślub kościelny był wielkim wydarzeniem, chociaż to nie było w zamyśle zainteresowanych. Byli szczęśliwi, że po 13.latach połączyli się wobec Boga, i to w tej sprawie jest najważniejsze. To ich zadowolenie, o którym nieprzerwanie wspominali, wyrażając mi wdzięczność, utwierdza mnie, że drogę, którą obrali odnaleźli późno, ale doprowadziła Ich ona do celu . Tym celem jest sakramentalny związek, jednoczący Ich wobec Boga . Bóg Ich połączył i bez Jego woli nie byłoby to możliwe. Ten przykład, tak nam bliski, najlepiej dowodzi, że życie w związku niesakramentalnym nie daje pełni szczęścia. Dopiero zjednoczenie wobec Boga wieńczy to wszystko, co legło u podstaw każdego związku małżeńskiego. I w tym właśnie tkwi siła Sakramentu św. Mówiła wówczas p. Antonina Ihnatowicz: „Ten dar, który otrzymałam, noszę głęboko w sercu. Każdego dnia dziękuję Bogu, że nie odmówił naszej prośbie. Po ślubie kościelnym, tak mój mąż , jak i ja, byliśmy bardzo wzruszeni i szczęśliwi”.
Janusz Marczewski