Ja, Kamil de Lellis… oddaję swe ciało tej samej ziemi, z której zostałem uczyniony.
… Diabłu, podstępnemu kusicielowi, oddaję wszystkie grzechy i wszystkie zniewagi, jakich dopuściłem się względem Boga, i z głębi duszy za nie żałuję…
Podobnie światu oddaję wszystkie marności… i pragnę zamienić to życie na pewność nieba…
wszystkie moje rzeczy – na dobra wieczne, wszystkich przyjaciół – na towarzystwo Świętych,
wszystkich krewnych – na słodycz Aniołów, i na koniec wszelką ciekawość świata – na prawdziwe oglądanie oblicza Bożego.
Podobnie oddaję i powierzam moją duszę oraz wszystkie jej władze mojemu umiłowanemu Panu i Jego Świętej Matce … oraz mojemu Aniołowi Stróżowi.
Podobnie moją wolę oddaję w ręce Dziewicy Maryi, Matki Wszechmogącego Boga i postanawiam nie pragnąć niczego innego, jak tylko tego, czego pragnie Królowa Aniołów.
W końcu Jezusowi Chrystusowi Ukrzyżowanemu oddaję siebie samego z ciałem i duszą i ufam, że przez wzgląd na swą niezmierną dobroć i miłosierdzie przyjmie mnie i wybaczy mi tak samo, jak wybaczył Magdalenie, i będzie mi życzliwy tak samo, jak dobremu łotrowi w ostatniej chwili życia na Krzyżu…
Rzeczywiście wyzionął ducha z uśmiechem na ustach w momencie, kiedy ksiądz, który mu towarzyszył, wypowiadał następujące słowa modlitwy za konających:
Mitis atque festivus Christi Jesu tibi aspectus appareat („Niech Chrystus ukaże tobie swe łagodne i radosne oblicze”)