Męczennik (III w.)Wspomnienie: 25 lipca
Był bardzo silnym mężczyzną i świadomym swojej siły. Uważał, że to ona nadaje mu wartość i postanowił, że skoro jest tak wielki, będzie służył tylko najsilniejszemu panu. Najpierw więc udał się do władcy swojego kraju. Był to człowiek okrutny i tyran, rządził wszystkimi żelazną ręką. Krzysztof służył mu, dopóki się nie zorientował, że ten król oddaje cześć i bardzo boi się szatana. Osiłek postanowił wtedy rozpocząć służbę u tego drugiego.
Wypełniał jego polecenia, dopóki pewnego dnia nie był świadkiem, jak szatan ucieka przed znakiem krzyża. Krzysztof porzucił więc służbę u diabła i przyjął chrzest. Wydawało się jednak, że teraz zaleta, którą się chlubił – siła fizyczna – jest bardziej zawadą niż atutem. Chcąc służyć Chrystusowi, Krzysztof musiał też szukać raczej uniżenia niż wywyższenia – inaczej niż do tej pory. Okazało się, że najpotężniejszy Król kocha małość. Neofita postanowił więc stać się słaby dla swojego Króla. Zamieszkał samotnie nad brodem, u brzegu Jordanu, i korzystając ze swej fizycznej krzepy przenosił na drugi brzeg pątników idących do lub wracających z Jerozolimy. Tam też dane było mu przenieść pewnego dnia Chrystusa, który objawił się pokutnikowi jako małe dziecko, i tam też Krzysztof poniósł męczeńską śmierć.
(Tekst: E. Wiater)
Święty Krzysztofie, naucz nas kochać uniżenie!