Ksiądz, męczennik († 1984)Wspomnienie 19 października
Wydawałoby się, że nie miał warunków na herosa… proste pochodzenie, słabe zdrowie, brak szczególnych zdolności… A jednak wymyślił i dokonał tak wiele! Duszpasterstwa i spotkania formacyjne pielęgniarek, lekarzy, studentów medycyny i chorych. Organizacja służby medycznej podczas pielgrzymek papieskich w latach 1979 i 1983. Duszpasterstwo hutników. Pielgrzymka ludzi pracy. Opieka duchowa nad „Solidarnością”. Msze za Ojczyznę z udziałem artystów. Pomoc potrzebującym, szczególnie rodzinom wielodzietnym i matkom przy nadziei. I tysiące ludzi wokół niego. Wszystko to dlatego, że szczerze wierzył w to, co mówił: „Służyć Bogu, to szukać dróg do ludzkich serc” i (za św. Pawłem) „Nie daj się zwyciężyć złu, lecz zło dobrem zwyciężaj”. To pewne, że zło starało się go złamać szykanami psychicznymi i fizycznymi – od nękania w wojsku za to, że jako kleryk nie przestał nosić medalika, przez nękanie administracyjne, prowokacje i zastraszanie przez „nieznanych sprawców” aż po przemoc ostateczną, kiedy po ostatniej Mszy św. w bydgoskim kościele – nomen omen – Polskich Braci Męczenników, porwano go, pobito i odebrano mu życie. Nam prócz świadectwa życia błogosławionego księdza Jerzego pozostały jego słowa, m.in. „Gdyby większość Polaków w obecnej sytuacji wkroczyła na drogę prawdy, stalibyśmy się narodem wolnym już teraz”.
Chryste, nasz Królu, natchnij nas, by Polska pozostała zawsze Tobie wierna.