BN

Tak jak noc jest w Biblii symbolem śmierci, tak światło jest symbolem życia. Nauczanie Jezusa zaczyna się od wezwania do nawrócenia, od wezwania do „powstania ze snu”. Noc się dopełniła i nastaje dzień. Jezus od samego początku nawołuje: obudźcie się, niebo jest tuż, tuż. Nie prześpij tej chwili, bo przegrasz wszystko.

Pewnie niejeden z nas był świadkiem wschodu słońca. Jeden z większą, inny z mniejszą łatwością wstał wcześniej niż zwykle, dłużej lub krócej przecierał zaspane oczy, ale wszelkie „trudy wstawania” okazywały się niczym wobec piękna tego zjawiska. Miałem to szczęście, że widziałem wschód słońca na Górze Synaj. Trudno mi znaleźć w pamięci coś bardziej spektakularnego, bardziej mistycznego, widok bardziej zapierający dech w piersi. Nie chodzę po górach w ogóle, ale myślę, że właśnie tam wschód słońca jest najbardziej widowiskowy. Jestem za to dość często nad morzem i tam (np. na Helu) też można przeżyć ten niezwykły moment. Szczerze mówiąc, myślę, że nawet mieszkaniec blokowiska, jak zechce, może znaleźć miejsce, skąd wschód słońca będzie poruszający.

Jezus Chrystus jest światłem świata, jest słońcem, które wschodzi i już nigdy nie zajdzie.

To Słońce wygrzeje reumatyzm łamiący stawy, osusza łzy, odnawia chęć życia, napełnia radością.

Trzeba tylko wstać, obudzić się, przetrzeć zaspane oczy i dać Światłu dotrzeć do siebie. „…mieszkańcom cienistej krainy śmierci światło wzeszło”.

dk. Bogdan Sadowski