o. Augustyn Pelanowski OSPPE
Życie jest frustrujące, gdy nie jest życiem dla innych, a życiem tylko dla siebie. Rządca, który naraził się swemu panu, jest w sytuacji beznadziejnej. Złe administrowanie majątkiem doprowadziło właściciela do decyzji o usunięciu go z zarządzania. Przerażony zastanawia się, co uczynić. Wpada na genialny pomysł. Przywołuje dłużników swego pana i zmienia wysokość długów z korzyścią dla nich. Zapewne, by ukryć ten postępek i nie wzbudzać podejrzeń swego pana, eliminuje każdemu tylko część długu. Darowanie całości mogłoby się wydać. Ale pan i tak się o wszystkim dowiedział i, ku zaskoczeniu ordynata, pochwalił go!
Wszyscy na początku jesteśmy w sytuacji owego rządcy, który żyje tylko dla siebie. W języku greckim ów majątek to HYPARCHONTA, i słowo to ma związek etymologiczny z rdzeniem HYPARCHO, który może oznaczać także bytowanie, egzystencję, czyli istnienie w sensie filozoficznym. Moje życie jest prawdziwym majątkiem, który łatwo przychodzi mi marnować. Zmarnować życie to nie tyle uczynić coś złego. Marnowanie zaczyna się już wtedy, gdy nie czynię nic dobrego dla kogoś drugiego. Ów starożytny menedżer dopiero w ostatnim dniu pracy zdobył się na uczynienie czegoś dobrego dla innych. Życie jest frustrujące, gdy nie jest życiem dla innych, a życiem tylko dla siebie. Takie życie czyni mnie kimś pustym, kurczącym się jedynie do biologii, ograniczonym do chemicznych procesów organizmu. By zbliżyć się do niezwykłości Boga, trzeba przekroczyć granice tego, co zwykłe.
Zawsze można uczynić coś dobrego dla kogoś obok nas, nawet używając „niegodziwej mamony”. Jeśli angażowanie się w czyjeś problemy i doprowadzenie do ulgi tych, którzy mają ciężko, potrafi pomnożyć w nas majątek bytu, czyli spowodować, że jeszcze intensywniej odczuwamy w sobie istnienie, to jak bardzo pomnoży się ono w nas, gdy czynić to będziemy z miłością Chrystusa, której pozwolimy przez nas działać! W słynnym Hymnie o miłości św. Paweł pisze, że tylko wtedy jałmużna jest cenna w oczach Boga, gdy jest czynem z miłości. Życie jest majątkiem, ale tylko wtedy procentuje, gdy je rozdajemy z miłością tym, którzy są wokół nas.
Dzięki Chrystusowi mamy łaskę poznania Boga i zostaliśmy obdarowani, niczym fortuną, drogocennymi obietnicami, wprowadzającymi nas w uczestnictwo w Boskim życiu. Ale ten majątek, jak pisze św. Piotr, trzeba pilnie pomnażać, dokładając nieustannie wiary, cnoty, poznania, powściągliwości, cierpliwości, pobożności, przyjaźni braterskiej i miłości. Istnienie, jakie dał nam Bóg, i dary łaski są największymi skarbami, które domagają się pomnażania. O dziwo, mnoży się je wtedy, gdy się je dzieli z innymi. Nasz majątek wzrasta, gdy go rozdajemy. Im więcej z siebie dajemy, tym więcej posiadamy. Kiedy o tym wszystkim myślę, odczuwam pragnienie, by tak czynić. A jak mówi św. Teresa z Lisieux: „Bóg zaś nigdy nie wzbudza pragnień, których nie jest w stanie spełnić”.