Na drodze do Damaszku na początku lat trzydziestych I wieku i po okresie, gdy prześladował Kościół, doszło do decydującego momentu w życiu Pawła. (…) Paweł nie interpretuje nigdy tego momentu jako faktu nawrócenia. Dlaczego? Jest wiele hipotez, według mnie jednak powód jest oczywisty. Ten zwrot w jego życiu, ta przemiana całego jego jestestwa nie była owocem procesu psychologicznego, dojrzewania czy ewolucji intelektualnej i moralnej, lecz przyszła z zewnątrz: była owocem nie jego myśli, lecz spotkania z Chrystusem Jezusem. W tym sensie nie była zwykłym nawróceniem, dojrzewaniem własnego „ja”, lecz była śmiercią i zmartwychwstaniem jego samego: umarło jedno jego istnienie, drugie zaś narodziło się z Chrystusem Zmartwychwstałym. W żaden inny sposób nie da się wytłumaczyć tej odnowy Pawła. Wszystkie analizy psychologiczne nie są w stanie wyjaśnić i rozwiązać tego problemu. Dopiero to wydarzenie – mocne spotkanie z Chrystusem – stanowi klucz do zrozumienia tego, co się wydarzyło: śmierć i zmartwychwstanie, odnowa przez Tego, który ukazał się i przemówił do niego. W tym głębszym znaczeniu możemy i powinniśmy mówić o nawróceniu. Spotkanie to jest rzeczywistą odnową, która odmieniła wszystkie jego parametry. Teraz może powiedzieć, że to, co wcześniej było dla niego zasadnicze i podstawowe, stało się dla niego „śmieciem”; nie jest już „zyskiem”, lecz stratą, albowiem liczy się już tylko życie w Chrystusie. (…) W tym momencie nie utracił tego, co było piękne i prawdziwe w jego życiu, w jego dziedzictwie, lecz zrozumiał w nowy sposób mądrość, prawdę, głębię prawa i proroków, w nowy sposób wszedł w ich posiadanie. Zarazem rozum jego otworzył się na mądrość pogan; otwierając się na Chrystusa całym sercem, stał się zdolny do szerokiego dialogu ze wszystkimi, stał się zdolny do tego, aby być wszystkim dla wszystkich. W ten sposób rzeczywiście mógł być apostołem pogan. (…) Oznacza to, że także dla nas chrześcijaństwo nie jest nową filozofią czy nową moralnością. Chrześcijanami jesteśmy jedynie wtedy, jeżeli spotykamy Chrystusa. Niewątpliwie nie objawia się On nam w ten sam nieodparty, świetlisty sposób, jak to uczynił Pawłowi, aby stał się on apostołem wszystkich narodów. Ale my również możemy spotkać Chrystusa w lekturze Pisma Świętego, w modlitwie, w życiu liturgicznym Kościoła. Możemy dotknąć serca Chrystusa i poczuć, jak On dotyka naszego. Tylko w tej osobowej relacji z Chrystusem, tylko w tym spotkaniu ze Zmartwychwstałym stajemy się rzeczywiście chrześcijanami. I tak otwiera się nasz rozum, otwiera się cała mądrość Chrystusa i całe bogactwo prawdy. Prośmy zatem Pana, aby nas oświecił, aby obdarzył nas w naszym świecie spotkaniem ze swoją obecnością: i dał nam w ten sposób żywą wiarę, otwarte serce, wielką miłość do wszystkich, zdolną odnowić świat.
Papież Benedykt XVI