Psalmista wkłada w nasze usta słowa, które ustawiają nas wspólnie, w liczbie mnogiej, w relacji do Boga: „Laudate Dominum, quoniam bonus, quoniam in aeternum misericordia eius”. „Chwalcie Pana, bo dobry, bo na wieki miłosierdzie Jego” (Ps 135,1 ).
Wakacje to najlepszy czas na taką właśnie modlitwę: „Chwalcie”, „Błogosławcie”, „Śpiewajcie”,
„Radujcie się” – to wszystko są piękne słowa! Nieraz mamy swoje uświęcone modlitwy, które na skutek codziennego powtarzania dostały nieuleczalnej sklerozy. Żadnej reakcji w nas już nie wywołują, bo są wytarte, jak pieniądz obiegowy, od codziennego używania. Dlatego na wakacjach dobrze jest sobie powiedzieć: To wszystko, co jest moim codziennym sposobem modlitwy, zostawiam w mieście i wyskakuję na łąki, pola, z modlitwą bez formy i zwyczaju, bez przyzwyczajania się, aby sobie potem nie czynić wyrzutów, że „przysiągłem” zmówić trzy różańce dziennie, a dopiero zmówiłem jeden. Strasznie się wtedy martwię: Co Pan Bóg na to powie? – Przyrzekł, a nie dotrzymuje! Niesłowny. Nierzetelny.
Tymczasem na wakacjach mamy wychwalać Boga. Nie dlatego, że jest w nas odpowiedni nastrój, ale dlatego że On jest dobry. – „Chwalcie Pana, bo dobry, bo na wieki miłosierdzie Jego”. Z tym wersetem chodzę sobie po lesie, po polach, łąkach, a nawet po drzewach, jeśli mi się tak podoba. Jedna Nazaretanka w Komańczy, która miała 69 lat, wdrapała się na dwudziestometrowy smrek, aby Księdzu, zanim wróci, złapać rój pszczół, który uciekł. Chciała go złapać i przynieść do ula, aby Ksiądz przypadkiem tam nie wchodził, bo mógłby spaść i zabić się. Jeśli ona się zabije, to wielkiej szkody nie będzie, bo ona ofiarowała się Panu Bogu, ale ksiądz jest potrzebny, bo kto Mszę św. odprawi…. Wolała więc zrobić to sama.
Gdy człowiek ma usposobienie skierowania się ku Bogu – bo On jest dobry – wszędzie widzi Jego dobroć: w kwiatach, w jaśminie, który tak ładnie pachnie, w oście, który tak ślicznie urósł, w dziewannie, w malwach, w słonecznikach, w drzewach i w trawie. Chrystus zachęca: Przyglądajcie się ptakom w powietrzu… Przypatrujcie się liliom na polu ( por. Mt6, 26,28 ). Nie myślcie, że lilie są tylko na ulicach Warszawy i w kwiaciarniach. One są przede wszystkim w górach, na łąkach i polach. Trzeba więc „łazić”, przyglądać się i mówić: „Chwalcie Pana, bo dobry, bo na wieki miłosierdzie Jego”.
„Chwalcie Boga nad bogami” – „Deus deorum”. To nie znaczy „Bóg bogów”, tylko Bóg ponad wszystkie „bogi”, które mnie wiążą i wymagają jakiegoś kultu. Przywiozłem ich mnóstwo w swojej walizce i teraz mnie męczą: kiedy się wezmę do czytania, kiedy zrobię to, a kiedy tamto itd. Przecież wakacje upływają, już dwa tygodnie, już trzy…Zabrałem z domu te „bogi”, siedzące w walizie, które mnie teraz dręczą…Człowiek się daremnie nadźwiga, nazłości, bo ciężko „dygować” to wszystko ze sobą, zwłaszcza kiedy się jedzie w góry. Trzeba się kiedyś – przynajmniej na czas wakacji – rozstać z tym całym balastem, zostawić go, uwolnić się, bo to także „zniewolnicza”. Lepiej chwalić Boga: „Chwalcie Boga nad bogami, bo na wieki miłosierdzie Jego” ( Ps 135,3 ).
niech tylko On towarzyszy nam w wędrówkach po łąkach i polach.
Kiedyś widziałem, jak Ojciec Korniłowicz klęczał pochylony przez pół godziny na łące. Z początku bałem się do niego podejść. Myślę sobie: Może tam są osy? Może Ojciec ma do nich kazanie?Ale w końcu podszedłem. Stałem tak może dwie minuty, a on nie zauważył. Pytam wreszcie: Co Ojciec tu robi? Był tam w trawie maluchny, niebieski kwiatuszek. Ojciec powiada:
„Czy ty pomyślałeś kiedy, jaki on jest piękny?” Ja, wówczas świeżo upieczony doktor prawa kanonicznego, miałbym myśleć nad czymś takim?! Ile podeptałem takich kwiatów, mój Boże..!
A on, biedaczek, klęczał, przyglądał się kwiatkowi i pytał: „Czy ty pomyślałeś..?” Rzeczywiście, nie pomyślałem.
Jest w Psalmie 135 piękny motyw, dlaczego trzeba Boga chwalić. Najczęściej mamy postawę błagania. Coś „po dziadowsku” Panu Bogu referujemy. Niech przynajmniej przez miesiąc Pan Bóg wie, że wychwalamy Go bezinteresownie.
Sługa Boży Stefan Kardynał Wyszyński Prymas Polski, Miłość na co dzień.