Pismo św. mówi nam o nich dość sporo, jakkolwiek nie na modłę katechizmowego wykładu i nie na jednym miejscu. Jeśli jednak wszystkie wzmianki o nich zebrać razem, widzimy najpierw, że otaczają tron Boży i Bożemu Majestatowi składają nieustanne hołdy. Uwielbiają niewysłowioną świętość Boga, sami jakby czerpiąc z niej odblask poszczególnych cnót. Są świadkami tego, co czyni, a zachwyceni tą miłosną działalnością, uwielbiają Go jeszcze goręcej. Ich obecność u Bożego tronu potęguje w nas dalekie przeczucie majestatu, który uwielbiają.
Ale towarzyszą także Bogu w Jego nachylaniu się nad człowiekiem. Stają się jakby narzędziami dobrotliwej Opatrzności. Są posłańcami Boga do ludzi i stąd właśnie ich imię –angeli, wysłańcy.
Niektórzy w tym zbliżaniu się Boga do ludzkości odegrali rolę szczególną, zwłaszcza wówczas, gdy Słowo zstępowało na ziemię, aby stać się ciałem. Tym szczególnym posłańcem Bożym, którym powierzone zostały doniosłe zadania, Pismo św. nadało imiona.
Rafał ukazał więc słodycz Bożej Opatrzności, nachylającej się zarówno nad losem uciśnionych, jak i nad udrękami sprawiedliwych. Księga Tobiasza mówi o tym, jak był dla nich przewodnikiem, lekarzem, dobroczyńcą.
Gabriel odegrał wielką rolę, gdy Syn Boży zstępował na ziemię. On to właśnie zwiastował Marii Jego poczęcie i przemówił słowami, które tak często powtarzamy w pozdrowieniu, nazwanym dlatego anielskim.
Michał był w Starym Testamencie opiekunem ludu Bożego, a skoro tak, Kościół od najdawniejszych czasów czci go jako własnego opiekuna, bo przecież sam nazywa się ludem Bożym i jest rzeczywiście legalnym spadkobiercą Izraela. Ten to opiekun pod piórem św. Jana Ewangelisty ukazuje się też jako pogromca Złego, który pragnąłby zaszkodzić Kościołowi.
Tych trzech więc znamy bliżej z ich symbolicznych, pełnych wymowy imion. Tych też chrześcijaństwo od najdawniejszych czasów szczególnie czciło. Na tę cześć, okazywaną w sposób uroczysty, wyznaczało rozmaite dni w roku. Sami do niedawna czyniliśmy to w trzech odrębnych terminach. Obecnie, by nie przeciążać kalendarza liturgicznego, czynimy to w jedno zbiorowe święto, ale nie chcemy przez to uszczuplić samej czci, raczej ją spotęgujmy.
Niech dzięki niej towarzystwo aniołów stanie się nam bliższe, bardziej poufałe, zażyłe. Ta zaś zażyłość niech sprawi, byśmy podobnie do nich umieli wielbić Boży Majestat, odnosić się doń z najgłębszą pokorą i z posługi aniołów czerpać Boże posłanie, skierowane do ludzi, zwłaszcza to, które dotyczy Syna człowieczego. Aniołowie towarzyszą Mu zawsze. Towarzyszą Mu także tu, w Najświętszym Sakramencie, wielbiąc Go nieustannie.
ks. Henryk Fros SJ, Wprowadzenie do Mszy o świętych, tom 2