Zawyły wichry – opadł śnieg, na białe, ciche pola, Kędy się czai głuchy ból, i smutna ludzka dola. Kędy w ponurą noc bez gwiazd, szare się wilki włóczą, I gdzie wieczorem stada wron, z swą pieśnią lecą kruczą.
Nad takie pola w cichy czas, gdy mróz już spętał rzeki, Świetlana postać idzie w świat, w świat śnieżny a daleki. W powiewnej bieli swoich szat, z gromnicą w drobnej dłoni, Od ludzkich śpiących w śniegu chat, zgłodniałe wilki goni.
Leci płonący, żółty wosk, przejasną, złotą smugą, A Matka Boska wzrokiem Swym, na wilki patrzy długo. I pod spojrzeniem cudnych ócz, drży ciemna wilków rzesza…. Pokornie wraca się od chat, za Panią swą pośpiesza. I już nie wróci tam, gdzie wieś, nad zmarzłym rzeki brzegiem, Pod Matki Boskiej świętą straż oddana – śpi pod śniegiem.
*) tekst z „Kalendarza Rycerza Niepokalanej” rok 1946