ks. Piotr Alabrudziński

Spokojnie. To ma sens, nawet jeśli tego zupełnie nie pojmujesz…

ROMAN KOSZOWSKI /GN

Dwie bardzo ciekawe postawy z dzisiejszej Ewangelii. Dwa etapy drogi do Emaus. „Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało.” „A my spodziewaliśmy się, że…” Ktoś, kto (rzekomo) zna Ciebie lepiej niż Ty sam i zawiedzione nadzieje. Może szczególnie w „sezonie maturalnym”?

Kolejny przykład ironii u św. Łukasza. Rzeczywiście, Jezus jest jedynym, który nie wie, co się z Nim stało. Dlatego musi wysłuchać opowieści na swój temat. Tego, co Mu nie wyszło i tego, że nie wiadomo, co z Nim się teraz dzieje. Na pewno nie może żyć bez tej wiedzy…

Z drugiej strony chyba nic nie boli tak jak zawiedzione nadzieje i zmarnowane plany. Przecież to miało pójść inaczej. A teraz? Co teraz można zrobić?

Jeśli też tak masz, jeśli ktoś próbuje Ci wmawiać, że wie o Tobie więcej niż Ty sam, jeśli straciłeś nadzieję na coś bardzo ważnego w Twoim życiu… To co? Pójdź na Eucharystię. Usiądź z Jezusem do jednego Stołu. I patrz na Niego.

Kawałek Chleba, który trzeba złamać, żeby nakarmił innych. Przemiana, która dokonuje się, choć zewnętrznie nic nie widać. To samo, czego doświadczasz w swoim życiu. Ale właśnie dzięki Temu Twoje życie ma sens. Jego sens.

Spokojnie. To ma sens, nawet jeśli tego zupełnie nie pojmujesz…

Tylko nie zatrzymuj się. Idź i jedz razem z Jezusem.

Największy, najważniejszy egzamin dojrzałości – dojrzeć sens tego, co Cię spotyka…