Jest taka opowieść, którą często przytaczał pewien pustelnik. Powiadał on, że człowiek, gdy się rodzi, zostaje połączony ze swym Stwórcą długim sznurem. Ten sznur, objaśniał mędrzec, wraz z każdym dobrym uczynkiem nieco się skraca, przybliżając człowieka do Boga. Gdy jednak popełniamy grzech śmiertelny, ów sznur się zrywa… a my oddalamy się od Boga… Ale Bóg czekał i czeka nieustannie na człowieka, na jego nawrócenie… Na to, by na owym sznurze móc zawiązać supeł, który na nowo z Nim połączy… Cóż, Bóg pełen miłosierdzia, czekał i czeka na żal, co oczyszcza duszę, i na dobre uczynki…

Ludzka odpowiedź na miłosierdzie Boże. Dlaczego ludzie pełnią dobre uczynki? Skąd to się bierze, że obok zła jest na świecie również wiele dobra? Obserwując ludzi, niezależnie od wyznawanej przez nich religii, widzimy, że Bóg Stwórca złożył w sercach i sumieniach ludzkich uczucia i dążenia altruistyczne. W formie instynktu można je zauważyć nawet u zwierząt. Znane są wypadki ratowania życia tonącemu przez psy lub delfiny. W ludziach żywy jest instynkt macierzyński i ojcowski oraz dążenia opiekuńcze również wobec dzieci nie związanych więzami krwi. Są one rozwijane i uszlachetniane przez wychowanie, tak iż normalną rzeczą jest budzenie się w nas chęci pomocy i opieki na widok cierpiącego głód, chorego czy dotkniętego innym nieszczęściem. Nie można jednak zaprzeczyć, że pewne ideologie, jak np. hitlerowska czy sowiecka, degenerowały te altruistyczne uczucia.

W książce tej zajmiemy się przede wszystkim związkiem religii chrześcijańskiej z dobrymi uczynkami, zwanymi również uczynkami miłosierdzia. Człowiek od zarania dziejów czuł w swym sercu potrzebę odpowiedzi i odwdzięczenia się Stwórcy za Jego miłość i miłosierdzie okazywane mu setki i tysiące razy: za dar życia, za plony pól, za wiele innych środków podtrzymujących i umilających życie, za słowo Boże, a zwłaszcza za wybaczanie grzechów. Tę wdzięczność okazywał m.in. przez składanie ofiar, które miłe były Bogu, gdy towarzyszyła im podobna – jak Jego – miłość i miłosierdzie, okazywane bliźnim. Ofiar bowiem nie potrzebował dla siebie. W mocnych słowach wyraził to przez usta Izajasza:

Co Mi po mnóstwie waszych ofiar? – mówi Pan. […]
Krew wołów i baranów,
i kozłów Mi obrzydła […].
Usuńcie zło uczynków waszych […].
Troszczcie się o sprawiedliwość,
wspomagajcie uciśnionego,
oddajcie słuszność sierocie,
w obronie wdowy stawajcie!
(Iz 1, 11.16‑17)

Chrystus potwierdził to później, mówiąc: „[…] Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary” (Mt 9, 13). Nie potępił jednak ofiar składanych w świątyni, ponieważ były one wyrazem – wprawdzie niedoskonałym i czasowym – tej postawy, którą On przejawił w sposób doskonały i na wieczne czasy, sam stając się Ofiarą odkupieńczą. Dlaczego? Ponieważ Bóg nas umiłował. Gdy zapytano amerykańskiego kaznodzieję Billy’ego Grahama, co by powiedział ludziom, gdyby miał do dyspozycji tylko 60 sekund, odpowiedział: „Przytoczyłbym słowa Jezusa wypowiedziane do Nikodema podczas nocnej rozmowy: «Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne»” (J 3, 16).

Dzięki wcieleniu Chrystusa i Jego zbawczej męce stajemy się przez chrzest dziećmi Bożymi, oprócz życia naturalnego mamy również życie Boże, życie nadprzyrodzone. Dzięki temu może się rozwijać nasza przyjaźń i umacniać więź z Bogiem.

Jest to fragment książki:

Stanisław Klimaszewski MIC, Uczynki miłosierdzia