To zdanie jest jakby podsumowaniem dwóch poprzednich fragmentów z Ewangelii św. Marka. Kwas faryzeuszów jest to ten rodzaj pobożności, kiedy człowiek stawia warunki Panu Bogu: „Będę Ci służył, Panie Boże, ale nie zamierzam korygować moich o Tobie wyobrażeń. Przyjmiemy, Panie Boże, Twojego Mesjasza, ale pod warunkiem, że Mesjasz będzie się tak zachowywał, jak my sobie tego życzymy”.
Z kolei kwas Heroda jest to postawa opowiedzenia się po stronie dobra tylko na pół gwizdka. W momentach rozstrzygających w królu Herodzie zawsze zwyciężało zło.
Otóż po takim słowie: „Strzeżcie się kwasu faryzeuszów i kwasu Heroda”, byłoby czymś psychologicznie zrozumiałym, gdyby uczniowie sobie pomyśleli: „Jak to dobrze, że nie jesteśmy tacy jak faryzeusze ani jak Herod”. Dlatego Pan Jezus pokazuje im, że ten kwas dociera również do nich i wypacza ich stosunek do Boga.
Zaczęli się bowiem uczniowie niepokoić, czy wystarczy im chleba. Troska o to, żeby nie zabrakło chleba, jest oczywiście całkowicie zrozumiała. Ale nie jest dobrze, jeśli troska ta zagłusza troskę o to, żeby dobrze służyć Bogu. Pierwszą troską człowieka powinno być pragnienie całkowitego zawierzenia się Bogu. Okazuje się, że uczniowie nie rozumieją jeszcze czegoś tak elementarnego.
Tym więcej zasłużyli sobie na wyrzut Pana Jezusa, że przecież na własne oczy widzieli, jak On nakarmił na pustyni pięć tysięcy ludzi, a później jeszcze raz, jak cudownie rozmnożył chleb dla czterech tysięcy ludzi. Wyrzut Pana Jezusa: „Jeszcze nie rozumiecie?” jest jakby powtórzeniem wyrzutu z Księgi Jeremiasza: Dlaczego „wy, co macie oczy, nie widzicie? Wy, co macie uszy, nie słyszycie?”
o. Jacek Salij OP