Stałość w wyznawaniu prawdziwej wiary
Ghebre Michał, znakomity syn ziemi etiopskiej, odznaczający się błyskotliwą inteligencją i pracowitością, prostolinijny i zdyscyplinowany, z niezwykłą sumiennością poświęcił się poszukiwaniu prawdy. Prawie pięćdziesięcioletnie wysiłki doprowadziły go do wyznania wiary w Kościele rzymskokatolickim. Jako neofita w 1841 r. został wysłany do Rzymu w charakterze legata przy Stolicy Apostolskiej. W czasie pobytu w Wiecznym Mieście w dalszym ciągu oddawał się studiom teologicznym. Po powrocie do Etiopii został uwięziony podczas pierwszego prześladowania skierowanego przeciw katolikom przez monofizyckiego patriarchę Salama. Uwolniony, w dalszym ciągu mężnie występował w obronie prawdziwej wiary i nauczał religii oraz wiele czasu spędzał na modlitwie. Nie spotkałem nikogo, kto byłby godniejszy udziału w Chrystusowym kapłaństwie i z prawdziwą radością udzieliłem mu święceń.
Dnia 15 lipca 1854 roku rozmawiałem z nim po raz ostatni. W tym dniu bowiem aresztowano nas obu i umieszczono w oddzielnych więzieniach. Ghebre Michał okazał się nieugiętym wyznawcą Chrystusa, chociaż poddawano go okrutnym torturom. Po pięciu miesiącach spędzonych w więzieniu postawiono go przed sądem. Wobec trybunału i licznie zgromadzonego ludu mężnie wyznał wiarę. Chociaż odparł wszystkie przedstawione mu zarzuty, został skazany na śmierć. Jeszcze w sądzie, z polecenia księcia Cassa, który kierował procesem, dwaj żołnierze bili go i maltretowali. On jednak pełnym głosem i w zrozumiałych dla wszystkich słowach wyznawał wiarę świętego Leona Wielkiego i soboru chalcedońskiego o dwóch naturach w Chrystusie. Kiedy wszyscy byli przekonani, że już nie żyje, on wstał o własnych siłach. Na jego twarzy nie było widać żadnych śladów kaźni. Jedynie w oczach jarzył się niezwykły blask.
W oczekiwaniu na wykonanie wyroku zamknięto go ponownie w więzieniu. Po dwóch dniach wysłano go pod strażą wojska w długą, trwającą dwa miesiące podróż do księcia regionu Scioha. Odbywał tę podróż pieszo, w kajdanach. Na miejscu postawiono go ponownie przed sądem, któremu przewodzili: tamtejszy książę i patriarcha Salama. W procesie uczestniczyli również żołnierze w charakterze obserwatorów. Podobnie jak w poprzednim procesie, Ghebre Michał mężnie wyznawał wiarę katolicką. Również tym razem wydano wyrok śmierci. Gdy prowadzono go na miejsce straceń, zgromadzony lud domagał się ułaskawienia. Książę przychylił się do nalegań ludu i odesłał go do więzienia. Tortury, jakie przeszedł, oraz dyzenteria, na którą zapadł w czasie podróży sprawiały, że bardzo cierpiał. Żołnierze pełniący straż z podziwem patrzyli na jego spokój, z jakim znosił wszelkie cierpienia. Nazywali go nawet nie jego własnym imieniem, lecz Chedus Ghiergis, czyli święty Jerzy. Ten bardzo popularny w Etiopii święty, według przekazów, miał być poddawany siedmiokrotnie strasznym torturom za wiarę, i gdy wydawało się, że zmarł, za każdym razem wracał do życia. Żołnierze byli przekonani, że sam Bóg potwierdził ich opinię, bo zabrał do siebie Ghebre Michała w dniu 13 lipca, który to dzień w kalendarzu etiopskim jest poświęcony czci wspomnianego świętego Jerzego.