Modlitwa porusza nasze serce. Tym, kto się zmienia nie jest Bóg, lecz my sami zmieniamy się dzięki posłuszeństwu i modlitwie, która jest aktem porzucenia wszystkiego, także siebie samego Papież Franciszek

ODMIANY KATOLICKIEJ MODLITWY

Kobieta z plemienia Siuksów przebiera paciorki różańca w głębi kościoła w Dakocie Południowej.

Bankier z Wall Street siedzi na ławce w parku Battery, przygląda się przechodzącym ludziom i zastanawia nad Chrystusem, który żyje w nich wszystkich.

Piętnastu trapistów śpiewa jak jeden mąż w kaplicy w Kentucky, gdy na dworze nie zbudziły się jeszcze koguty.

Samotna matka w Chicago karmi małe dziecko i prosi Boga o pomoc w przebaczeniu mężczyźnie, który ich opuścił.

Nastolatek w Sacramento unosi głowę znad zadania domowego i raz jeszcze zdaje sobie sprawę ze swej miłości do babki, która zmarła na chorobę Alzheimera.

Ksiądz w Portoryko unosi opłatek i szepcze: „Maria, el Cuerpo de Cristo”, na co parafianka odpowiada: „Amen” i przyjmuje chleb życia na język.

Matka w Colorado Springs gotuje obiad dla pięcioosobowej rodziny i wspomina słowa św. Teresy: „Boga można znaleźć wśród talerzy i garnków”, ofiarując Bogu swój trud za wszystkich samotnych.

Dziesięć milionów ludzi z całego świata jednocześnie wypowiada słowa „Bogu niech będą dzięki”, nie słysząc współbrzmienia głosów braci i sióstr, lecz zaznając radości, która płynie z modlitwy wdzięczności.

Dwadzieścia milionów ludzi mówi Bogu, że przepraszają i obiecują poprawę. Wielu słyszy w duszy głos Boga: „Wasze grzechy są jak śnieg białe!” i zaznaje nieznanych wcześniej pokoju, pewności i miłości.

Sto milionów ludzi mówi komuś „Dziękuję”, „Przepraszam” albo „Kocham cię…” dokładnie w tej samej chwili. Tu i teraz.

Wszystkie te przykłady są formami modlitwy przekazywanymi z pokolenia na pokolenie. Jezus nakazał nam „zawsze się modlić”. Mistycy nauczyli dostrzegać Boga wszędzie, szukać Chrystusa w każdym i nasłuchiwać w sobie Ducha Świętego. Święci nauczyli nas, jak żyć. Katolicka modlitwa to znacznie coś więcej niż mówienie; to słuchanie, widzenie, bycie i czyn.

Kościół katolicki mówi o „depozycie wiary” – wskazując przekonania i zwyczaje budowane w świadomości katolickiej przez dwa tysiące lat. To duchowy skarbiec tak przepastny, że nikt nie jest w stanie spożytkować całego jego bogactwa. Niektórzy ludzie sądzą, że określenie to oznacza kilka dogmatów i zasad, w które inni mogą powątpiewać, ale to tylko część istoty rzeczy. Skarbiec wiary nie jest skończonym kontem depozytowym. To fundusz powierniczy, który rośnie i pomnaża się.

Do odmian katolickiej modlitwy w tym wspaniałym depozycie wiary należą piękne praktyki duchowe wielkich zakonów. Ziemska miłość franciszkanów. Dyscyplina benedyktynów. Mistyka karmelitów. Prostota cystersów. Asceza dominikanów. Opieka nad ubogimi Little Sisters of the Poor (Małych Sióstr od Ubogich). Dzieło misyjne zgromadzenia w Maryknoll. I tak dalej. I tak dalej. Sposobów na nieustającą modlitwę jest tyle samo, co sposobów „życia, poruszania się i bycia swą istotą w Bogu”.

Każdy rodzaj modlitwy na swój sposób objawia jakąś cechę naszego kochającego Boga. Wszystkie są drogami „świadomego, kochającego zjednoczenia z Bogiem”, jak dzisiejsi teologowie definiują modlitwę.

Wszyscy uczestniczymy w różnych formach modlitwy w różnych chwilach i z rozmaitych powodów. Romano Guardini w „Przedszkolu modlitwy” ujmuje to tak: „Jest modlitwa, która odpowiada na oddalenie Boga – na jego ukrycie i nieznaną naturę. Istnieje także modlitwa będąca reakcją na jego bliskość, otwartość i dostępność. Jest to modlitwa wypływająca z bezpośredniego objęcia prawdy – modlitwa, która jest swego rodzaju wyznaniem wiary. Ale jest również modlitwa będąca wyznaniem niewiedzy, przyznaniem się do klęski w obliczu tajemnicy. Jest modlitwa obfitości, gdy w pełni odczuwa się Bożą obecność; ale jest też modlitwa utraty, kiedy się wydaje, że Bóg nas opuścił, pozostawiając wielką pustkę, której nic nie jest w stanie wypełnić. Czasami wszystko sprawia wrażenie znanego i zrozumiałego i są chwile, gdy wydaje się, ze nic nie ma sensu i nie jest warte zachodu, gdy nie ma nadziei i nie ma do kogo się zwrócić – kiedy musimy wytrwać w milczeniu. Wszystkie te trudne chwile wymagają modlitwy”.

Guardini wyróżnia podstawowe formy modlitwy: adorację, pochwałę, podziękowanie, prośbę, wstawiennictwo i pokutę.

* Adoracja i pochwała są spontanicznymi reakcjami na wielkość Boga.

* Podziękowanie to szczery gest wdzięczności.

* w prośbach i modlitwach o wstawiennictwo prosimy Boga o pomoc w uzyskaniu szczególnych łask.

*Pokuta przypomina nam o ludzkiej grzeszności.

Nie jest przypadkiem, że wszystkie postacie modlitwy można znaleźć w Ojcze nasz, pierwszej i najczystszej z modlitw:

Ojcze nasz, 
któryś jest w niebie:
święć się imię Twoje,
przyjdź Królestwo Twoje, 
bądź wola Twoja jako w niebie, 
tak i na ziemi. 
Chleba naszego powszedniego 
daj nam dzisiaj. 
I odpuść nam nasze winy, 
jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. 
I nie wódź nas na pokuszenie, 
ale nas zbaw ode złego.

Amen.
Trzynastowieczny doktor Kościoła, św. Tomasz z Akwinu, powiedział: „Ojcze nasz to najdoskonalsza z modlitw […] Prosimy w niej nie tylko o wszystkie rzeczy, jakich słusznie pragniemy, ale także w kolejności. W której godzi się ich pragnąć”.
Katolicy przechowują  „depozyt wiary” powiększany i przekazywany przez chrześcijańskich przodków, którzy w ciągu dwóch tysiącleci starali się w każdym języku – w sztuce, literaturze, tańcu, muzyce, symbolice i gestach – osiągnąć świadome zjednoczenie z Miłością. Tak wygląda różnorodność – i piękno – katolickiej modlitwy.
Michael Leach, Therese J. Borchard, Lubię być katolikiem