Marta Kawalec
Dlaczego Jasna Góra?
Tym wydarzeniem w historii Jasnej Góry, które jest po dziś dzień najbardziej spopularyzowane, był potop szwedzki, kiedy 18 listopada 1655 roku licząca trzy tysiące żołnierzy armia generała Millera stanęła pod murami Jasnej Góry, żądając natychmiastowego oddania twierdzy. Przeor Jasnej Góry, o. Augustyn Kordecki, postanowił bronić świętego miejsca, mając do dyspozycji zaledwie 170 żołnierzy, 20 szlachciców i 70 zakonników. Walka trwała czterdzieści dni i zakończyła się zwycięstwem rycerzy Maryi, którzy stracili 10 obrońców. Jak wspominał w broszurce „Nowa Gigantomachia” przeor Kordecki: „Twierdzili to i Szwedzi, że niektórzy z nich widzieli kobietę na murach działa celującą i obrońcom na wałach stojącym potrzebnego oręża własną ręka dostarczającą”.
Odparcie ataku przez niewielką fortecę jasnogórską, nazywaną pogardliwie przez generała Millera „kurnikiem”, miało ogromne znaczenie religijne i polityczne, a zwycięstwo przypisano nie tyle sprawności załogi i wytrzymałości murów, co wstawiennictwu i opiece samej Matki Bożej. To sprawiło, że na audiencje u Jasnogórskiej Monarchini przybywali pątnicy z całej Europy, a nawet spoza jej granic.
Wdzięczny król Jan Kazimierz 1 kwietnia 1656 roku w uroczystym ślubowaniu we Lwowie oddał kraj pod władzę Matki Bożej, obierając Ją za Patronkę i Królową państwa. Rok później przybył zaś na Jasną Górę, pomagając w odbudowie twierdzy. Dnia 8 września 1717 roku na Jasnej Górze odbyła się koronacja Matki Bożej. Była to pierwsza koronacja obrazu poza Rzymem. Odtąd miejsce to stało się symbolem wolności narodowej i religijnej.
Wolność mimo niewoli
– Podobnych „potopów”, jak ten w 1655 roku, było w naszym sanktuarium co najmniej kilka, a rola klasztoru zawsze była taka sama. – twierdzi o. Roman Majewski, przeor jasnogórski.
Kiedy Polska została podzielona między trzech zaborców i przestało istnieć państwo polskie, nie zginął duch narodu. Jednym z ośrodków moralnego i patriotycznego wzrostu była Jasna Góra. Wtedy również zakonnikom przyszło bronić twierdzy, jednak 8 kwietnia 1813 roku zajęły ją wojska moskiewskie. Car Aleksander I nakazał zburzyć forteczne mury, które odbudowano 30 lat później za zgodą cara Mikołaja I.
W czasie niewoli sanktuarium częstochowskie było miejscem nieustannych pielgrzymek i modlitw, które zaborcom nieraz kojarzyły się z akcjami konspiracyjnymi, a część paulinów skazano nawet na wywózkę na Syberię.
W 1864 roku car Aleksander II zlikwidował ukazem większość klasztorów, oszczędził jednak jasnogórski, choć nie obyło się bez reorganizacji i cięć majątkowych. Dopiero po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku życie klasztoru wracało powoli do normy. 22 maja nastąpiła ponowna uroczysta koronacja Wizerunku Matki Bożej. Papież Pius X ofiarował wówczas korony Pani Jasnogórskiej na miejsce skradzionych w 1909 roku koron papieża Klemensa XI.
Wraz z wybuchem II wojny Częstochowa znalazła się w granicach Generalnego Gubernatorstwa, a wojska niemieckie stacjonowały w klasztorze aż do stycznia 1945 roku. Mimo, że zakazano zbiorowych pielgrzymek, one nie ustały. Bramy były otwarte i na każdego czekał kawałek chleba. Ponadto Jasna Góra tradycyjnie była miejscem spotkań przedstawicieli Państwa Podziemnego. 16 stycznia 1945 roku, po natarciu radzieckich czołgów, wojska niemieckie opuściły w popłochu wzgórze jasnogórskie.
– Paulini strzegli i nadal strzegą Cudownego Obrazu Matki Bożej, całego sanktuarium i jego charyzmatu. Nasza postawa nie zmieniła się w czasach PRL. Żyją przecież świadkowie tamtych dziesięcioleci, w których władza uwięziła w klasztorze peregrynujący po diecezjach wizerunek jasnogórski, licząc, że osłabi to wiarę Polaków i oddziaływanie sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego. Nie osłabiła – mówi o. Roman Majewski. – Nie pomogły brutalne wejścia SB na teren Jasnej Góry, posterunki MO przy bramach klasztornych, wzywanie paulinów na partyjne „dywaniki”, wszechobecni donosiciele i prowokatorzy, próby utrudniania ruchu pielgrzymkowego, czy pomysły na Częstochowę, której symbolem miała być huta im. Bieruta i nowoczesna arteria oddzielająca „ludzi nowoczesnych” od „ciemnogrodu”. To wszystko nie przyniosło zamierzonego efektu.
Wielka w tym zasługa prymasa Stefana Wyszyńskiego, protektora jasnogórskiego sanktuarium, które obdarzył szczególną miłością. Spędził tam łącznie 605 dni. Internowany w Komańczy przygotował tam Jasnogórskie Śluby Narodu w 300. rocznicę Ślubów Jana Kazimierza. Zostały uroczyście złożone bez jego udziału 26 sierpnia 1956 roku przy udziale około miliona wiernych.
Także kard. Karol Wojtyła upodobał sobie Jasną Górę. Żaden papież w historii nie odwiedził żadnego sanktuarium tyle razy. Jan Paweł II był tu aż sześciokrotnie, a 4 czerwca 1979 roku wypowiedział znamienne zdanie: „Słowo «niewola », które nas zawsze boli, w tym jednym miejscu nas nie boli. Tutaj zawsze byliśmy wolni!”. Tu zwołał Światowe Dni Młodzieży, na które przybyło 1,5 miliona młodych katolików z 80 krajów.
Na dzień przed swoim odejściem do Domu Ojca, Papież z Polski poświęcił nowe korony dla Jezusa i Maryi z Jasnogórskiego Wizerunku oraz podpisał list na Jubileusz 350-lecia obrony jasnogórskiego klasztoru.
Także na trasie pierwszej pielgrzymki papieża Benedykta XVI do Polski znalazła się Jasna Góra. Przekazał wtedy ojcom paulinom złotą różę, która miała być darem papieża Pawła VI z okazji tysiąclecia chrztu Polski w 1966 roku. Powiedział: „Po raz pierwszy w Polsce byłem z Janem Pawłem II w 1979 roku. Była to niezapomniana wizyta w jego ojczyźnie, a jednocześnie wspaniałe doświadczenie, bowiem czułem ten entuzjazm wiary, siły oporu wobec ateizmu, siłę oporu wiary katolickiej. Czuło się również obecność antychrześcijańskiej dyktatury i ideologii…”.