Związana z zakonem benedyktyńskim dewiza ora et labora, „módl się i pracuj”, przywołuje na myśl harmonijny rytm pracy ręcznej i medytacji: przyodzianych na czarno mnichów uprawiających pola, a potem udających się do kaplicy na odśpiewanie nieszporów. Jednak nie zawsze tak było. Grecy woleli, aby ich kontemplacji nie kalał brud pracy, a Rzymianie uważali, że praca, zwłaszcza fizyczna, jest dla niewolników. Jednakże Syn Boży przyjął pracę. Uczył się fachu swego ziemskiego ojca, ciesielstwa, i przez długie dni pracował. Wiedział, co to znaczy otrzymać zapłatę lub jej nie otrzymać. A kiedy w wieku trzydziestu lat zmienił zawód, przechodząc od ciesielstwa do dzieł swego Ojca w niebie, jego doświadczenie jeszcze się poszerzyło. Teraz Jego długie godziny głoszenia i uzdrawiania spotykały się czasem z pochlebstwami, a czasem z niezrozumieniem i odrzuceniem. W końcu zaś znosił straszliwą samotność Drogi Krzyżowej, i ona stała się Jego największym dziełem. Święci tego miesiąca są świadkami wszystkich wymiarów pracy. Ciężko pracowali, czasem znosili bezrobocie i walczyli ze skrajną nędzą. Ich heroizm nie byłby możliwy bez jednoczenia się z cierpiącym Chrystusem. Jak uczył św. Jan Chrzciciel Piamarta: „Dzięki modlitwie otrzymujemy umocnienie mocą samego Boga: Omnia possum (wszystko mogę)”. Módlmy się i pracujmy!

Boże, pobłogosław moje codzienne wysiłki i prace.