Z życia:

Dziwne są coraz bardziej te nasze spotkania. Mało mamy dla siebie czasu. Coraz mniej dobrych, długich spotkań. Takich, kiedy można nawet się nawzajem obrazić, ale zostaje jeszcze dużo czasu, żeby sobie to wytłumaczyć i pojednać się ze sobą. Takich, kiedy powoli, bez pośpiechu, wysłuchać się można nawzajem i pojednać ze sobą.

Z liturgii dnia:

„[Elżbieta] wydała okrzyk i powiedział: Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana” (Łk 1, 45).

Z nauczania św. Wincentego:

„Boże mojego serca! Twoja nieskończona dobroć nie pozwala mi dzielić uczuć, dla nikogo nie ma w nich miejsca oprócz Ciebie. Do Ciebie należy moje serce i moja wolność. Czyż mogę pragnąc innego dobra poza Tobą? Czyż mogę jako dobro traktować samego siebie? Ty kochasz mnie nieskończenie bardziej niż ja sam siebie. Ty pragniesz mojego dobra bardziej, niż potrafię to sobie wyobrazić.

***

„Nauczycielu dobry” – tak do Ciebie, Panie, mówiono. Uczyłeś ludzi, jak żyć. Uczyłeś, jak patrzeć na sprawy świata. Uczyłeś ich doszukiwać się całej głębi wydarzeń, które z pozoru wydają się niezrozumiałe. Uczyłeś ich właściwego traktowania dóbr doczesnych. Wreszcie – uczyłeś ich sztuki spotykania. Modlę się wraz z ze św. Wincentym: „Ofiaruję Ci w całej rozciągłości moich uczuć tę miłość, jaką kocha Cię Najświętsza Królowa Aniołów, jaką kochają Cię wszyscy błogosławieni. O, mój Boże! W obecności nieba i ziemi oddaję Ci moje serce takim, jakim ono jest. Ty, który pozwalasz się kochać nawet grzesznikom, pozwól i mnie kochać Cię i objaw mi wszystko, czego ode mnie oczekujesz.

O Wschodzie ranny! Światło wiekuiste,
Sprawiedliwości słońce promieniste:
przybądź i oświeć w ciemnościach siedzące
nędznych tysiące!

(Piąta antyfona adwentowa)