Rozmowa z ks. Edwardem Pleniem SDB, krajowym duszpasterzem sportowców, przebywającym na Olimpiadzie w Soczi 

483379_821494757866010_1486497711_n_7

O tym, jak wspierać polskich sportowców i wyjściu z progu podczas Mszy św., z ks.  Edwardem Pleniem SDB, krajowym duszpasterzem sportowców, rozmawia ks. Łukasz Gołaś SAC /Radio Nowohuckie.pl.

Ks. Łukasz Gołaś SAC: Kamil Stoch nigdy nie ukrywał, że Bóg jest dla niego bardzo ważny. To piękne, że młody człowiek, sportowiec, który odnosi sukcesy, tak otwarcie dzieli się swoja wiarą.

Ks. Edward Pleń: Kamila Stocha po raz  pierwszy spotkałem na igrzyskach olimpijskich w Turynie. Był wtedy bardzo młody. Spontanicznie zaprzyjaźniliśmy się. Kamil mówi o wierze i Panu Bogu z wielkim szacunkiem i jest w tym autentyczny, a jednocześnie prostolinijny, delikatny. U Kamila wiara jest życiem – to, co mówi, jest w jego wnętrzu, w jego słowach, myślach, czynach. Pamiętam, jak kiedyś do Kamila zadzwoniłem – był październik, godz. 15.45. Miał wtedy dziewiętnaście lat i powiedział mi: „Przyjacielu, czy mogę
przeprosić, bo ja teraz idę do kościoła na Różaniec i Mszę św.”. Wtedy zrozumiałem,  kim jest ten młody człowiek. Sportowcom zawsze podpowiadam, by zawsze mieli w sobie szacunek dla każdego człowieka.  Kamil wie o tym i tymi wartościami żyje na
co dzień.

Kamil modli się za każdego skoczka i za każdego sportowca, by nikomu nie stała się krzywda. Nie jest więc egoistą, bo nie modli się tylko za siebie, ale za wszystkich. Myślę, że można powiedzieć o nim, iż to polski ambasador wiary, który nie wstydzi się Jezusa.

Zdecydowanie tak! Kamil po zdobyciu złotego medalu powiedział, że to nie jest koniec. On ma jeszcze coś do udowodnienia w drużynie. Jego delikatność i głębia jego osobowości, nie pozwalają na to, aby ważne osiągnięcia zakończyły się tylko na tym sukcesie. Chce też, aby także jego koledzy byli usatysfakcjonowani i zadowoleni z igrzysk.

Nigdy nie zapomnę wiadomości SMS,  którą napisał do mnie przed olimpiadą w Pekinie: „Przyjacielu! Będziemy się modlić za ciebie, żebyś miał siły modlić się za nas”. To jest wzruszające, buduje bliskość, i nie jest podyktowane chęcią pokazania się, ale prawdziwie wypływa z głębi serca.

Jakie są plany Kamila na najbliższe dni?

W sobotę będą odprawiane Msze św. w najbardziej oddalonych górskich wioskach olimpijskich. Wcześniej będzie też – tak, jak w ubiegłą sobotę – Msza dla wszystkich sportowców mieszkających w wiosce, w której są skoczkowie. Potem mam spotkanie z biathlonistkami i wieczorem będę na skoczni o godz. 21.30 (czasu w Soczi).
Nigdy nie jadę na igrzyska po to, by być  widzem i oglądać zawody, ale po to, by być do dyspozycji sportowców i im służyć.

Czego możemy życzyć naszym sportowcom, oprócz kibicowania i wspierania ich modlitwą?

Myślę że wystarczy modlitwa kibiców, bo dzięki niej będziemy ze sportowcami na dobre i na złe. Jeśli odnoszą sukcesy, wiadomo, że wśród kibiców panuje euforia.Pamiętajmy jednak, że jeśli coś nie pójdzie po ich myśli, może popełnią jakiś błąd, to nie patrzmy na nich krytycznie, lecz nadal z nimi bądźmy. Zawsze powtarzam: jak chcesz coś powiedzieć o drugim, najpierw popatrz na siebie. Zachęcam też kibiców, abyśmy w intencji sportowców ofiarowali zarówno swoje modlitwy, jak i uczynki oraz cierpienia. Wtedy naprawdę wszystko będzie dobrze, a tylko Bóg wie, jakie będą wyniki. Dla Polski to już są piękne igrzyska, ponieważ po raz pierwszy podczas zimowej olimpiady, zdobyliśmy 3 złote medale.

Oprócz Kamila także inni polscy sportowcy pokazują, że nie wstydzą się swojej wiary. Ostatnio widzieliśmy, że włączają się w liturgię Mszy św. – czytają, śpiewają psalm. Chętnie biorą w tym udział?

Do Soczi przywiozłem mszaliki „Oremus” i „Dzień Pański na Niedzielę”. Gdy jestem w wiosce (w Soczi są trzy wioski olimpijskie) przed sobotą i niedzielą, podchodzę do zawodników i zawodniczek i proponuję im je. Biorą bardzo chętnie, zawsze zgłaszają się też ministranci, którzy chcą służyć do Mszy. Włączanie się w liturgię na pewno jest dla nich dużym przeżyciem i stresem, dlatego mówię im, że to jest próba przed startami. Jak tutaj pokonacie stres, to i wasz start będzie piękny.

Można powiedzieć, że to takie wyjście z progu?

Dokładnie tak.
W ubiegłym tygodniu na zakończenie Mszy św. skoczkowie otrzymali od Księdza obrazki św. Jana Bosko i medaliki Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych – aby Matka Boża była z nimi i czuwała w każdym momencie. Gdy na przełomie listopada i grudnia byłem w Rzymie, kupiłem medaliki, pobłogosławił je papież Franciszek. Mówiłem ojcu świętemu, że jadę z nimi na igrzyska, by były dla sportowców dodatkową siłą. Św. Jan Bosko postawił na wychowanie młodych ludzi na uczciwych obywateli i dobrych chrześcijan. Bardzo bliski był mu też sport. Chcę, żeby sportowcy na starcie i w każdym innym miejscu wiedzieli, że nie są sami, a jeśli problemy ich przerastają to jest Matka Boża, do której w każdej sytuacji mogą się zwrócić. Skoczkowie przyjęli te medaliki z ogromną radością, nawet je ucałowali. To było dla mnie bardzo miłe. W piątek spotkałem Maćka Kota i widziałem, że nosi ten medalik na szyi.

Ks. Łukasz Gołaś SAC

Całej rozmowy można wysłuchać na stronie krakowskiego radia Nowohuckie.pl (www.nowohuckie.pl), które włącza się w akcję „Kibicuj naszym modlitwą”, zainicjowaną przez Radio Niepokalanów.
Za: InfoSAC