-
Modlitwa w Ogrójcu
Człowiek współczesny ma obsesję władzy. Nawet jeśli nie jest w stanie innym rozkazywać, to przynajmniej chce władać sobą i odrzuca jakiekolwiek formy nakazu z zewnątrz. Jeśli chrześcijaństwo ma wnosić coś nowego w nasze życie, to nie możemy przyjąć tej perspektywy, a papierkiem lakmusowym jest tu posłuszeństwu Bogu; gotowość, by to On dyktował, co mamy czynić. Innymi słowy, chrześcijańskie życie duchowe ostatecznie prowadzi do Ogrodu Oliwnego; do sytuacji kryzysowej, w której będziemy w stanie odpowiedzieć Bogu: „Nie moja wola, lecz Twoja niech się dzieje”.
Nie jest to wyraz naiwności czy ubezwłasnowolnienia. W świecie, w którym nikt tak naprawdę nie jest samowystarczalny, chrześcijanie wolą zależeć od Ojca niebieskiego i od Niego czerpać wskazówki do życia niż od jakiejkolwiek władzy ziemskiej.
-
Biczowanie Jezusa
„Dla naszego zbawienia znosił karcenie, przez jego rany zostaliśmy uzdrowieni” (Iz 53,5b). Jezus, władca wszechświata, „znosił karcenie” ze strony nikczemnych i cynicznych ludzi. Czy możemy wyobrazić sobie większe świadectwo Jego całkowitego wydania się w ręce ludzi? Bóg w Jego Osobie ukrywa swą wszechmoc, by pojednać z sobą rodzaj ludzki, który od początku swego istnienia nie ufał tejże wszechmocy i z tego powodu dał się skusić wężowi.
Nie znaczy to z drugiej strony, że Jezus w czasie męki był bezradny. Jego moc wyraziła się w tym, że to, co po ludzku wyglądało na bezsilność, przemienił On na środek naszego wyzwolenia. Jezus uczynił ze swego cierpienia lekarstwo na nasz grzech. Nawet jeśli ukryta, Boska wszechmoc działała w trakcie męki w całej swej pełni.
-
Cierniem ukoronowanie
Ludzkość rękami żołnierzy „wynagrodziła” swego największego dobroczyńcę prześmiewczą koronacją i szyderstwem. Również i dziś kpina to potężna broń, której można użyć przeciw uczniom Jezusa. Szyderstwo nie jest równoznaczne z przemocą fizyczną czy też z wtrąceniem do więzienia, ale może równie mocno boleć i równie skutecznie krępować myśli i słowa.
Wobec żartu z wiary czujemy się bezsilni, bo jak walczyć z czymś, co udaje coś niewinnego? Obrazić się? Odpowiedzieć tym samym i zszargać cudze świętości? Wejść w poważny dialog z kimś, kto gra rolę błazna? A jednak pamiętajmy, że bycie wyszydzonym oznacza de facto zwycięstwo. Jeśli ktoś sięga po kpinę, by zaatakować, to znaczy, że nie ma żadnych argumentów. Milcząco przyznaje wyśmianemu rację.
-
Droga krzyżowa
Droga krzyżowa nie była wyjątkowym epizodem w życiu Jezusa. Raczej streszcza całą Jego ziemską wędrówkę. Tego, który „przyszedł do swojej własności, lecz swoi Go nie przyjęli”; który „nie miał, gdzie głowy położyć”; który był oskarżany o bluźnierstwa i działanie mocą złych duchów.
Może zacząć nas niepokoić w związku z tym, że Jezus zaprasza każdego ze swoich uczniów na własną drogę krzyżową: „Jeśli ktoś chce iść za Mną (…) niech codziennie bierze swój krzyż”. Niepokój minie, kiedy uprzytomnimy sobie, że droga krzyżowa prowadzi do zmartwychwstania. To życie nie służy w pierwszym rzędzie temu, byśmy kwitli pozbawieni wszelkich strapień, lecz żebyśmy u jego końca zapukali do bram Nieba. Aby tam dotrzeć, musimy iść po śladach wyznaczonych przez drogę krzyżową.
-
Śmierć na krzyżu
Jeśli szczęście wieczne polegać będzie na zjednoczeniu z Bogiem, to piekło polega na oddzieleniu od Niego. Jeśli spojrzymy na rzeczywistość pośmiertną w ten sposób, to dojdziemy do wniosku, że Jezus przeżył na krzyżu największe możliwe cierpienie, daleko przewyższające cierpienia cielesne. Wołaniem: „Boże Mój, czemuś Mnie opuścił” zdradził, że doświadczył prawdziwego piekła – piekła oddzielenia od Swego Ojca.
Tę tajemnicę wyznajemy w Składzie Apostolskim: „Ukrzyżowan, umarł i pogrzebion, zstąpił do piekieł”. Jezus zszedł w samą otchłań ludzkiego losu, aby ludzi wszystkich pokoleń poprowadzić do niebieskiej ojczyzny. Dla naszego szczęścia gotów był zrezygnować z tego, co było dla Niego najcenniejsze – relacji z Ojcem. Wszystko po to, by dopełnić dzieła zbawienia. Nie sposób wyobrazić sobie większej miłości.
ks. Marek Dobrzeniecki