Bł. Władysław był pierwszym polskim poetą. Jego pieśni są świadectwem, że polski stał się językiem literackim w przestrzeni wiary. Warszawa była wtedy spokojnym, cichym miastem, co więcej, leżącym poza granicami Królestwa Polskiego. W Wielki Piątek 1505 roku w klasztornym kościele św. Anny zgromadziło się mnóstwo ludzi. Na nabożeństwa tłumy przyciągał gwardian bernardynów o. Władysław, słynący z płomiennych kazań. Tego dnia zakonnik wpadł w mistyczne uniesienie. Powtarzając „Jezu, Jezu”, uniósł się ponad ambonę. Po chwili opadł i zasłabł. Było to jego ostatnie kazanie. Dwa tygodnie później zmarł. Jego ciało złożono w krypcie kościoła św. Anny. Warszawiacy od razu otoczyli go kultem. Beatyfikowano go jednak dopiero w 1750 roku. Papież Jan XXIII ogłosił go patronem stolicy.
Władysław to jego imię zakonne, na chrzcie dano mu na imię Marcin Jan. Pochodził z mieszczańskiej rodziny z Gielniowa. Rozpoczął studia w Akademii Krakowskiej, ale przerwał naukę, aby wstąpić do klasztoru bernardynów pod Wawelem. Stał się wytrawnym kaznodzieją, aktywnym duszpasterzem, ascetą praktykującym surową pokutę. Zachowały się przekazy o jego mistycznej pobożności. Miał dar łez, ekstaz. Ponoć chodził zawsze boso.
Władysław z Gielniowa był też poetą. Pisał po łacinie, ale przeszedł do historii jako pierwszy znany z imienia autor, który programowo tworzył w języku polskim. Językoznawcy podkreślają, że to bł. Władysław stoi u początków literackiej polszczyzny i otwiera listę naszych poetów. Z jego imieniem wiąże się także rozwój polskich pieśni religijnych. Władysław propagował polski śpiew w kościołach bernardyńskich, a jego pieśni stały się literackim wzorcem dla innych twórców. Do naszych czasów przetrwało kilkanaście oryginalnych utworów. Najsłynniejszy z nich to pieśń „Żołtarz (psałterz) Jezusów” (ok. 1488), zaczynający się od słów: „Jezusa Judasz przedał”. Utwór ten przypomina klimatem „Gorzkie żale”. Każda zwrotka zaczyna się od imienia Jezus. Powraca w nich jak refren zachęta do kontemplacji ukrzyżowanego Pana, który „wszytko skromnie cierpiał”: „Duszo miła, oględaj miłosnika twego!”; „O duszo moja, patrzy, płaczy rzewno, wzdychaj!”. Bł. Władysław z Gielniowa jest nie tylko świadkiem wiary. Jego pieśni są świadectwem, że polski stał się językiem literackim w przestrzeni wiary. Laicki dogmatyzm panujący dziś w kulturze programowo przecina więzi łączące chrześcijaństwo i kulturę. Warszawskie elity najgłośniej krzyczą, że religia to zaścianek, moherowe berety i ojciec dyrektor. A niech sobie krzyczą. Gorzej, gdy wierzący katolicy ulegają tej hałaśliwej propagandzie, często z braku wiedzy albo z obawy, że wypadną nienowocześnie („mamy przecież XXI wiek!”). Bł. Władysław żył u schyłku średniowiecza, epoki, w której sojusz rozumu i wiary wydał wiele genialnych owoców. Wypisuję z zachwytem jeden z wersów Władysława: „Jezu, ktory świat oświecasz, A jasne rozumy dawasz, Raczy mi dać rozum dobry, Twą miłością oświecony” („Jezu, zbawicielu ludzki”). Patronie naszej dumnej stolicy, uproś nam wszystkim więcej takiego dobrego rozumu!
ks. Tomasz Jaklewicz