„Idąc z Tobą, o Boże mój, pójdę, gdzie zechcesz, bo tylko Ciebie pragnę” – św. Jan od Krzyża.
Nasze życie jest jedną wielką wędrówką. Czasem może się nam ono wydawać monotonią. Mija dzień za dniem, wszystko takie podobne. Można by to porównać do kilkugodzinnej jazdy samochodem, w szczególności autostradą. Niby nic się nie ziemia, cały czas takie same obrazy, a jednak z minuty na minutę jesteśmy coraz bliżej celu.
Gdy idziemy przez życie sami, tzn., gdy troszczymy się tylko o swoje potrzeby, realizujemy własne pragnienia, wtedy życie przestaje nam smakować. Powoli zaczyna wydawać się nam nudne i bezcelowe. Jedno pożądanie rozpala drugie i tak stajemy się niewolnikami własnych przyjemności. Nie widzimy celu w naszym działaniu oraz postępowaniu. Wybieramy sobie tylko takie miejsca, które są dla nas wygodne i komfortowe.
A przecież Bóg, chcę nas posyłać do różnych miejsc. Nie rzadko, będą to rejony, których sami nigdy byśmy nie wybrali. Dlaczego? Ponieważ, Bóg chce poszerzać i otwierać nasze serce na drugiego człowieka. Uleczyć nas z egoizmu i pychy. Gdy idziemy przez życie sami ufni tylko w swoje siły, to jesteśmy podobni do człowieka, który płynie łódką wiosłując pod prąd. Kiedy oddamy Bogu wiosła, będziemy zdumieni, dokąd nas poprowadzi.
br. Sylwester Maria od Jezusa Miłosiernego