Zima

Często jedno dobre słowo, szepnięte w swoim czasie, jest niezwykle pożyteczne. A więc nie zaniedbujmy go nigdy wypowiedzieć przy nadarzającej się sposobności. (Św. Elżbieta od Trójcy Świętej)

Mowa odsłania prawdziwe oblicze ludzkiego serca. Tylko ludzie duchowo mali, przyziemni, lubują się w krytykowaniu wszystkich i wszystkiego. Ich język – mówi Mędrzec – ”pełza po ziemi”. Dla swoich niskich poruszeń znajdują pożywkę w powtarzanych plotkach, niesprawdzonych informacjach, w wydobywaniu na światło dzienne spraw niepotrzebnych i gorszących. ”Życie i śmierć jest w mocy języka, jak go kto lubi używać, taki spożyje zeń owoc” (Prz 18, 21). Gdyby bardziej troszczono się o ducha wewnętrznego milczenia, nie byłoby tyle szemrań, obmów, rozgoryczeń, plotek, nie byłaby raniona miłość bliźniego – jednym słowem, nie popełniono by wielu grzechów. Grzechy języka mędrzec Syrach określa bardzo konkretnie: są nimi oszustwo i intryga. Następnie doradza, jak powinien zachować się mądry człowiek: uważaj, abyś nie dyskutował o upadkach bliźniego podczas jego nieobecności, a gdy jesteś z nim, nie oskarżaj go fałszywie. Jest to jedyna droga, która strzeże przed uwikłaniem się w intrygę i oszustwo. Szanując bliźniego, szanujesz siebie.

Abba Makary Egipcjanin

Ojciec Pustyni (ok. 300–370)

Zanim wyszedł na pustynię, pomieszkiwał przy wioskach. Z pierwszej uciekł, bo na siłę wyświęcono go na diakona, a on nie czuł się do tego wezwany. W drugiej zaś przydarzyła mu się następująca historia.

Jedna z mieszkających tam dziewcząt zaszła w ciążę. Długo nie chciała powiedzieć, kto jest ojcem dziecka, ale pod naciskiem mieszkańców zrzuciła winę na Makarego. Biednego mnicha pobito, wyśmiano i zmuszono do utrzymywania „żony” i dziecka. Nie tłumaczył się – przyjął wyrok i w pokorze zwiększył liczbę wyplatanych koszy, by móc oddawać odpowiednią sumę dziewczynie. Trwało to dość długo, w końcu jednak ona, pod wpływem wyrzutów sumienia i dobroci Makarego, wyznała mieszkańcom, kto tak naprawdę spłodził jej potomka. I jak wcześniej wieśniacy pogardzali mnichem, tak teraz pod wrażeniem tego jego świadectwa zaczęli go prawie czcić. Ten, bojąc się popadnięcia w pychę, a może i zmęczony hołdami, znów uciekł, tym razem już w głąb pustyni. Tam dotarł do osady mniszej w Celach, którą też opuścił, by założyć pustelnię na terenie zupełnie dziewiczym, mianowicie w górach Sketis. Nie wiodła tam żadna droga, trudno było zbudować pustelnię, warunki życia też były surowsze. Mimo to wkrótce dołączyli do niego pierwsi uczniowie. Przed nimi już nie uciekał – był dla nich mistrzem przez następne pięćdziesiąt lat, aż do śmierci. 
(Tekst: E. Wiater)

Abba Makary, uproś nam umiejętność przyjmowania bez gniewu niesłusznych oskarżeń!