Jezus zdecydowanie zdąża do Jerozolimy. Dobrze wie, co Go czeka i mówił o tym kilkakrotnie swoim uczniom. Lecz między sercem Jezusa a sercami uczniów jest dystans, który może wypełnić jednie Duch Święty. Jezus o tym wie; dlatego jest wobec nich cierpliwy, rozmawia z nimi szczerze, a przede wszystkim ich wyprzedza, idzie przed nimi.

W drodze uczniowie rozpraszani są przez interesy sprzeczne z „ukierunkowaniem” Jezusa, Jego wolą, która jest całkowicie zgodna z wolą Ojca. Usłyszeliśmy na przykład, że dwaj bracia Jakub i Jan myśleli o tym, jak wspaniale byłoby siedzieć po prawej i po lewej stronie króla Izraela. Nie patrzą na rzeczywistość! Sądzą, że widzą, a nie widzą, że wiedzą, a nie wiedzą, że rozumieją lepiej niż inni, a nie rozumieją…

Rzeczywistość jest natomiast zupełnie inna: to ta, o której Jezus myśli i która kieruje Jego krokami. Rzeczywistością jest krzyż oraz grzech świata, a On przyszedł, aby wziąć go na siebie i z ziemi mężczyzn i kobiet wykorzenić. Rzeczywistością są niewinni, którzy cierpią i umierają z powodu wojen i terroryzmu; to formy niewolnictwa, które nieustannie przeczą godności, także w epoce praw człowieka; rzeczywistością są obozy dla uchodźców, które czasami bardziej przypominają piekło niż czyściec; rzeczywistością jest systematyczne odrzucanie wszystkiego, co już nie jest potrzebne, w tym osób.

To widzi Jezus, idąc do Jerozolimy. Podczas swojego życia publicznego ukazał On czułość Ojca, uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła (por. Dz 10, 38). Teraz wie, że nadeszła chwila, by osiągnąć cel, by wyrwać korzeń zła i dlatego zdecydowanie idzie w kierunku krzyża.

Papież Franciszek

Homilia podczas Konsystorza, 8.06.2017 r.