Z dzieła Jana Długosza Roczniki Królestwa Polskiego

(księga VI, PWN, Warszawa 1973, s. 252, 284, 286, 296)

Z doskonałego stał się najdoskonalszym

Biskup krakowski Fulko, czyli Pełka, spędziwszy dwadzieścia jeden lat na stolicy biskupiej, umarł jedenastego września i został pochowany w katedrze krakowskiej. Na jego miejsce wybrano jednomyślnie magistra Wincentego, syna Kadłubka z Karwowa, wsi położonej blisko Opatowa, prepozyta sandomierskiego, szlachcica z rodu Różyców, dla jego niezwykłych zdolności i wykształcenia, którymi się wybijał. Innocenty III zatwierdził ten wybór.

Wincenty obrał sobie naukę za szlachectwo, ojczyznę, matkę i karmicielkę. Rozumiejąc, że jego stanowisko biskupie jest związane z różnymi troskami i niebezpieczeństwami, zapragnął opuścić morze grożące zgubą. Będąc mężem niezwykle wykształconym i ogromnie pobożnym, postanowił ustąpić ze stanowiska biskupa, które zajmował już prawie dwanaście lat. Przedtem przez długi czas nie mógł tego uczynić, bo się sprzeciwiali jego zamiarowi książę Leszek Biały i kapituła krakowska, którzy głęboko boleli nad tym, że państwo i Kościół zostaną pozbawieni tak wybitnej osobistości. Ciągłymi jednak prośbami i głęboką pokorą pokonał opór księcia i kapituły.

Wincenty udał się do klasztoru w Jędrzejowie, gdzie wtedy bracia bardzo gorliwie przestrzegali zasad życia cysterskiego. Przyjął habit i złożył śluby zakonne, a z doskonałego stawszy się najdoskonalszym, zaczął naśladować ubóstwo Chrystusa i służyć swojemu Bogu surowym życiem. Pozbył się stroju i trosk biskupich, by przepłynąć burzliwe morze doczesnego życia, które wśród zgiełku grzechów oddziela nas od Boga. Jego szlachetny duch w ciągłym dążeniu do rzeczy wzniosłych, niebieskich i do najwyższego dobra nie mógł znieść, że przebywa wśród rzeczy ziemskich, niemal jak w cieniu, i przez surowe życie zakonne kierował swój umysł ku niebieskiemu światłu. Po pięciu latach spędzonych pobożnie w klasztorze jędrzejowskim, ósmego marca, zeszedł ze świata, by otrzymać niewiędnący wieniec za swoje trudy od Chrystusa, dla którego wszystko opuścił. Pochowano go w tymże klasztorze w Jędrzejowie na środku chóru.

Jeszcze w czasie zarządzania stolicą biskupią w Krakowie napisał, dzięki niezwykłej żywości umysłu, stylem zręcznym i gładkim kronikę o dziejach ojczystych. Napisał ją tak starannie i rozsądnie, że zyskał sławę równą pisarzom starożytnym, których przez tyle wieków podziwiamy.