XXXI Światowe Dni Młodzieży w Krakowie za nami. Papież Franciszek powrócił do Rzymu. Na ulicach Krakowa jeszcze barwne grupy rozbawionej młodzieży, która wkrótce opuści gościnną ziemię polską. Kiedy patrzy się na te tryskające młodością twarze pielgrzymów, na nieukrywaną radość, szczerze okazywaną przyjaźń, rodzi się taka refleksja, że świat jest pełen wrażliwych, uduchowionych młodych ludzi, którzy jedność celu i oczekiwań od współczesnego świata wyrażają uczestnictwem w Światowych Dniach Młodzieży. Oni chcą świata wolnego od wojen, terroryzmu, świata, w którym będą mogli bez przeszkód realizować swoje marzenia, żyć w przyjaźni ze swoimi rówieśnikami z całego świata. Pięknym i bardzo wymownym potwierdzeniem tego było zachowanie młodych z Rosji i Ukrainy, którzy mimo trwającego konfliktu wojennego, potrafili wznieść się ponad tę sytuację i wspólnie przeżywać radość udziału w ŚDM. Jeszcze nieraz będziemy dokonywać oceny nauk, które głosił nam Ojciec Święty Franciszek. Tego nie można ocenić jednym słowem w kilka godzin po zakończeniu ŚDM. Było wiele sytuacji, które pozostaną wyznacznikiem przebiegu tych dni. Każdy z nas przeżył to na swój sposób; bądź bezpośrednim udziałem, jak chociażby przedstawiciele naszej parafii na spotkaniu w Częstochowie, inni, którzy z uwagą śledzili przekazy telewizyjne. Takie miejsca jak Częstochowa, Oświęcim – Brzezinka, Prokocim, Franciszkańska 3, Brzegi, będą wracać w relacjach ich bezpośrednich uczestników, czy wszystkich, którym te spotkania dostarczyły wielu wrażeń duchowych. Świadectwa, które dali uczestnicy spotkania wywołały u wielu z nas nieukrywane wzruszenie. Postać Macieja Cieśli – wolontariusza ŚDM, którego rolę w ich przebiegu, tak często podkreślał sam Ojciec Święty; słowo, które przedstawił brat zmarłego, pokazały nam wszystkim godność człowieka, który umiał pogodzić się z życiową sytuacją, która uniemożliwiła mu doczekanie do udziału w ŚDM, a tak bardzo wierzył, że będzie mógł sam ten tekst przekazać, czego najlepszym dowodem jest, że ten tekst sam jeszcze przygotował. Ale widocznie Boże plany były inne, i jak mówił Ojciec Święty, Maciej jest już w Niebie. A on jeszcze miał na tyle siły, by uczestnikom ŚDM przekazać życzenia godnego i udanego ich przeżycia. To wielka nauka pokory i wiary. Maciejowi dziękujemy za to świadectwo. On nas wiele nauczył. W tym miejscu pozwalam sobie na osobistą refleksję. Podobnie, jak wielu z nas, przebieg ŚDM w Krakowie śledziłem poprzez przekaz telewizyjny. To, co mogłem dostrzec, to wielka praca, którą na wszystkich odcinkach wykonali organizatorzy, wolontariusze i sama młodzież, która swym zachowaniem współtworzyła tę wspaniałą atmosferę. Możemy być dumni jako Polacy; tę pracę, nasi odpowiedzialni za jej przebieg wykonali poprawnie i to jest też jedna ze zdobyczy, która dobrze przysłuży się naszej Ojczyźnie. A to wszystko było możliwe, dzięki wspaniałej aurze, którą swym posłannictwem czynił każdego dnia Ojciec Święty Franciszek, któremu przede wszystkimi serdecznie dziękujemy.
Janusz Marczewski