Współczesny świat coraz bardziej oddala się od miłości, coraz częściej odrzuca ją, a nawet, w skrajnych przypadkach pogardza nią. Media niemal codziennie dostarczają dowodów na to, że w relacjach międzyludzkich, na wszystkich jej szczeblach coraz mniej jest postaw uwarunkowanych miłością. Wojny narodowe, etniczne, religijne zbierają okrutne żniwo, jako owoc nienawiści i pogardy. Żądza zysku sprawia, że człowiek jest wykorzystywany jako tania siła robocza, często bywa przez przełożonych poniżany i lekceważony. Na ulicach pełno jest brutalności, chamstwa i znieczulicy. W relacjach sąsiedzkich w zanika wrażliwość na nieszczęście bliźniego, zanika skłonność służebności wobec drugiej osoby. Ten smutny proces pogłębia się i zdobywa coraz to wyższą dominację nad światem i człowiekiem.
Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź nasuwa się tylko jedna – człowiek przestał kochać Boga, „nierzadko żyje tak, jakby Boga nie było” /św. Jan Paweł II/, przez co utracił zdolność kochania bliźniego. Bo kto potrafi kochać Boga, będzie umiał kochać bliźniego. Bowiem ten, kto kocha Boga, ma nieograniczony dostęp do nieprzebranego źródła Jego miłości – jedynej, prawdziwej i wiecznej. Miłości, której dowodem jest Krzyż święty, na którym swoje życie oddał Jego Syn Jezus Chrystus /por. J 3,16/.
Krzyż to droga otwarta przez Boga dla zbawienia człowieka, ale także symbol wielkiej ofiary złożonej w imię miłości, przez co staje się wzorem miłości: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” /J 15, 13/. Trudny to wzór, trudna droga, wymaga ona, bowiem, od człowieka dobrowolnej i świadomej ofiary. Jest to jedyny wzór, którego przyjęcie gwarantuje, że miłość trwa w człowieku, mimo, że nie otrzymuje nic w zamian. Zarazem jest to wzór, którego trzeba się nieustannie uczyć, aby umieć przyjąć miłość krzyża. Mała Hiacynta, dziewczynka, której w Fatimie ukazała się Matka Boska, mimo dziecięcego wieku, umiała przyjąć ową miłość krzyża, gdyż często upominała swoich rówieśników: „Czy i wy także powiedzieliście Panu Jezusowi, że to z miłości do Niego?”
Pierwszą wśród ludzi, której miłość do Boga i człowieka nigdy nie osłabła, chociaż całe Jej życie wymagało nieustannej ofiary, była Najświętsza Maryja Panna. Kochała, chociaż Jej Serce wielokrotnie przeszywał miecz boleści. A w czasie największego bólu i cierpienia, kiedy jej Syn Jezus Chrystus konał na krzyżu, na jego prośbę objęła niezmierzoną miłością każdego człowieka /por. J 19,26/. Dzisiaj w Jej Niepokalanym Sercu skupia się cała Boża miłość, której jest niestrudzoną szafarką. Dostąpi jej każdy, który się o nią zwróci, który wyzna pragnienie Bożej miłości, który ujrzy w niej ratunek dla siebie. Ale jednocześnie sam, swoim życiem, wrażliwością, ofiarnością przekaże ją dalej, aby „świat Ją poznał” /por. J 1,10/.
Człowiek zawsze potrzebował, a dzisiaj tym bardziej potrzebuje miłości, wyciągniętej bratersko ręki bliźniego, wsparcia, pomocy, życzliwego uśmiechu. Miejscem, gdzie taka postawa najlepiej się urzeczywistnia jest wspólnota Kościoła. Lecz tak wielu jeszcze tego nie rozumie i szuka tam, gdzie w końcu okrywa pustkę, gdzie nie ma miłości ani ludzkiej, ani Bożej, z której się ona rodzi. Bo jedynie we wspólnocie Kościoła człowiek dociera do miejsca, gdzie bije nieustanne źródło miłości: do Chrystusowego Krzyża i Niepokalanego Serca Maryi.
Tadeusz Basiura
Apel Maryjny
Najświętsza Matko! Jakże często czujemy się zmęczeni trudami codziennego dnia, bezsilni wobec ciężarów nieszczęść, zagubieni pośród fałszywych dróg. Tyle potknięć, tyle upadków, tyle zwątpienia trapi nas każdego dnia. A do tego każdego dnia stajemy się coraz bardziej grzeszni.
Ty Jedna, Matko Święta, nas rozumiesz i obejmujesz swoją opieką, która sprawia, że u Ciebie znajdujemy wytchnienie i czujemy się bezpieczni przed zwodniczymi zakusami świata. U ciebie znajdujemy siły, aby podnieść się z upadku i stawić czoła problemom, i tym dużym, i tym małym. I stajesz tarczą przed sidłami grzechu.
Najświętsza Panno! W pokorze posłuszna Bogu, nie pozwoliłaś, aby Twoje obawy, cierpienie, ból były większe od miłości do Boga, Jego miłości i łaskawości. Dlatego dzisiaj, wpatrzona w swojego Syna Jezusa Chrystusa sprawiasz, że od Ciebie płynie zachęta do tego, aby naszą ludzką ułomność przewyższać miłość do Boga Ojca. Wspieraj ją, aby nie zgasił jej podmuch grzechu. Amen.