Michał i Agnieszka Andrzejewscy z dziećmi, przed Kapliczką Maryjną przy domu rodzinnym Łęgowo-Wągrowiec – 1936 r.
Pamiętam z dzieciństwa majówki takie prawdziwe, wiejskie, przy kapliczce obok Domu Rodzinnego. Rzeczywiście były to nabożeństwa pełne modlitwy, nadziei i radości … Kiedy dziś słyszymy słowo majówka, niestety ponoć pierwszym, nasuwającym się skojarzeniem jest tzw. „długi weekend”. Dla nas, ludzi wierzących majówką, nadal jest Maryjne nabożeństwo majowe!
Dla wielu pokoleń Polaków nabożeństwo majowe zawsze było bardzo ważną częścią dnia i wiary w majowym miesiącu roku. W tym czasie wierni swą uwagę poświęcają Matce Bożej. Podczas nabożeństwa odmawiana jest lub śpiewana Litania Loretańska, po niej ma miejsce krótka nauka kapłana lub czytanka majowa, a na koniec udzielane jest błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem.
Nabożeństwa majowe są jednym z nabożeństw, które nie muszą odbywać się tylko w kościołach czy kaplicach. W starej, polskiej tradycji bardzo często nabożeństwa majowe są odprawiane przy przydrożnych krzyżach, kapliczkach czy figurach Matki Bożej. Mieszkańcy wsi i miasteczek sami, spontanicznie gromadzą się na modlitwie, a już pod koniec kwietnia naprawiają i przyozdabiają kapliczki, by wyglądały odświętnie, kolorowo i zawsze były chlubą danej miejscowości.
W wiejskich majówkach nadal licznie uczestniczą starsi i młodsi.
Przeżywamy kolejny w naszym życiu piękny miesiąc maj, miesiąc, w którym kwitną drzewa, kwiaty, dni są coraz dłuższe i jest więcej słońca. Zaiste, maj jest miesiącem radości ludzi wierzących, takiej radości, w której chwalimy Maryję, wyśpiewując Jej najpiękniejsze pieśni i prosimy o pomoc, jak również dziękujemy Jej za Matczyną opiekę. Tegoroczny maj niech będzie głośnym wołaniem do Boga za wstawiennictwem Maryi za naszą Ojczyznę i świat cały, o zmiłowanie i Miłosierdzie Boże w czasie pandemii i suszy …
Nabożeństwa majowe na stałe wpisały się w naszą polską tradycję i religijność. Stawiając nowe domy, często w ogrodach umieszczamy krzyże, różne figurki świętych, czy małe kapliczki Maryjne, ale warto zastanowić się, czy chociaż jeden raz zgromadzimy się przy nich wraz ze swoją rodziną, przyjaciółmi i sąsiadami, aby wspólnie odmówić Litanię Loretańską, czy zaśpiewać jedną z wielu pieśni Maryjnych?
Również w miesiącu Maryjnym, w maju 1981 roku gasło życie Prymasa Tysiąclecia.
Jeszcze 13 maja, gdy dowiedział się o zamachu na Jana Pawła II, nagrał przesłanie do narodu: „Wszystkie modlitwy, które zanosiliście w mojej intencji, proszę skierować w tej chwili w intencji Ojca Świętego” – apelował do Polaków. 25 maja 1981r. Prymas Wyszyński ostatni raz rozmawiał przez telefon z Papieżem, który leżał ranny w rzymskiej Poliklinice Gemelli. Wtedy cichutko poprosił: „Ojcze, jestem bardzo słaby, bardzo…, pobłogosław mi…“. Papież odpowiedział, że całuje jego głowę i ręce, okazując bliską więź z tym, którego sam nazwał Prymasem Tysiąclecia.
Do ostatnich chwil życia towarzyszył mu obraz Matki Bożej Częstochowskiej, który stał na szafce przy łóżku. Wpatrując się w oczy Maryi, przyjął ostatni raz Komunię Świętą. Do Niej też, słabym, łamiącym się głosem, kierował ostatnie na ziemi słowa – zapamiętanej z dzieciństwa pieśni Maryjnej: „Chwalcie łąki umajone, góry, doliny zielone ...”. Potem stracił przytomność. Zmarł nad ranem w Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, 28 maja 1981 roku – a dzisiaj nadal oczekujemy na akt beatyfikacji Tego wiernego czciciela i niewolnika Maryi. Warto o tym pomyśleć teraz, gdy Ojczyzna w potrzebie, gdy ogarnięci jesteśmy lękiem i trwogą, zanim szybko upłynie miesiąc maj, zgromadźmy się z rodziną, sąsiadami i bliskimi przy kapliczkach i grotach Maryjnych i jeszcze raz odważnie, z głęboką wiarą i nadzieją zaśpiewajmy do Bożej Matki i Królowej Polski: „ Do Twej dążym kaplicy, co z brzegu czeka nas, wśród wichru nawałnicy, w pochmurny, słotny czas, byśmy tam wciąż dążyli i nigdy nie zbłądzili, Maryjo, Maryjo, o Maryjo świeć…”.
Ks. Dariusz W. Andrzejewski